Ministerstwo Sprawiedliwości chce, by od nowego roku zaczął obowiązywać w Polsce nowy kodeks karny. Projekt, do którego dotarł portal tvn24.pl, jest już gotowy, a przewidywane zmiany to największa ingerencja w kodeks od ponad 80 lat. Pojawią się w nim nowe rodzaje kar, a przepisy radykalnie ograniczą m.in. możliwość orzekania wyroków "w zawieszeniu". Ministerstwo mówi o "zapaści" obecnego systemu, a część karnistów o tym, że skutki proponowanych zmian mogą być fatalne.
Spośród wszystkich krajów europejskich Polska ma od lat jeden z najwyższych współczynników orzekania kar "w zawieszeniu". W 2013 r. aż 56 proc. wyroków skazujących, wydanych w I instancji przez sądy rejonowe, stanowiły właśnie takie kary. W krajach skandynawskich, Anglii czy Niemczech nie przekraczają one kilku, kilkunastu procent. Pod tym względem zdecydowanie bliżej nam do Rosji, Rumunii albo Czech.
Zawieszanie na kredyt
Podnoszenie górnej granicy kar niewiele zmienia, bo sądy nie są dzięki temu bardziej surowe. Przykłady? W ubiegłym roku spośród 455 skazanych sprawców gwałtów (art. 197 par. 1), za co grozi do 12 lat więzienia, wyroki "w zawieszeniu" zapadły aż w 162 przypadkach (35 proc.)
Zgodnie z obowiązującym kodeksem karnym, na 12 lat za kratki mogą trafić też sprawcy rozbojów, pijani kierowcy, którzy spowodowali śmiertelny wypadek oraz osoby skazane za seks z osobą poniżej 15 roku życia. Tyle w teorii, bo sądy także w tych przypadkach najczęściej decydują o wyrokach "w zawieszeniu". Z danych za 2013 r.: rozboje - 49 proc. kar z warunkowym zawieszeniem wykonania, seks z osobą małoletnią (albo doprowadzenie do "poddania się" lub "wykonania innej czynności seksualnej") - 57 proc. kar w zawieszeniu.
Najczęściej, bo w ok. 70 proc. przypadków, sądy decydują o karach w zawieszeniu dla sprawców kradzieży i pijanych kierowców-recydywistów.
Największe zmiany od 80 lat. "System w zapaści"
- Sądy dokonały deprecjacji wartości przestępstwa. Orzecznictwo nauczyło się doskonale radzić sobie i lekceważyć wskazania ustawodawcy. A mimo to zakłady karne i tak pękają w szwach - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski.
Według danych Centralnego Zarządu Służby Więziennej ostatniego dnia lutego zaludnienie w polskich więzieniach wynosiło 93.5 proc. a wyroki odsiadywało w nich 80 tys. 582 osadzonych. Ale 35 tys. osób, mimo wyznaczonego terminu rozpoczęcia odbywania kary, pozostawało na wolności. I nikt szybko o takich skazanych się nie upomina. Do więzień trafiają najczęściej po roku albo dwóch. Ale zdarzają się przypadki, że ktoś zaczyna odsiadkę z ośmioletnim poślizgiem.
To między innymi przytoczone statystyki legły u podstaw zmian w kodeksie karnym, nad którymi od miesięcy pracował resort. W ostatni piątek projekt ustawy trafił do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Proponowane rozwiązania to największa ingerencja w kształt kk od czasu wprowadzenia w 1932 r. pierwszego pozaborowego i najsłynniejszego polskiego aktu prawnego tego rodzaju, czyli tzw. Kodeksu Makarewicza.
Ministerstwu najbardziej zależy na zmianie proporcji w orzekaniu kar "w zawieszeniu". Chodzi o to, aby sędziowie nie mogli nadużywać ich tak łatwo, jak do tej pory. Do stycznia tego roku, kiedy w końcu zmieniono przepisy, słyszały je nawet te osoby, które nie dawały żadnej nadziei na to, że na wolności nie popełnią po raz kolejny tego samego przestępstwa.
Rosnąca liczba osób wracających przed sądy to inny dowód nieskuteczności systemu. W 2012 roku co trzeci przestępca, który słyszał wyrok, był już wcześniej skazany przez sąd. - Obecną sytuację mogę określić jednym słowem: "zapaść". Mamy do czynienia z bardzo nieefektywnym systemem, z fikcją dolegliwości karnej. I ten problem narasta - twierdzi Królikowski. Zdaniem ministerstwa nie zmieni się to bez radykalnej reformy. - Mówimy tutaj także o zmianie mentalnej organów ścigania i organów orzeczniczych - dodaje wiceminister.
Zabrać "ukochane" narzędzie
Czym i jak resort chce zmienić przyzwyczajenia sądów do orzekania kar "w zawieszeniu"? Sędziowie dostaną większe możliwości wymierzania kar "wolnościowych", ale uciążliwych dla skazanych. Chodzi przede wszystkim o grzywny, ale także prace społeczne, dozór policyjny i elektroniczny. W tym ostatnim przypadku przepisy zmienią się całkowicie, bo obowiązująca od 2007 r. ustawa zostanie uchylona.
Nowy kodeks karny nie pozwoli też sądom na orzekanie kar "w zawieszeniu" wobec tych, którzy w czasie popełniania przestępstwa byli skazani na karę pozbawienia wolności. To kluczowy zapis, bo dzisiaj normą jest, że drugi, trzeci i kolejny taki wyrok słyszą osoby po pierwszym skazaniu. Z danych ministerstwa wynika, że rekordzista miał w tym samym czasie 33 wyroki w zawieszeniu. Inny przykład: jeden z mieszkańców Mazowsza tylko w ciągu roku kalendarzowego uzbierał takich wyroków 26. Żył z tego samego przestępstwa - z kradzieży, za którymi jeździł po różnych miastach i różnych województwach.
W tym samym artykule pojawi się jeszcze jedna zmiana, która ma zabrać możliwość orzekania kar z warunkowym zawieszeniem wykonania przy cięższych przestępstwach, takich właśnie jak gwałty i rozboje. Maksymalny wymiar kary "w zawieszeniu" zostanie skrócony o połowę - z dwóch lat do roku. A to spowoduje, że wszystkie przestępstwa, zagrożone karą od dwóch lat w górę wypadną z puli.
Rozwiązanie to od początku budziło zastrzeżenia części karnistów. Przeciwna była mu też działająca przy ministerstwie Komisja Kodyfikacyjna, pomysł szczególnie ostro krytykował były prezes TK prof. Andrzej Zoll. Prawnicy resortu z pomysłu się jednak nie wycofali.
Nowe kary, ale czy nawyki? Karniści podzieleni
Nie mniejsze emocje wywołuje też nowy typ kary przewidziany w zmienionym kodeksie karnym. Ministerstwo chce wprowadzić tzw. "karę mieszaną", która mogłaby być stosowana właśnie przy przestępstwach cięższych. Sąd będzie mógł zdecydować o umieszczeniu skazanego w więzieniu, ale tylko na okres nieprzekraczający sześciu miesięcy, a po tym czasie objąć go karą ograniczenia wolności do dwóch lat.
- Nie ulega wątpliwości, że kary z warunkowym zawieszeniem ich wykonania stały się najbardziej ukochaną sankcją naszych sądów i to jest problem orzecznictwa. Okres próby sam w sobie nie jest oczywiście zły, tyle tylko, że u nas ta "próba" to fikcja - uważa Eleonora Zielińska, profesor w Katedrze Prawa Karnego Porównawczego na UW.
W jej ocenie tworzenie nowych środków karnych, takich jak wspomniane "kary mieszane", nie jest jednak wyjściem. - Słuszny kierunek to wzmacnianie obecnych środków, na przykład poprzez skuteczniejszy dozór w czasie próby - twierdzi prof. Zielińska. - Kryminolodzy też są sceptyczni co do tego, czy "szokowy" efekt tych kar miałby wpływać korzystnie na skazanych - dodaje Piotr Kładoczny, doktor prawa karnego i ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
HFPC nie podobają się też rozwiązania dotyczące środków zabezpieczających wobec osób z zaburzeniami preferencji seksualnych i o ograniczonej poczytalności. Kodeks da sądom możliwość wyboru między sześcioma takimi środkami - dozorem kuratora, dozorem policji, elektroniczną kontrolą miejsca pobytu, terapią, terapią uzależnień i pobytem w zakładzie psychiatrycznym - w sytuacji, gdy sędzia uzna, że zapobiegnie to ponownemu popełnieniu przez sprawcę przestępstwa. Formalnie Fundacja nie zgłosiła jeszcze swoich uwag w tym kontekście, ale ma to zrobić w najbliższym czasie.
"Tezy słuszne, metody raczej nie"
Kładoczny pozytywnie ocenia natomiast nowe zapisy, które dadzą sądom większą dowolność przy ewentualnym odwieszaniu kary osobie dopuszczającej się kolejnego przestępstwa. Sędzia nie będzie musiał umieszczać jej w zakładzie karnym, ale nałożyć np. obowiązek wykonywania prac społecznych albo grzywnę.
Za logiczne ekspert HFPC uznaje też wpisanie do kodeksu możliwości orzekania kary 20 lat pozbawienia wolności dla sprawców zabójstw, co również będzie zapisem nowym. Dzisiaj jeśli sąd uważa, że kara 15 lat jest nieadekwatna do popełnionego czynu, musi skazać taką osobę na 25 lat więzienia (lub na dożywocie).
Mimo tych pozytywnych przykładów Kładoczny uważa jednak, że choć "ogólne tezy ministerstwa uznać należy za słuszne", to metody, które zostały przyjęte, "w dużej części są błędne". - W mojej ocenie mogą nie doprowadzić do tego, czego w założeniach chciało ministerstwo i praktyka znów rozminie się z teorią. Dziś nikt nie jest w stanie powiedzieć, w którą stronę to wszystko pójdzie, zwłaszcza biorąc pod uwagę tak dużą skalę zmian - podsumowuje.
Zmiany od nowego roku?
Ministerstwo najbardziej obawia się jednak zarzutów politycznych. Przede wszystkim o to, że idzie przestępcom na rękę rezygnując z kar pozbawienia wolności, oraz że społeczeństwo jest za biedne, by płacić grzywny. Mimo to resort chce, aby nowe przepisy weszły w życie jak najszybciej - najlepiej od początku przyszłego roku.
Autor: Łukasz Orłowski, Maciej Duda/ ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24