Z jednej strony - silny, wytrzymały i pewnie pnący się po kolejnych szczeblach piłkarskiej kariery. Z drugiej - rodzinny i sentymentalny. O tym, jaki jest Kamil Glik - jeden z głównych filarów polskiej reprezentacji - reporterzy TVN24 zapytali jego najbliższych. Materiał magazynu "Czarno na białym".
- Taka pustka była w tym środku obrony. Tam nie ma nikogo praktycznie - tak Wiesław Śmigielski, pierwszy trener Kamila Glika, na gorąco komentował mecz Polski z Senegalem, który przegraliśmy 2:1.
Brakowało człowieka, którego - jak wierzy jego mama, Grażyna - już w niedzielę zobaczymy na boisku w meczu z Kolumbią. Choć jak wiemy, kontuzja miała go wykluczyć z mundialu.
- To jest człowiek ze stali, można powiedzieć. Bardzo charakterny - podkreśla Damian Seweryn, przyjaciel obrońcy polskiej reprezentacji.
Z piaskowego boiska na światowe stadiony
Kamil Glik pochodzi z Jastrzębia Zdroju. Z okolicy kopalni, gdzie pracował nieżyjący już ojciec. Z okna rodzinnego mieszkania widać osiedlowe boisko, na którym zaczął swoją przygodę z piłką. Na piasku, bez trawy, grał tutaj w latach 90. Obecnie w tym miejscu znajduje się nowoczesne boisko. Do miejskiej inwestycji Kamil Glik dołożył 150 tysięcy złotych.
Nowy obiekt oddano rok temu. Ze sztuczną trawą, oświetleniem, otwarty dla wszystkich, służy głównie dzieciom. Kamil Glik jest dla nich wzorem.
Przyszły obrońca reprezentacji Polski zaczynał w podwórkowej drużynie Wiesława Śmigielskiego. Jak wspomina trener, Kamil wyróżniał się "wolą walki". - Taką zaciętością. Nie dał sobie, żeby go ktoś przeszedł, żeby kiwnął - wspomina.
Autor biografii Kamila Glika opowiada w "Czarno na białym", że dzieciństwo Kamila, jak i wielu jego kolegów, to nie był łatwy czas. - Ojcowie zajęci, albo w pracy, albo pili wódkę. W tych rodzinach się nie przelewało. Kamil tutaj nie był jakimś wyjątkiem - wskazuje Michał Zichlarz, autor książki "Liczy się charakter".
"Potrafił pociągnąć drużynę do przodu"
Grażyna Glik zastrzega jednak, że syn nie wspomina dzieciństwa jako czegoś bolesnego. Choć przyznaje, że były lata, gdy były i kłopoty.
- Chłopcy z gorszych dzielnic, z gorzej sytuowanych rodzin mają większą motywację, żeby coś w życiu osiągnąć. Myślę, że Kamil też poszedł tym śladem, że to, w jakich warunkach dorastał, w jakimś stopniu ukształtowało jego śląski charakter - dodaje Michał Zichlarz.
Grażyna Glik wskazuje, że syn wciąż wspomina ojca. - Chciałby, żeby gdzieś tam był na którymś meczu, bo nie udało mu się nawet jednego meczu reprezentacji obejrzeć - podkreśla.
Nim ruszył w świat, najpierw z podwórka powędrował do trampkarzy miejskiego klubu w Jastrzębiu Zdroju. Kilka lat później trafił do prywatnej szkoły piłkarskiej w Wodzisławiu.
- Z jednej strony był cichy, spokojny, ale z drugiej, na boisku miał cechy przywódcze. Silny charakter, wola walki. Potrafił pociągnąć drużynę do przodu, potrafił zmotywować zespół - wspomina Dawid Dylich, były trener w Wodzisławskiej Szkole Piłkarskiej.
"Wsiada w samolot i leci do swojego Jastrzębia zdroju"
Stąd z grupą kolegów, dzięki właścicielowi szkoły, Glik wyjechał do Hiszpanii. Tam zwrócił uwagę łowców talentów Realu Madryt. Grał w trzeciej drużynie królewskich. Poznał wielkie gwiazdy hiszpańskiego klubu, ale postanowił wrócić do Polski, na Śląsk, do Gliwic.
- Gdzie się nie pojawił, w jakim zespole, zdobywał sympatię od razu - zapewnia Damian Seweryn. Za twardy, śląski charakter pokochali go kibice we Włoszech, dokąd wyjechał z Gliwic. Został liderem i kapitanem Torino. Od dwóch lat cieszy swoją grą kibiców aktualnego wicemistrza Francji - AS Monaco.
Jak wskazuje autor biografii obrońcy, to nie zmieniło charakteru piłkarza.
- Kamil gra w Monaco, mógłby się lansować w Monte Carlo, na Lazurowym Wybrzeżu. A on jak ma wolną chwilę, kiedy ma parę dni wolnego, pakuje się, wsiada w samolot i leci do swojego Jastrzębia Zdroju, żeby spędzić czas z przyjaciółmi - komentuje Zichlarz.
"Oni się uzupełniają"
Wszyscy podkreślają też, że Glik zwykle miał szczęście do ludzi. Począwszy od trenerów w klubach, a na przyjaciołach i najbliższych skończywszy.
- Bardzo ważna jest rola żony Marty, która cały czas dba o Kamila, oni się uzupełniają - wyznaje Damian Seweryn.
O prywatnym życiu obrońcy niewiele więcej się dowiemy. Poza tym, co wiedzą wszyscy - że, ten twardy facet ze Śląska mięknie, gdy wraca do domu, gdzie czekają żona, córka Wiktoria, i suczka Keysi, która mistrzostwa świata spędza u mamy w Jastrzębiu.
Mama obrońcy jest przekonana, że Kamil wybiegnie na boisko mistrzostw świata już podczas niedzielnego meczu z Kolumbią. - Jasne, że musi - przekonuje Grażyna Glik.
Autor: PTD//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24