Niespełniona obietnica ministra rolnictwa Roberta Telusa, kwestia ukraińskiego zboża w Polsce oraz horrendalnie wysokie ceny konsumenckie owoców miękkich to tematy, które były poruszane w piątkowym wydaniu "Kampanii #BezKitu". Gośćmi programu byli wiceminister rolnictwa Krzysztof Ciecióra i poseł PSL Dariusz Klimczak oraz Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.
Prawo i Sprawiedliwość do tej pory nie ujawniło listy firm, które zarobiły na ukraińskim zbożu, choć ich ujawnienie obiecywał minister rolnictwa Robert Telus.
CZYTAJ WIĘCEJ: PiS nie ujawnia listy firm, które zarobiły na ukraińskim zbożu - Jest to temat rzeczywiście bardzo kontrowersyjny - przyznał w programie "Kampania #BezKitu" wiceminister rolnictwa Krzysztof Ciecióra. Polityk tłumaczył, że "listy, które moglibyśmy opublikować, nie byłyby pełne". Jak dodał, "osobną pulę tych list ma KAS (Krajowa Administracja Skarbowa - red.), która ze względów ustawowych nie może udostępnić części tych danych". - Jest w ustawie zapis dotyczący kwestii ochrony jawności podmiotów prowadzących działalność gospodarczą. Gdybyśmy to zrobili, to tak naprawdę moglibyśmy pójść do prokuratury i byśmy raczej przegrali - powiedział wiceszef resortu rolnictwa.
Dopytywany, czy w związku z tym minister Telus nie znał przepisów, obiecując, że upubliczni te dane, Ciecióra odparł, że "być może, jeśli chodzi o tę część listy KAS-u, nie wiedział, że jest taka sytuacja". - My prowadzimy jako Ministerstwo Rolnictwa nadzór nad kilkoma służbami, które zajmowały się kontrolowaniem zboża z Ukrainy, które do nas wjeżdżało. Z tych służb, te listy posiadamy. Mogę państwa wszystkich zapewnić, że tam nie ma żadnych cioć ani wujków - przekonywał Ciecióra.
- Jak słyszę tłumaczenia pana Ciecióry, to mi się przypomina taki tekst: jak nie wiesz, co mówić, to mów niewyraźnie. I tak właśnie pan Ciecióra mówi - skomentował to poseł PSL Dariusz Klimczak. - Prawda jest taka, że zobaczyliście te listy i okazało się, że są na nich firmy związane z PiS-em, dlatego nie chcecie ich ujawnić. Bądźmy szczerzy - stwierdził polityk opozycji.
Wiceminister: faktycznie, jest ogromny problem z cenami konsumenckimi owoców miękkich
Oprócz kwestii związanych ze zbożem w programie pojawił się także temat owoców. - Jak to jest, że w sklepach widzimy ogromne ceny na przykład malin, borówek, a rolnicy sami stwierdzają, że nie opłaca im się hodować tych owoców, ponieważ ceny skupu tych owoców są drastycznie małe? - pytał wiceministra rolnictwa Krzysztof Ryński z Młodej Lewicy. Julia Pietruszka z Forum Młodych Ludowców dodała, że rolnik za kilogram malin dostanie w skupie około 4 zł, podczas gdy w sklepie "przeciętnie to wyjdzie około 40 złotych za kilogram".
- Faktycznie jest ogromny problem z cenami konsumenckimi, jeśli chodzi o te produkty, natomiast naszym ogromnym wyzwaniem jest to, aby odbudować w Polsce przetwórstwo, które tak naprawdę narzuca pewne marże, jeśli chodzi o ocenę końcową - tłumaczył Ciecióra. - Niestety to przetwórstwo zostało rozsprzedane w latach dziewięćdziesiątych - mówił wiceminister.
- Przetwórstwo nie ruszy, dopóki pieniędzy z KPO nie będzie, bo tam są zapisane fundusze głównie na przetwórstwo, a wy nie potraficie tych pieniędzy pozyskać - kontrował go poseł PSL Dariusz Klimczak. Przypomniał, że w 2018 rok, a więc za rządów PiS-u, "największy producent soku i koncentratu jabłkowego został sprzedany Chińczykom". - To wasz mityczny Narodowy Holding Spożywczy miał tu kupować - powiedział gość TVN24. - Dzisiaj w Grójcu mówią, że jedzie do Polski mrożona malina jesienna z Ukrainy. Gotowy produkt, przetworzony, zamrożony, po 5 złotych. Jak my mamy z nimi konkurować? - zastanawiał się polityk PSL.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24