Naszym obowiązkiem i zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo Polski. Musimy pamiętać, że jesteśmy integralną częścią NATO, że wiążą nas sojusze, ale nie możemy być za bardzo "wyrywni" w deklaracjach - ocenił europoseł PiS Joachim Brudziński. Odniósł się do sytuacji po amerykańskim ataku, w którym zginął jeden z najważniejszych irańskich generałów. Także zdaniem rzeczniczki Lewicy Anny Marii Żukowskiej, "Polska powinna bardzo ostrożnie do tego podchodzić". Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski zapewnił, że Andrzej Duda "jest w bieżącym kontakcie z naszymi sojusznikami".
W nocy z czwartku na piątek w ostrzale rakietowym sił USA na lotnisku w Bagdadzie zginęli generał Kasem Sulejmani, dowódca elitarnej jednostki Al-Kuds i Abu Mahdi al-Muhandis, założyciel proirańskiej milicji irackiej Kataib Hezbollah. Teheran zapowiedział zbrojny odwet za tę akcję.
"Podchodźmy do sprawy spokojnie, konsultujemy"
- Podchodźmy do sprawy spokojnie, konsultujemy. Pan prezydent jest w bieżącym kontakcie z naszymi sojusznikami - powiedział w sobotę TVN24 rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
Podkreślił, że "jest specjalna komórka w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, która na bieżąco zbiera wszystkie informacje, przekazuje bezpośrednio do pana prezydenta". Dodał, że Andrzej Duda konsultował sytuację z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Ministerstwem Obrony Narodowej oraz z byłym szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim, który, jak przypomniał, był ambasadorem Polski w Teheranie.
- Z całą pewnością decyzje będziemy podejmowali w uzgodnieniu przede wszystkim z naszymi sojusznikami - podkreślił.
Wcześniej, pytany w Radiu Zet, czy prezydent zamierza zwołać posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, Spychalski przypomniał, że "to ciało doradczo-konsultacyjne prezydenta RP".
- Gdyby pan prezydent oczekiwał konsultacji, doradztwa w jakimś szerszym zakresie niż to ma dzisiaj miejsce, to Radę Bezpieczeństwa Narodowego by zwołał, ale ponieważ pan prezydent nie oczekuje takich decyzji dzisiaj, no to nie zwołuje Rady Bezpieczeństwa - wyjaśnił.
Ocenił, że "nie ma" takiej potrzeby.
"Nie możemy być za bardzo wyrywni w jakichkolwiek deklaracjach"
Inni politycy także apelują o powściągliwość w reakcjach.
- Naszym obowiązkiem i zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo Polski i obywateli polskich, ale też musimy pamiętać, że jesteśmy integralną częścią Paktu Północnoatlantyckiego, że wiążą nas sojusze, ale nie (możemy - red.) być za bardzo, przepraszam za takie określenie, wyrywni w jakichkolwiek deklaracjach w tej sprawie - mówił TVN24 europoseł PiS Joachim Brudziński.
Także zdaniem rzeczniczki Lewicy Anny Marii Żukowskiej, "Polska powinna bardzo ostrożnie do tego podchodzić". - Jesteśmy sojusznikiem Stanów Zjednoczonych z jednej strony, to jest dobrze, jesteśmy też bardziej eksponowani i świat o tym słyszy i wie, że u nas będą stacjonować wojska amerykańskie. I to z jednej strony poprawia nasze bezpieczeństwo, na przykład w kontekście wschodnim, Rosji, natomiast może to ściągnąć nam na głowę jakąś akcję odwetową ze strony Iranu - uznała.
- Zalecam bardzo dużą wstrzemięźliwość - przyznał europoseł PO Andrzej Halicki. - Eskalacja napięcia na Bliskim Wschodzie niesie ze sobą duże konsekwencje i ta operacja musi mieć charakter chirurgiczny. Niedobrze jest wpisać się w jeden nurt, w jednostronność konfliktu - dodał.
"Może to dotyczyć także naszych obywateli"
Poseł PSL-Kukiz'15 Piotr Zgorzelski ocenił, że "pierwsze ryzyko jest związane z obecnością w bazach NATO żołnierzy polskich".
- Jest ich 400 i być może w momencie, kiedy Iran zdecyduje się na kontratak, bo prędzej czy później taki nastąpi, może to dotyczyć także naszych obywateli - podkreślił. - Drugie zaś ryzyko wynika z faktu, że jeżeli ten konflikt będzie eskalował, a może tak być, to oczywiście ceny ropy zdrożeją, co przełoży się na budżet naszego państwa - dodał Zgorzelski.
Autor: js,kb/ / Źródło: tvn24, radio zet
Źródło zdjęcia głównego: tvn24