Europoseł PiS Joachim Brudziński odniósł się w sobotę na Twitterze do wpisów, że nie będzie się tłumaczył "hołocie i popaprańcom" w sprawie budowy promów w stoczni w Szczecinie. "Przepraszam wszystkich mieszkańców Szczecina, którzy te mocne i emocjonalne słowa odebrali jako wyraz buty, arogancji czy pychy" – napisał polityk.
"Rozmawiałem dzisiaj z dziennikarką jednej ze szczecińskich redakcji, powiedziała mi, że chociaż wiedziała, że słowa, iż nie będę tłumaczył się popaprańcom, kieruję do opozycji, to jednak jako szczecinianka poczuła się tymi słowami mocno urażona. Dlatego przepraszam wszystkich mieszkańców Szczecina, którzy te mocne i emocjonalne słowa odebrali jako wyraz buty, arogancji czy pychy. Moje emocje są o tyle szczere, że zarówno ja, jak i moi koledzy parlamentarzyści od 2015 roku staramy się robić wszystko, aby wzmacniać nasz Szczecin" – napisał w sobotę na Twitterze europoseł Joachim Brudziński.
Brudziński w niedzielę: nie mam zamiaru przepraszać za wiarę i tłumaczyć się popaprańcom
Brudziński odniósł się na Twitterze do dyskusji, do której doszło na tym portalu w ubiegłą niedzielę. Sprowokował ją dziennikarz RMF FM Paweł Żuchowski, który skomentował zdjęcia zamieszczone przez byłego wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego. Przedstawiają one uroczystość położenia stępki, czyli pierwszego elementu kadłuba promu w czerwcu 2017 roku, a także aktualny stan pochylni w stoczni w Szczecinie.
"Zawsze, gdy patrzę na te zdjęcia, zastanawiam się, czy im zwyczajnie nie jest wstyd. W kraju może ludzie nie znają się na budowie statków. W Szczecinie z tej szopki śmiano się od pierwszego dnia. Marek Gróbarczyk [ówczesny minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej - przyp. red.], Joachim Brudziński [związany ze Szczecinem europoseł PiS, ówczesny wicemarszałek Sejmu - red.], jeszcze w to brnęli, choć opinie w Szczecinie słyszeli".
Na wpis dziennikarza zareagował europoseł PiS. "Szanowny Panie Redaktorze oczekiwanie, że będę przepraszał i tłumaczy się holocie i popaprańcom którzy najpierw 'zaorali' nasze stocznie a dziś ironizują i martwią się o rynek promowy i stoczniowców jest czymś zdumiewającym. Nie mam zamiaru przepraszać za moje zaangażowanie i wiarę" [pisownia oryginalna - red.] – napisał w tweecie Brudziński.
W kolejnym dodał: "Nie mam zamiaru przepraszać za wiarę, ze w Szczecinie jest możliwa odbudowa potencjału stoczniowego. Mam się tłumaczyć, ze od 2015 roku robię co tylko w mojej mocy aby stworzyć warunki umożliwiające odbudowę tego co ci popaprańcy zniszczyli?".
Europoseł PiS nawiązywał do tego tematu w kolejnych swoich wpisach. "Budka ,Nitras ,Geblewicz, Kierwiński, Grabiec, i wielu innych ważnych polityków PO, partii której rząd doprowadził do upadku Stocznie Szczecińską (Nitras był posłem sprawozdawca ustawy likwidującej przemysł stoczniowy) dzisiaj 'wyją'z oburzenia, ze są opóźnienia z budowa promu" [pisownia oryginalna - red.].
"Najbardziej mnie jednak bawi fakt, ze wszyscy oni chamstwem i brakiem kultury nazywaj określenie 'popaprańcy'. Wszyscy oni popierali hołotę która pod domem #PJK [Jarosława Kaczyńskiego - red.] i naszymi biurami skandowała najbardziej wulgarne słowa. Wielu z nich zachęcało wręcz do takich zachowań" – dodał Brudziński.
Stępka bez kontraktu
Program budowy promów dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej zawarto w przyjętej w lutym 2017 roku przez rząd Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju. Program nazwano "Batory", nawiązując do nazwy pierwszego polskiego transatlantyku, który w latach 1936-1969 pływał na trasie Gdynia - Nowy Jork - Gdynia. Zgodnie z założeniami pierwszy z dwóch promów miał zostać zwodowany w grudniu 2020 roku. Ale poza rdzewiejącą od czterech lat stępką nic nie zbudowano – co nie znaczy, że nie wydawano pieniędzy.
CZYTAJ NA KONKRET24: Stępka bez kontraktu, 10 milionów nierozliczonej zaliczki, 4 miliony za konsultacje - promu nie ma, są koszty
Jak wynika z opublikowanego w maju raportu Najwyższej Izby Kontroli, dotychczasowe prace od 2016 roku kosztowały już 14 milionów złotych - a efektów nie ma. Izba zarzuca autorom projektu brak zapewnienia finansowania, położenie stępki bez kontraktu, nierozliczenie 10 milionów złotych zaliczki i wydanie 4 milionów złotych na obsługę prawną i konsultacje. W dodatku - co wykazała kontrola - ustalone parametry promu uniemożliwiają zbudowanie go w Stoczni Szczecińskiej.
Źródło: PAP, tvn24.pl