"Buta", "arogancja władzy", "państwo PiS w pigułce" - tak politycy opozycji komentowali w "Kawie na ławę" wypadek z udziałem kolumny przewożącej ministra obrony Antoniego Macierewicza. Swojego szefa bronił wiceszef resortu Bartosz Kownacki, który stwierdził, że Macierewicz stał się obiektem "nagonki".
W środę wieczorem doszło na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym k. Torunia do wypadku z udziałem, samochodu, w którym jechał szef MON.
W kolizji uczestniczyło 8 pojazdów, w tym dwa z kolumny żandarmerii wojskowej. Macierewicz, który wracał z sympozjum "Oblicza dumy Polaków", zorganizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, nie ucierpiał. Szef MON tuż po wypadku przesiadł się do innego samochodu i pojechał dalej do Warszawy.
W środę wieczorem wziął tam udział w gali przyznania prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowiek Wolności tygodnika "wSieci".
Wiceszef MON: nagonka na Macierewicza
Wiceminister obrony Bartosz Kownacki przekonywał w "Kawie na ławę", że incydent związany z przejazdem kolumny Macierewicza nie był wypadkiem, a "kolizją". Stwierdził, że nie powinno było do niego dojść.
Mówił też, że media nie poświęcały tyle uwagi kolizji z 2014 roku, kiedy limuzyna BOR wioząca prezydenta Bronisława Komorowskiego zderzyła się pod Belwederem z samochodem osobowym. - Robienie z tego [wypadku kolumny Macierewicza - red.] tygodniowego tematu to są naprawdę Himalaje hipokryzji - stwierdził.
Kownacki dementował doniesienia medialne, przekonując, że to nie samochód, w którym był Macierewicz, spowodował wypadek, bo to jego limuzyna została uderzona w tył. Powiedział także, że - wbrew początkowym doniesieniom mediów - kierowca szefa MON ma 30-letnie doświadczenie zawodowe, a od 10 lat jest uprawniony do jazdy pojazdami specjalnymi i pracował w innych jednostkach państwowych.
- Budowana jest narracja tylko po to, żeby zaatakować Antoniego Macierewicza. Jest taka nagonka na Antoniego Macierewicza. Nie mówi się o tym, co jest ważne i co jest dobre - stwierdził.
"Nie było słowa przepraszam"
- Minister Macierewicz udaje, że to właściwie ci ludzie, którzy stali na czerwonym świetle, jego uderzyli, bo on ma samochód rozbity z tyłu. To jest obłęd - komentował Sławomir Neumann z Platformy Obywatelskiej. Powiedział, że to kolumna szefa MON nadjechała z dużą prędkością i "rozbiła samochody" stojące na skrzyżowaniu.
Macierewicz "w sposób haniebny wysiadł ze swojego samochodu (...), przesiadł się do innego i pojechał", dodał. - Nie sprawdził, czy tym ludziom coś się stało - podkreślił.
Neumann powiedział, że Macierewicz "spieszył się na kolejny raut, na kolejne kanapki". - Z kanapek, które zjadł u ojca Rydzyka w Toruniu, jechał na kanapki do Jarosława Kaczyńskiego - powiedział. - To były jego ważne obowiązki.
- Rozbił ludziom samochody i nie było słowa przepraszam, nawet w jego wystąpieniu nie było słowa przepraszam - powiedział Neumann. - Czy to jest arogancja władzy? To jest absolutna arogancja władzy i oderwanie ministra Macierewicza od rzeczywistości.
"Buta, arogancja"
Agnieszka Ścigaj (Kukiz'15) stwierdziła, że Macierewicz "jechał za szybko". - Co by było w sytuacji, gdyby tam rzeczywiście ktoś został poszkodowany? Jakie by miał usprawiedliwienie tej prędkości? Jakie nadzwyczajne sprawy? - pytała, podkreślając, że do wypadku doszło w trasie pomiędzy jedną imprezą, a drugą.
- Buta, arogancja - podsumowała zachowanie Macierewicza. - Trzeba trochę wrócić do rzeczywistości.
Zastanawiała się też, dlaczego kolumna Macierewicza używała sygnałów dźwiękowych, choć ku temu "nie było wyższej konieczności". Przekonywała, że można było obliczyć czas potrzebny na podróż, można było jechać jednym samochodem. - Wszyscy obywatele, którzy poruszają się tego typu drogami nie mają opancerzonych aut wartych kilkaset tysięcy złotych - stwierdziła i dodała: - Trzeba się uderzyć w pierś, a nie szukać wytłumaczeń, że tamci byli gorsi.
Hetman: arogancja władzy
Poseł PSL Krzysztof Hetman ocenił, że "straszne" jest to, że politycy PiS "bronią człowieka w sytuacji, w której mogła się stać krzywda, utrata zdrowia, życia", a Macierewicz "niczym się nie zainteresował".
Hetman powiedział, że Macierewicz nie spieszył się na ważne rozmowy ze swoimi odpowiednikami w ramach NATO, tylko "spieszył się na jakąś nie do końca ważną galę nie do końca ważnego tygodnika, na nagrodę, która była przyznawana szeregowemu posłowi". - I to jest straszne, bo pokazuje arogancję władzy - oświadczył.
"Państwo PiS w pigułce"
Adam Szłapka (Nowoczesna) powiedział, że incydent z udziałem Macierewicza to "państwo PiS w pigułce". - Minister obrony narodowej (...) wsiada w Warszawie w samochód i pędzi do Tadeusza Rydzyka, do Torunia, żeby oddać mu hołd. Do Tadeusza Rydzyka, którego inicjatywy są finansowane w dużej bardzo mierze przez rząd. Pędzi na złamanie karku, na łeb, na szyję, łamiąc przepisy i narażając nas wszystkich i też siebie, osobę odpowiedzialną za bezpieczeństwo - mówił Szłapka.
W drodze powrotnej - jak relacjonował - kolumna Macierewicza znów "łamała przepisy prawa" i doprowadziła do wypadku, w wyniku którego "rozbito dwa samochody" za ponad milion złotych. - Przesiada się z powrotem do innej kolumny i leci dalej na złamanie karku po to, żeby uczestniczyć w gali, gdzie poseł Kaczyński Jarosław (...) odbiera groteskową kompletnie nagrodę Człowieka Wolności, [przyznawaną - red.] przez tygodnik, który jest finansowany przez jednego z waszych senatorów - powiedział zwracając się do Kownackiego.
Kwiatkowski chce wyjaśnienia sprawy
Szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, Adam Kwiatkowski, nie chciał komentować kolizji z udziałem samochodu przewożącego Antoniego Macierewicza. Powiedział jedynie, że ma nadzieję, że "ta sprawa zostanie wyjaśniona i poznamy szczegóły" incydentu, a osoby winne - o ile takie były - poniosą konsekwencje.
- Osoba ochraniana czy przewożona w tym przypadku taką kolumną powinna być przewożona w sposób bezpieczny. I to jest rzecz najważniejsza - oświadczył.
Autor: pk/adso / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24