Nie istnieje cały raport NIAR, dysponujemy raportami okresowymi - powiedział Antoni Macierewicz na wtorkowej konferencji prasowej, zapytany o to, gdzie znajduje się całościowy raport amerykańskich ekspertów, którzy badali przyczyny katastrofy smoleńskiej. Piotr Świerczek, autor reportażu "Siła kłamstwa", który ujawnił nieopublikowane materiały z prac podkomisji smoleńskiej, zauważył, że wcześniej Macierewicz powoływał się na badania NIAR, a teraz "zaczyna podważać ustalenia amerykańskich ekspertów, na które komisja z publicznych pieniędzy wydała osiem milionów złotych".
W połowie września odbyła się premiera reportażu "Sieć kłamstwa" Piotra Świerczka, dziennikarza "Czarno na białym" TVN24, który dotarł do dokumentów dotyczących katastrofy w Smoleńsku, nieopublikowanych przez podkomisję smoleńską. Dowodzą one, że co najmniej od grudnia 2020 roku Antoni Macierewicz i inni członkowie podkomisji dysponują materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które albo wprost wykluczają zamach, albo wskazują na katastrofę jako przyczynę tragedii. Pomimo takich dowodów Macierewicz wciąż mówi o dwóch bombach w samolocie i o zamachu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Podkomisja Macierewicza ukryła dowody niezgodne z tezą o zamachu. Reporter dotarł do dokumentów
Jak wynika z reportażu, dowody, które zostały przez podkomisję ukryte, pochodzą między innymi z raportu amerykańskiego National Institute for Aviation Research (NIAR), na który kierowany przez Macierewicza zespół wydał około ośmiu milionów złotych.
Świerczek: ekspertyza pokazuje, że mogliśmy mieć do czynienia ze zwykłą katastrofą
We wtorek Macierewicz wystąpił na konferencji prasowej, na krótko przed zapowiedzianym na godzinę 18 posiedzeniem sejmowej komisji obrony narodowej, które miało dotyczyć między innymi działań jego podkomisji, które zostało przerwane.
- Miałem cichą nadzieję, że Antoni Macierewicz tę słynną już amerykańską ekspertyzę, która warta była osiem milionów złotych, pokaże opinii publicznej. A jest ona kompletnie Antoniemu Macierewiczowi nie na rękę, dlatego że pokazuje ona, że w Smoleńsku mogliśmy mieć do czynienia ze zwykłą katastrofą, a nie z bombą i zamachem. Zresztą takich ekspertyz, ukrytych przez komisję, jest znacznie więcej, są też trzy europejskie ekspertyzy, które także nie zostały przez komisję upublicznione - komentował Piotr Świerczek w TVN24.
CZYTAJ NA KONKRET24: Kolejny raport podkomisji Macierewicza o katastrofie w Smoleńsku. Weryfikujemy tezy
- Podczas tej konferencji mieliśmy do czynienia z bardzo ciekawą sytuacją, bo nie dość, że Antoni Macierewicz nie pokazał tej amerykańskiej ekspertyzy, to zaczął podważać jej istnienie - mówił dalej autor reportażu "Siła kłamstwa". Dodał, że "w raporcie podkomisji słowo NIAR pada aż 66 razy". - A teraz okazuje się, że ten raport NIAR nie istnieje - podkreślił Świerczek, analizując słowa Macierewicza. Szef podkomisji powoływał się na ustalenia NIAR między innymi w kwietniu tego roku, przy okazji raportu dotyczącego katastrofy w związku z jej 12. rocznicą.
Macierewicz: nie istnieje cały raport NIAR
Macierewicz, zapytany na wtorkowej konferencji prasowej, gdzie jest pełny raport NIAR, w tym między innymi animacja zderzenia samolotu z drzewem, odparł: - Nie istnieje cały raport NIAR, nie ma takiego materiału, dysponujemy raportami okresowymi, zrobionymi do 1075 milisekund, na których NIAR zakończył swoją pracę. Nie ma całościowego materiału, nie ma całościowego raportu, nie istnieje taki dokument w ogóle.
- Czyli w kwietniu 2022 roku istniały prace amerykańskiego instytutu, Antoni Macierewicz chętnie się na te prace powoływał, a kiedy opublikowaliśmy nasz materiał we wrześniu, okazało się, że - jak twierdził Antoni Macierewicz - "nie zrozumieliśmy", bo wszystko, co chciał powiedzieć NIAR - co jest nieprawdą - znajduje się w załącznikach do raportu podkomisji. A teraz mamy październik 2022 i Antoni Macierewicz mówi: "nie ma żadnego amerykańskiego raportu". Co więcej, twierdzi, że to jest robocza notatka i zaczyna podważać ustalenia amerykańskich ekspertów, na które komisja z publicznych pieniędzy wydała osiem milionów złotych - komentował słowa szefa podkomisji Świerczek.
Macierewicz opublikował część raportu NIAR, która "jest dla niego bezpieczna"
Dziennikarz przypomniał, że na całokształt prac związanych z badaniami NIAR składają się główny raport NIAR, liczący około 170 stron, który - jak mówił - jest tylko "częścią większej pracy". Oprócz tego jest także lista aneksów do raportu głównego. Aneks 1 został opublikowany, bo - jak tłumaczył Świerczek - to jest "zawartość dla Antoniego Macierewicza bezpieczna i nie mówi nic o samej katastrofie". - I tylko to Antoni Macierewicz pokazał w jednym z załączników do raportu podkomisji - dodał dziennikarz.
Z aneksu 2, dotyczącego analizy wszystkich trajektorii, które zlecone były przez podkomisję, Macierewicz wybrał tylko tę trajektorię, która pasowała mu do tezy. Aneksu 3, dotyczącego z kolei przeprowadzonej przez Amerykanów analizy zderzenia samolotu z brzozą, też Macierewicz nie pokazał. Kolejny aneks dotyczył z kolei uderzenia w ziemię i w tym przypadku Antoni Macierewicz pokazał tę analizę, ale nie wskazał na wszystkie cytaty. - Z tego punktu Antoni Macierewicz wyjął tylko to, co jest mu na rękę. Nie pokazał w całości tego punktu - zwracał uwagę Świerczek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24