W Smoleńsku był zamach dokonany przy pomocy wybuchu. To jest poza jakąkolwiek dyskusją - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński, nie przedstawiając żadnych dowodów. W tym kontekście został zapytany o postawę dwóch polityków jego partii, którzy w ostatnim czasie uciekali od jednoznacznej deklaracji w tej kwestii. Chodzi o Marcina Horałę i Tobiasza Bocheńskiego. - Być może popadli w pewną zależność od tej bardzo intensywnej propagandy, która wtedy została zastosowana - stwierdził. Zapewnił, że porozmawia z nimi o tej sprawie.
Na czwartkowej konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński był pytany, czy w związku z informacjami o manipulacjach podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza, powinny zostać zwrócone pieniądze, które zostały wydane na jej działalność.
Kaczyński: Był zamach dokonany przy pomocy wybuchu. To jest poza jakąkolwiek dyskusją
- W tej sprawie chodzi o zastraszenie tych, którzy by chcieli dojść do prawdy, a tą prawdą jest niewątpliwie zamach, a po drodze - można powiedzieć - wybuch. W tym sensie, że zamach dokonany przy pomocy wybuchu - mówił w czwartek Kaczyński.
Jak ocenił, "to jest poza jakąkolwiek dyskusją, jeżeli ktoś w ogóle podchodzi do tego w sposób poważny, a nie po to, żeby ukryć prawdę, kompromitację i zbrodnię, bo tak to w tej chwili wygląda". - Oczywiście wszelkie tego rodzaju działania, jeżeli tylko władza się zmieni, będą poddane bardzo surowej ocenie z punktu widzenia prawa interesu narodowego. Przy czym to prawo, o którym mówię, to jest prawo karne - dodał.
Tezy o zamachu kontra fakty
Podkomisji smoleńskiej przez wiele lat przyglądał się reporter "Czarno na białym" Piotr Świerczek. W swoich materiałach obnażał nieprawidłowości w jej pracach, pokazywał zatajone dokumenty i inne kontrowersyjne aspekty działalności. Materiały te albo wprost wykluczają zamach, albo wskazują na katastrofę jako przyczynę tragedii.
Pod koniec października Ministerstwo Obrony Narodowej złożyło do Prokuratury Krajowej raport z prac powołanego w tym resorcie zespołu badającego prace podkomisji smoleńskiej wraz z 41 zawiadomieniami o możliwości popełnienia przestępstwa, będącymi efektem stwierdzonych nieprawidłowości w jej funkcjonowaniu.
Prokurator generalny Adam Bodnar powołał w Prokuraturze Krajowej zespół śledczy, który ma zająć się złożonymi przez MON zawiadomieniami oraz raportem z prac zespołu oceniającego działalność podkomisji Antoniego Macierewicza.
W latach 2010-2011 przyczyny katastrofy smoleńskiej badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. W przedstawionym w lipcu 2011 r. raporcie komisja ustaliła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, czego konsekwencją było zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji Tu-154M. Według komisji ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Kaczyński o innych politykach PiS: być może popadli w zależność od propagandy
W tym kontekście dziennikarka TVP Info zapytała o postawę innych polityków PiS, którzy "nie są skłonni przyznać, że rzeczywiście ten zamach był". Podała przykłady wypowiedzi posła Marcina Horały i eurodeputowanego Tobiasza Bocheńskiego, którzy uciekali od jednoznacznej deklaracji w tej kwestii.
- Panie redaktorze, ja się nie zapoznawałem z tym raportem w całości. Niektórzy członkowie Prawa i Sprawiedliwości tak i mają większą wiedzę na ten temat - odpowiadał Bocheński na pytanie dziennikarza "Panoramy", czy podziela opinię Antoniego Macierewicza w sprawie zamachu w Smoleńsku. Na uwagę, że Jarosław Kaczyński nie ma problemu, żeby powiedzieć, że był zamach w Smoleńsku, i pytanie, dlaczego on sam ma z tym problem, eurodeputowany odparł: "nie mam żadnych problemów, w ten sposób nie będziemy rozmawiać".
- W Smoleńsku dochodziło do celowego, systematycznego niszczenia dowodów materialnych, całkowitego nie tylko niezabezpieczenia tego terenu, więc oczywiście ta sprawa zawsze będzie pozostawiała po sobie jakąś dozę domniemania, natomiast przesłanki idące w tym kierunku są bardzo silne - mówił z kolei Marcin Horała. Dopytywany, czy to był zamach, odparł: "tak jak mówię, przesłanki idące w tym kierunku są bardzo silne".
- A no to ciekawe - zareagował na pytanie dziennikarki na czwartkowej konferencji prezes PiS. - Mogę powiedzieć tylko tak. To są oczywiście oceny indywidualne. To są osoby, które w tym czasie, kiedy to miało miejsce, nie były z nami i być może popadły w pewną zależność od tej bardzo intensywnej propagandy, która wtedy została zastosowana - ocenił.
- Ktoś rozdzielił te wizyty (w Smoleńsku - red.). Gdyby była odbyta razem przez prezydenta i premiera, na pewno do tej tragedii by nie doszło. Nie doszłoby do zamachu - zaznaczył.
Jak kontynuował, "być może, że to jakoś na nich wpływa". - A być może, że ze względów innych, o których tutaj już proszę wybaczyć, nie będę mówił, stosują tego rodzaju taktykę - dodał.
- Porozmawiam z nimi na ten temat. Dobrze, że pani mi to powiedziała - zakończył Kaczyński.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara