Sąd uchylił środki zapobiegawcze wobec byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego i byłego szefa PZU Jaromira Netzla. Chodzi m.in. o dozór policyjny.
Kłopoty z prawem Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzela zaczęły się od głośnego spotkania byłego szefa MSWiA z Ryszardem Krauze. Pod koniec sierpnia ABW, na wniosek warszawskiej prokuratury, zatrzymała Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Postawiono im zarzuty m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauzem 5 lipca w hotelu Marriott, wzajemnego nakłaniania się do fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa ws. akcji CBA w resorcie rolnictwa. Prokuratura nie zarzuciła im zdrady tajemnicy co do samej akcji CBA. Nie wystąpiła też o ich areszt.
Na specjalnej, transmitowanej przez telewizje, konferencji prasowej prokuratura ujawniła część materiału dowodowego, m.in. podsłuchy rozmów, obciążające całą trójkę. Kaczmarek mówił, że nie był źródłem tego przecieku i zapewniał, że nie łączy go żaden układ z Krauzem. Nie ujawnił jednak, dlaczego ukrywał spotkanie z nim w hotelu.
6 września Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał zatrzymanie za "bezzasadne i nieprawidłowe". Podzielono argumenty obrońców Kaczmarka, że nie trzeba było zatrzymywać ich klienta, bo deklarował, że stawi się na każde wezwanie. Sąd podejrzewał, że "zatrzymanie podejrzanego służyło innym celom niż dobro śledztwa". Jeszcze tego samego dnia prokuratura skrytykowała decyzję sądu, jako świadczącą "o braku bezstronności". 12 września sąd ten uznał także, że Kaczmarek nie musi wpłacać 100 tys. zł kaucji - jak chciała prokuratura; może też opuszczać kraj. Kaczmarek miał jednak nadal dozór policyjny i zakaz kontaktów ze świadkami i te środki zostały dziś uchylone.
Dziś warszawski sąd uchylił również dozory policyjne zastosowane wobec Kornatowskiego i Netzla. Poinformował o tym mec. Wojciech Brochwicz. Jak wyjaśnił, zdaniem sądu zastosowanie takich środków zapobiegawczych było bezzasadne. Sąd krytycznie odniósł się także do zastosowania przez CBA kontroli operacyjnej, czyli w tym przypadku podsłuchów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24