- Jest we mnie słuszny gniew na to, co się dzieje, bo to mnie obraża, jako brata, szwagra, przyjaciela, Polaka - powiedział Jarosław Kaczyński w programie "Jeden na jeden" w TVN24 w przeddzień rocznicy katastrofy smoleńskiej, nawiązując do śledztwa ws. tragedii sprzed dwóch lat. - Domagam się prawdy, normalnego śledztwa. To nie jest polityka, to domaganie się, żebyśmy byli normalnym państwem - zaznaczył prezes PiS.
Kaczyński mówiąc o katastrofie smoleńskiej, zaznaczył, iż w jego przypadku czas nie leczy ran i wciąż jest to dla niego "żywa sprawa" i tak będzie do końca życia.
- Trzeba mieć brata bliźniaka, żeby wiedzieć, co to znaczy stracić brata bliźniaka. Jeśli ktoś nie ma, a większość z nas nie ma, to pewnie nie potrafi tego zrozumieć - stwierdził prezes PiS. - Ale to jest też rana, którą odczuwam jako Polak - zaznaczył.
Jak doprecyzował, chodzi mu o to, co się stało po katastrofie smoleńskiej i o sposób, w jaki jest wyjaśniana. - To, co się działo w Polsce wokół sprawy smoleńskiej też boli - powiedział Kaczyński.
Trzeba mieć brata bliźniaka, żeby wiedzieć, co to znaczy stracić brata bliźniaka. Jeśli ktoś nie ma, a większość za nas nie ma, to pewnie nie potrafi tego zrozumieć Jarosław Kaczyński
"Mam własny program obchodów rocznicy"
Odrzucił jednocześnie twierdzenia, jakoby z katastrofy uczynił polityczny oręż. - Domagam się - tak, jak wielu Polaków, którym jestem wdzięczny, prawdy, normalnego śledztwa. Takich, które są stosowane w świecie po tego typu tragicznych wydarzeniach. To nie jest polityka, to domaganie się tego, żebyśmy byli normalnym państwem i żeby w tak skrajnej sytuacji były stosowane metody, które zwykle w świecie są w takich sytuacjach stosowane - powiedział Kaczyński. - Nic więcej, nic mniej - dodał.
Pytany, czy przyjmie zaproszenie prezydenta Bronisława Komorowskiego na mszę do Pałacu Prezydenckiego w intencji ofiar, odpowiedział, że "ma własny program obchodów rocznicy". Jednocześnie przypomniał, że stosunek Komorowskiego do katastrofy smoleńskiej, a także do Lecha Kaczyńskiego jest zupełnie inny niż jego.
Kaczyński mówiąc o katastrofie smoleńskiej zapewnił, że "ma czyste serce, ale jest coś takiego w nim, jak słuszny gniew". - Słuszny gniew na to, co się dzieje, bo to mnie obraża, jako brata, szwagra, przyjaciela, Polaka - powiedział Kaczyński.
Dopytywany, co go obraża, na kogo się gniewa, odpowiedział, że "to, co się dzieje, ale nie chce tego personifikować". - Mnie obraża to, jakby Polska zachowuje się jakby nie była suwerennym krajem w momencie, kiedy gnie 96 jej obywateli - stwierdził, nawiązując do sposobu prowadzenia śledztwa ws. katastrofy.
"Jeśli był zamach..."
On sam, jak zaznaczył, postąpiłby zupełnie inaczej, gdyby był premierem. Nie zgodziłby się na "jednostronne rosyjskie śledztwo" i "postawił sprawę na arenie międzynarodowej". - Nie jestem pewien, że był zamach, ale coraz więcej na to wskazuje - zaznaczył Kaczyński, zastrzegając jednocześnie, że "nie zamierza zajmować tchórzliwego stanowiska i to odrzucać".
Jeśli byłoby tak, że w stosunkach międzynarodowych zaczyna być stosowana procedura likwidacji głów państw i elit politycznych po prostu dlatego, że się komuś nie podobają, to jest to rzeczywiście nowa jakość w stosunkach międzynarodowych Jarosław Kaczyński
Powtórzył to, co mówił kilka dni wcześniej, że "jeśli były wybuchy, jeśli ta katastrofa wygląda coraz bardziej na zamach, oznacza to nową jakość w polityce". - Jeśli byłoby tak, że w stosunkach międzynarodowych zaczyna być stosowana procedura likwidacji głów państw i elit politycznych po prostu dlatego, że się komuś nie podobają, to jest to rzeczywiście nowa jakość w stosunkach międzynarodowych - stwierdził Kaczyński. Takie metody - jak dodał - stosowane są tylko w krajach afrykańskich.
Powtórzył, że nie przesądza zamachu, mówi tylko, iż jest taka możliwość.
Jego zdaniem, politycy PO na czele z premierem i szefem MSZ, którzy uważają, iż katastrofa smoleńska została już wyjaśniona, mówią tak ze względu na polityczny interes. - Jeśli jest inaczej niż oni mówili, to ich kariera polityczna się kończy, a mogą być konsekwencje jeszcze dalej idące. Nie dziwię się więc, że tak mówią (...), mają poważne powody, żeby robić wszystko, aby przynajmniej oficjalnie było tak, jak oni głoszą - stwierdził prezes PiS. - Gdyby przyjąć, że zacierali, zatajali prawdę, to to jest odpowiedzialność karna - dodał.
Wskazał przy tym ponownie na premiera. W jego opinii, Donald Tusk mógłby ponieść odpowiedzialność, jeśli ktoś udowodniłby mu, że wiedział więcej niż mówił. - Przecież jest nagranie, że gdzie minister (Bogdan) Klich (były szef MON - red.) mówi Edmundowi Klichowi (były przedstawiciel Polski przy MAK - red.), że te wnioski o winie Rosjan nie powinny być upowszechniane, więc jakieś poszlaki konkretne są - stwierdził Kaczyński.
Wystartuje w wyborach
Wśród pytań było też to dotyczące ewentualnego startu prezesa PiS w wyborach prezydenckich, o czym TVN24 informowała w piątek. Kaczyński potwierdził, że wystartuje w wyborach prezydenckich w 2015 roku, mimo że wcześniej zaprzeczał.
Tłumacząc, dlaczego zmienił zdanie, podkreślił, że tego, aby wystartował w wyborach "domagają się od niego ludzie z partii i spoza partii", czyli zwolennicy PiS. - Pewnie nie będę miał wyjścia - zaznaczył Kaczyński. I dodał: - Ale nie zacytuję klasyka (Lecha Wałęsy - red.): nie chcę, ale muszę.
Zapewnił jednocześnie, że nie boi się rywalizacji z Bronisławem Komorowskim, jeśli ten znów byłby kandydatem PO. Wcześniej prezes PiS deklarował, że nie będzie ponownie ubiegał się o prezydenturę (w 2010 r. przegrał w drugiej turze z Bronisławem Komorowskim).
W reakcji na to lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro oświadczył, że wystartuje i gotów jest być kandydatem całej polskiej prawicy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24