"Jeśli chodziło o krzesło, wygrał"

Sikorski: prezydent nam znacznie utrudnił zadanie
Sikorski: prezydent nam znacznie utrudnił zadanie
Źródło: TVN24/fot. PAP

- Jesteśmy gentlemanami, nie będziemy się z nikim szarpać - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski przed gmachem Rady Europejskiej w Brukseli. W związku z obecnością na szczycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, trzeba było ograniczyć skład polskiej delegacji o niego i ministra finansów Jacka Rostowskiego.

Rostowski: prezydent uważa, że jest szefem delegacji choć nie jest jej członkiem

Rostowski: prezydent uważa, że jest szefem delegacji choć nie jest jej członkiem

- Dziś nie ma agendy na szczycie, która dotyczyłaby prezydenta – powiedział Radosław Sikorski i zaznaczył, że w środę dyskutowane są kwestie finansowe związane z pakietem klimatycznym, a to, zdaniem szefa MSZ leży w gestii rządu.

- Tutaj będą musiały zapadać bardzo szybkie decyzje czasami - ocenił minister spraw zagranicznych i dodał, że powinna być na sali osoba, która się na tym zna i ponosi polityczną odpowiedzialność za podjęte decyzje. A Lech Kaczyński, w oczach Sikorskiego, taką osobą nie jest.

Na dodatek stwarza "rzeczywistość", w której partnerzy Polski nie mają pewności, co do naszego stanowiska. - Polska nie może mieć dwóch polityk zagranicznych, a w tej chwili wygląda na to, że ma - dodał.

Rostowski: prezydent przegrał

- Jeśli chodziło mu o to, żeby polityka polska w UE była wzmocniona, to prezydent przegrał. Jeżeli tylko mu chodziło o to, żeby był i siedział na tym krześle, to tak, wygrał. Ale sądzę, że nie tylko o to mu chodziło – uznał minister finansów Jacek Rostowski. Dodał, że samo znalezienie się na sali obrad jeszcze o niczym nie świadczy.

Zaznaczył, że prezydent w omawianych na szczycie sprawach prezydent nie jest osobą odpowiedzialną i musi konsultować się z premierem. A to oznacza, że przy dwuosobowym limicie, na sali nie będzie ministra merytorycznego, który "może bardziej wzbogacić argumentację rządu polskiego i Polski".

Gdyby zaś premier odstąpił miejsce kompetentnemu ministrowi, wtedy prezydent musiałby przed zabraniem głosu konsultować się z nieobecnym szefem rządu.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: