To są czynności należące do normalnego warsztatu sędziego. Jeśli my będziemy straszyli postępowaniem dyscyplinarnym sędziów za to, co mają obowiązek zrobić, to są jakieś absurdy, które się normalnemu prawnikowi naprawdę w głowie nie mieszczą - mówił w piątek w "Faktach po Faktach" były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień. Odniósł się w ten sposób do ustawy represyjnej.
Senat zdecydował w piątek w głosowaniu o odrzuceniu w całości nowelizacji ustaw sądowych, która rozszerza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów i wprowadza zmiany w procedurze wyboru I prezesa Sądu Najwyższego. Ustawa represyjna wróci teraz do Sejmu.
Wcześniej, w środę Ministerstwo Sprawiedliwości wskazało w komunikacie, że "rolą władzy ustawodawczej jest tworzenie prawa, które zapobiega działaniom o charakterze destabilizującym zasady demokratycznego państwa prawa". "Takim niewątpliwie jest podważanie statusu innego sędziego" - dodano.
Stępień: nie wiem, o jakiej destabilizacji mówi ministerstwo
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień powiedział w piątek w "Faktach po Faktach" , że "nie bardzo wie, o jakiej destabilizacji ministerstwo mówi".
- Każdego dnia w każdym sądzie odbywają się dziesiątki tysięcy rozpraw. Ludzie otrzymują wyroki, których oczekiwali wcześniej czy później. Oczywiście lepiej by może było, żeby te wyroki zapadały wcześniej, ale z punktu widzenia relacji pomiędzy sądem, a obywatelem to, moim zdaniem, nic się tu niepokojącego nie dzieje - ocenił.
- Każdy prawnik na początku studiów wie, że najważniejszą rzeczą jest ustalić, czy sąd jest właściwie obsadzony. Ten przyszły sędzia na początku aplikacji też się dowiaduje, że podstawową rzeczą każdego sądu jest sprawdzić, czy sąd orzekający w sprawie, którą kontrolujemy, na przykład w drugiej instancji, jest właściwie obsadzony - podkreślił Stępień. - Ja nie widzę jakichś poważnych problemów - dodał.
Zdaniem byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego "groźne" w ustawie represyjnej jest to, że "sędzia może podlegać odpowiedzialności dyscyplinarnej za zadanie pytania prejudycjalnego, za możliwość właśnie podważenia tezy, że jakiś sędzia jest prawidłowo wybrany". - Przepraszam bardzo, ale to są czynności należące do normalnego warsztatu sędziego, więc, jeśli my będziemy straszyli postępowaniem dyscyplinarnym sędziów za to, co mają obowiązek zrobić, za to, że mają na przykład obowiązek zastosować wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej to są jakieś absurdy, które się normalnemu prawnikowi naprawdę w głowie nie mieszczą - ocenił.
Stępień: nowy projekt w sprawie KRS wprowadza postulowane zmiany
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego odniósł się także do projektu noweli o Krajowej Radzie Sądownictwa przedstawionej przez senatorów opozycji. Jego główne założenia to zastąpienie dotychczasowego modelu wyboru sędziów do KRS przez Sejm modelem opartym na zasadzie wyborów bezpośrednich i powszechnych wśród sędziów, a także zniesienie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Stępień przyznał, że przed laty miał zastrzeżenia do KRS. Powiedział, że przygotowany przez senatorów opozycji projekt wprowadza zmiany, które były wcześniej postulowane. Jak mówił, "chodziło o to, żeby sędziowie KRS bardziej otworzyli się także na reprezentantów innych zawodów prawniczych, żeby nie byli preferowani tylko sędziowie przy awansach, ale żeby także myśleć o dobrych adwokatach, dobrych radcach prawnych, prokuratorach". - Ale do głowy by nam nie przyszło, że można po prostu wprowadzić tego rodzaju rozwiązania jakie zostały wprowadzone (przez rząd Zjednoczonej Prawicy - red.), żeby reprezentantów sędziów wybierali politycy. Przecież to jest czysty absurd - podkreślił były prezes TK.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24