Z chorobą, która nie pozwala jej normalnie funkcjonować, boryka się od dziecka. - Już tyle razy miałam odejść, ale nie odeszłam. Nadal jestem - mówi Ania, która w ostatnich latach straciła wzrok i przeszła amputację nogi. Dziś w szpitalu jest niemal codziennie. Znosi ból i wielką samotność, potrzebuje jednak wsparcia. Materiał "UWAGI!" TVN.
Życie Ani to ciągłe cierpienie. - Ale można się do tego przyzwyczaić. Naprawdę! Bo są dni, kiedy nie boli, albo kiedy boli mniej - mówi Anna Kancidrowska. Rytm jej życia wyznaczają wizyty w szpitalu. Po trzech nieudanych przeszczepach nerek dziewczyna jest skazana na ciągłe dializy.
Bolą ją reakcje ludzi
Rzadką chorobę nefrologiczną zdiagnozowano u niej w dzieciństwie. Kiedy zaczęła naukę w szkole podstawowej, zorientowała się, że rozwija się inaczej niż rówieśnicy.
- Byłam od nich o połowę niższa. Miałam siedem lat i metr wzrostu. Wtedy też bardziej zachorowałam i trzeba było przejść na dializy - opowiada Ania.
Dziś wymaga stałej opieki, bo problemy z nerkami nie są jedyni. Dziewczyna w wyniku sepsy siedem lat temu straciła wzrok. Zakrzepica doprowadziła z kolei do amputacji nogi. Problemem stał się też wygląd: ciągłe dializy postarzają skórę, dlatego Ania wygląda na znacznie starszą niż jest w rzeczywistości. To przysparza wielu przykrości, dlatego dziewczyna niespecjalnie lubi wychodzić z domu. Bolą ją reakcje ludzi, jak mówi, okrutni bywają szczególnie młodzi.
- Piętnasto-, siedemnastoletni. Czasem coś burkną, wyśmieją - mówi Anna. Wspomina, że kiedyś na spacerze minęła matkę z dzieckiem. - Ono powiedziało do niej: zobacz, jaki stary dziadek. To mnie zabolało strasznie. A ta matka na to wcale nie zareagowała - płacze Ania.
"Każdy dzień jest dla nas szczęściem"
Choroba rozdzieliła też jej rodzinę. Ze względu na zaplecze medyczne, Ania zamieszkała w Warszawie razem z mamą. Jej ukochany tata został w rodzinnym domu, trzysta kilometrów od stolicy. Ze względu na stan zdrowia ojca, wszystkie obowiązki opieki nad Anią spoczęły na matce, która przeszła na wcześniejszą emeryturę. - Walczymy o życie Ani już ponad 30 lat - mówi Bożena Kancidrowska. Przyznaje, że bywa bardzo ciężko. - Są momenty, kiedy córka się załamuje. Jeżeli coś bardzo ją boli - mówi pani Bożena.
Dla rodziny najtrudniejsze jest jednak to, że lekarze nie dają żadnych szans na wyzdrowienie. - Tu już nie ma żadnych rokowań. Przeszczep nie wchodzi w grę. Najważniejsze, żeby stan zdrowia Ani się nie pogarszał. Żeby było tak, jak jest. Ja niczego więcej nie chcę. Każdy dzień jest dla nas szczęściem. Naprawdę - mówi mama Ani.
Iskra w towarzystwie
Tymczasem jeszcze jako nastolatka, Ania cieszyła się życiem. Jak mówi jej przyjaciółka, była wręcz wulkanem energii. - Iskrą w towarzystwie! Uwielbiała przychodzić na imprezy, tańczyć. Ale potem przyszła amputacja nogi, utrata wzroku. I to ją podłamało - wspomina Magdalena Lubańska.
To wtedy Ania straciła kontakt ze znajomymi. - Czuję się bardzo samotna - przyznaje dziś i wspomina, jak w przeszłości bywała w związkach i zakochiwała się. - Ale wszystkim przeszkadzał mój wzrost, choroba. Przyzwyczaiłam się już do tego... Może tak los chciał? - płacze Ania. - Już tyle razy miałam odejść, ale nie odeszłam. Nadal jestem. Dzięki rodzicom - dodaje.
"Boję się zimy"
Mama Ani nie ukrywa, że boi się przyszłości. Niedługo razem z córką będą musiały opuścić mieszkanie, które wynajmują. A znalezienie kolejnego okazuje się dużym problemem. - Bo kiedy dzwonię w sprawie wynajmu i mówię, że córka jest na wózku, to od razu rozmówcy zmienia się głos i słyszę tylko: zobaczymy - mówi mama Ani.
W dodatku mąż pani Bożeny rozchorował się i nie przyjedzie do Warszawy zimą - jak robił to co roku - by pomagać żonie w opiece nad córką. - A on zawsze woził nas do szpitala samochodem. Ania ma słabą morfologię, szybko robi jej się zimno. Boję się zimy - przyznaje pani Bożena. Kobieta nie ma w stolicy żadnej pomocy. Z chorobą córki została sama. - Bywa tak, że pojawia się strach, że sobie nie poradzę – przyznaje.
Ania pilnie potrzebuje mieszkania do wynajęcia oraz wsparcia wolontariuszy, które może pomóc zmienić jej życie na lepsze.
Autor: mw/ja / Źródło: Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN