- Oglądając te filmiki, myślę, że pilot miał cały czas nadzieję, że jeszcze ten lot uda się wyprowadzić. Nie udało się niestety - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 gen. Tomasz Drewniak, były inspektor sił powietrznych, ekspert fundacji Stratpoints, komentując katastrofę, do której doszło w piątek w Gdyni.
Podczas ćwiczeń na lotnisku Gdynia Babie Doły w piątek doszło do wypadku samolotu wojskowego. Zginął pilot. Nie podjął próby katapultowania się. W związku z wypadkiem uroczystości z okazji 30-lecia Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej zostały odwołane.
- Oglądałem kilka filmów. Sytuacja jest taka, że na końcu widać samolot, który de facto po figurze pionowej niestety ma już za mało wysokości, żeby z niej (można go było - red.) wyprowadzić - analizował wypadek gen. Tomasz Drewniak w "Faktach po Faktach" w TVN24. - Uderza dość płasko w płytę lotniska, zapala się, odbija się jeszcze od tej płyty i przelatuje, już rozfragmentowując się na kawałki, przelatuje jeszcze kilkaset metrów i paląc się, kończy swój lot - kontynuował.
"Figury są na granicy możliwości samolotu"
Ekspert zwrócił uwagę, że był to lot treningowy. - Ale to był lot w treningu do pokazu. Loty pokazowe są lotami najwyższych kwalifikacji. W locie pokazowym pilot pokazuje i swoje umiejętności, i możliwości maszyny, więc te wszystkie figury są na granicy możliwości samolotu, po to, żeby pokazać jak najwięcej - mówił ekspert.
Podkreślił, że to wymaga długich treningów i przygotowań. Dodał, że do pilotażu pokazowego "wybiera się tylko najlepszych pilotów, którzy mają jeszcze specjalne predyspozycje". - Po wielu treningach, po wielu sprawdzeniach, taki człowiek dostaje certyfikat, że jest tak zwanym "solo demo pilot", czyli pilotem, który może wykonywać solowe akrobacje. To jest najwyższy poziom wtajemniczenia lotniczego - wskazał.
W jego ocenie "pogoda nie miała większego wpływu na to zdarzenie". - Z tego, co wiem, w Gdyni nie było nawet bardzo wysokiej temperatury, bo była temperatura w granicach 24-25 stopni, piękne niebo - zauważył.
Pilot się nie katapultował. "Myślę, że miał cały czas nadzieję"
Pytany, dlaczego jego zdaniem pilot nie próbował katapultować się z samolotu, generał odparł: - Myślę, że oglądając te filmiki, miał cały czas nadzieję, że jeszcze ten lot uda się wyprowadzić. Może nisko, może przerwać nawet potem zadanie, ale uda się go wyprowadzić nad ziemią. Jak widać, nie udało się, niestety - dodał.
Generał Drewniak wyjaśnił także, jak wygląda proces katapultowania się. - Ten proces jest dość szybki, bo pilot inicjuje przez pociągnięcie uchwytu proces i to już są ułamki sekund. Automatyka zrzuca owiewkę, wyrzuca fotel i otwiera wszystkie elementy - mówił.
Powiedział, że samolot Bielik, który uległ katastrofie, to bardzo nowoczesna maszyna. - To jest chyba jeden z najnowocześniejszych, jak nie najnowocześniejszy samolot szkolny na świecie, wyposażony naprawdę w bardzo nowoczesne, skomplikowane, ale też wspomagające pilota mechanizmy i jest przyjazny dla pilota - opisywał generał. - Na Bielikach szkolą się najlepsi z najlepszych, dlatego że potem trafia (się) już tylko na (myśliwce) F-16 i za chwilę na F-35 - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mechiko/Kontakt 24