Dowódca elitarnej irańskiej jednostki Al Kuds generał Kasem Sulejmani i jeden z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhdanis zostali w czwartek zabici w amerykańskim ataku w Bagdadzie. "Stany Zjednoczone będą podejmować niezbędne działania, by chronić swoich obywateli i swoje interesy w każdym miejscu na świecie" - podkreślił w komunikacie Pentagon. Został już wyznaczony następca Sulejmaniego.
CZYTAJ WIĘCEJ: SYLWETKA GENERAŁA KASEMA SULEJMANIEGO>
Kasem Sulejmani był dowódcą sił Al Kuds, jednostki specjalnej w strukturach Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej odpowiedzialnej za operacje zagraniczne. Nazywany bywał często "generałem cieniem" i otoczony w Iranie uwielbieniem godnym celebrytów.
Polecenie Trumpa
"Na polecenie prezydenta amerykańskie wojsko podjęło działania defensywne, by chronić personel USA poza granicami, zabijając Kasema Sulejmaniego" – poinformował w oświadczeniu Pentagon. Jak napisano w komunikacie, Sulejmani "aktywnie rozwijał" plany ataków na amerykański personel w Iraku i całym regionie i "jest odpowiedzialny za śmierć setek Amerykanów i członków koalicji". Według Pentagonu w ciągu ostatnich miesięcy "organizował" ataki na bazy koalicji w Iraku i akceptował ostatnie "ataki" na amerykańską ambasadę w Bagdadzie. "Celem uderzenia było udaremnienie planów przyszłych irańskich ataków. Stany Zjednoczone będą podejmować niezbędne działania, by chronić swoich obywateli i swoje interesy w każdym miejscu na świecie" – zaznaczono.
Śmierć generała Sulejmaniego i jednego z dowódców irackiej milicji Abu Mahdiego al-Muhandisa potwierdzili w nocy z czwartku na piątek iracka TV, rzecznik irackiej milicji i irańska Gwardia Rewolucyjna. Rakiety spadły na konwój samochodów należących do milicji w rejonie terminala towarowego lotniska w Bagdadzie.Rzecznik irackich Ludowych Sił Mobilizacyjnych, będących szeroką koalicją proirańskich milicji, Ahmed al-Assadi, odpowiedzialnością za ich śmierć obarczył "amerykańskich i izraelskich wrogów."Wcześniej anonimowi przedstawiciele proirańskich milicji informowali nieoficjalnie, że w ataku zginęło pięciu ich członków i dwie "ważne osoby". Według jednej z wersji mieli oni zostać zaatakowani zaraz po opuszczeniu przez Sulejmaniego samolotu, w samochodach należących do milicji.Al-Muhandis przybył na lotnisko w konwoju samochodów, aby powitać Sulejmaniego, który przyleciał do Bagdadu z Libanu lub Syrii. Atak miał nastąpić zaraz po przywitaniu się z al-Muhandisem i zajęciu miejsc w samochodach.
Associated Press podkreśla, że śmierć Sulejmaniego i al-Muhandisa może okazać się punktem zwrotnym w sytuacji na Bliskim Wschodzie i bez wątpienia spotka się ostrym odwetem ze strony Iranu i sił przez niego popieranych.
Prezydent USA Donald Trump nie skomentował śmierci Sulejmaniego. Po ataku na irańskiego generała zamieścił na Twitterze jedynie zdjęcie amerykańskiej flagi.
"Dokonamy zdecydowanej zemsty na Ameryce"
Dziennik "New York Times" zauważa, że generał Sulejmani był wpływową osobą w Iranie oraz poza granicami tego państwa. "Nie tylko stał na czele irańskiego wywiadu oraz tajnych operacji wojskowych, ale był uznawany za jednego z najbardziej zręcznych i niezależnych wojskowych" - pisze portal nowojorskiej gazety.
Zaznacza też, że spekulowano, iż Sulejmani mógłby zostać nowym najwyższym przywódcą duchowo-religijnym w Iranie.
Były dowódca irańskich Strażników Rewolucji Mohsen Rezaei był pierwszą irańską osobistością wysokiego szczebla, która zareagowała na czwartkowy atak w Bagdadzie.
"Generał Kasem Sulejmani dołączył do braci męczenników, ale my dokonamy zdecydowanej zemsty na Ameryce" - napisał na Twitterze były dowódca irańskich Strażników Rewolucji Mohsen Rezaei. Jest on obecnie wysokiej rangi urzędnikiem państwowym.
Minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif oświadczył w piątek, że zabójstwo Sulejmaniego to "wyjątkowo niebezpieczna i głupia eskalacja". "USA ponoszą odpowiedzialność za wszelkie konsekwencje tego zbójeckiego awanturnictwa" - napisał na Twitterze.
Podano nazwisko następcy
Najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei wyznaczył w piątek następcę zabitego generała Kasema Sulejmaniego. Jak podały irańskie media, cytowane przez agencję Reutera, będzie nim jego dotychczasowy zastępca, generał brygady Esmail Gani.
W oświadczeniu Chamenei podkreślił, że zadania sił, którymi kierował Sulejmani, pod dowództwiem Ganiego "pozostaną niezmienione".
Gani objął funkcję zastępcy dowódcy sił Al-Kuds w 1997 roku. Reuters przypomina cytowaną przez irańskie media jego wypowiedź z 2017 roku: groźby prezydenta USA Donalda Trumpa "zniszczą Amerykę... Pochowaliśmy już wielu takich jak Trump i wiemy, jak walczyć przeciwko Ameryce".
Napięcia między Teheranem i Waszyngtonem
Atak nastąpił w okresie wzmożonych napięć między Irakiem i Iranem a Stanami Zjednoczonymi po szturmie na ambasadę USA w Bagdadzie, przeprowadzonym w ubiegły wtorek przez wspierane przez Iran milicje.
Był to odwet za ataki amerykańskiego lotnictwa na bazy proirańskiej organizacji Kataib Hezbollah, w których zginęło 25 bojowników. Amerykanie zaatakowali te bazy po tym jak w ubiegłym tygodniu zginął w ataku rakietowym Kataib cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej.
Napięcia między Teheranem i Waszyngtonem utrzymują się na wysokim poziomie między innymi ze względu na amerykańskie sankcje szkodzące irańskiej gospodarce.
Autor: asty//kg,rzw / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia (CC BY SA 2.0)/english.khamenei.ir