Z zapisów rozmów pilotów Jaka-40 z wieżą kontroli lotów w Smoleńsku wyłania się obraz wielkiego chaosu, jaki panował na lotnisku kilkadziesiąt minut przed przylotem prezydenckiego tupolewa. Piloci Jaka-40 zignorowali polecenie wieży odejścia "na drugi krąg" a Rosjanie do ostatnich minut rozstawiali sprzęt. Pilotów określali przemiennie jako "chojraków", "głupków", a na końcu "zuchów".
Naczelna Prokuratura Wojskowa, prowadząca śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej, opublikowała w środę m.in. stenogramy rozmów pilotów Jaka-40 z rosyjskimi kontrolerami, którzy sprowadzali ich na ziemię. Inne ujawnione dokumenty to stenogram pochodzący z wieży lotniska Smoleńsk-Północny oraz dwa protokoły zeznań członków załogi Jaka-40, które w pewnych fragmentach stoją w sprzeczności z tymi stenogramami.
O zgodzie na 50 metrów ani słowa
Kluczowe jest to, że w odsłuchanych i - co ważne - zidentyfikowanych przez ekspertów z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych rozmowach Rosjan z polskimi pilotami, którzy lądowali w Smoleńsku kilkadziesiąt minut przed Tu-154, nigdzie nie pada komunikat o zgodzie na zejście poniżej 100 metrów.
O tym, że taka zgoda została przez Rosjan wydana, mówili wcześniej w prokuraturze Artur Wosztyl (pilot Jaka-40) i technik pokładowy Remigiusz Muś. Obaj - jak zaznaczał w środę mjr Marcin Maksjan z prokuratury wojskowej - w ostatnich rozmowach z prokuratorami nie byli tego już tak pewni albo (jak Muś) w ogóle wycofywali się z wcześniejszych stwierdzeń.
Chaos i zniecierpliwienie
Z ujawnionych w środę protokołów wynika jednak także kilka innych istotnych dla sprawy faktów. Przede wszystkim, że już w czasie zbliżania się Jaka-40 do smoleńskiego lotniska warunki atmosferyczne nie pozwalały na bezpieczne lądowanie (gdy kilkadziesiąt minut później lądować miał prezydencki tupolew, mgła była jeszcze większa).
Poza tym na lotnisku panował duży chaos. Rosjanie do ostatniej chwili uruchamiali sprzęt - między innymi ustawiali reflektory w odpowiednim trybie. Mieli też problemy innego rodzaju, które mogły bezpośrednio wpłynąć na to, jak wyglądały pierwsze minuty akcji ratowniczej po katastrofie Tu-154M.
"- Majorze.......... mamy w jednostkach strażackich .... problem? - pyta w pewnym momencie jeden z wojskowych.
- Z czym?
- Oj, z karetką."
Dalej sprawa ta nie jest już omawiana (a przynajmniej nie powraca w tych fragmentach, które zostały odczytane przez biegłych).
Po stronie rosyjskiej z każdą chwilą narastała nerwowość. Kontrolerzy wielokrotnie komentowali też pogarszające się warunki pogodowe. "- No, kur.., jakby celowo się pogarsza" - zauważał krótko przed lądowaniem polskiego Jaka z dziennikarzami jeden z wojskowych.
Dalej było jeszcze gorzej: "- Przykryła, przykryła nas mgła, właśnie teraz, dziewięć po".
"Krzyknij na niego"
Kontrolerzy nie widzieli polskiego samolotu nawet wtedy, gdy znajdował się niespełna kilometr od lotniska. Były też problemy z komunikacją. Załoga Jaka-40 nie zawsze odpowiadała na pytania wieży, a kiedy udzielała odpowiedzi, to czasami piloci wplatali do swoich wypowiedzi polskie słowa (jeden z nich miał powiedzieć po polsku: "Co on tam powiedział?").
Z każdą minutą Rosjanie coraz mocniej oceniali plany pilotów, którzy mimo wszystko chcieli lądować w Smoleńsku.
"- Do nas lecą.
- Kur..."
"Głupki i zuchy"
Pod adresem polskich pilotów padają z ust kontrolerów ostre słowa ("- Kur.., chojraki, kur.. jego mać". W innym miejscu: "- Głupki". W jeszcze innym: "- Krzyknij na niego. - krzyknij, krzyknij ........ teraz nie uciekaj").
Mimo wszystko Rosjanie ostatecznie wydali zgodę na "zejście do lądowania" - chociaż trzeba dodać, że piloci musieli o nią poprosić kilka razy.
W końcowej fazie lotu, gdy Jak-40 jest już bardzo blisko progu pasa, a kontrolerzy nadal go nie widzą, pada z ich ust komenda, zgodnie z którą powinni przerwać zniżanie i "odlecieć na drugi krąg".
"- Kur.., odejście...... .
- Kur, muszą odejść.
(ppłk Paweł Plusnin) - Odejście na drugi krąg".
Polacy nie słuchają. Chwilę po tej ostatniej komendzie, gdy samolot jest już na ziemi, Plusnin komunikuje załodze Jaka-40: "- Papa-Lima zero-trzy-jeden, po zatrzymaniu na sto osiemdziesiąt. Zuch (czyli znane już wcześniej opinii publicznej - m.in. z raportu "komisji Millera".
Autor: ŁOs//plw / Źródło: tvn24.pl, PAP