Na pewno mieści mi się w głowie to, że politycy Porozumienia mogą być częścią rządu opozycyjnego - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" lider Porozumienia Jarosław Gowin, były wicepremier w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Stwierdził też, że wątpi w zmianę ordynacji wyborczej, ponieważ "sam Jarosław Kaczyński obawia się tego rozwiązania".
We wtorek przy okazji konferencji "Bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO - rola Polski" odbyło się spotkanie liderów opozycji, w którym udział wzięli Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia, Włodzimierz Czarzasty i Jarosław Gowin.
W środę w "Rozmowie Piaseckiego" lider Porozumienia i były wicepremier w rządzie Zjednoczonej Prawicy był pytany, czy widziałby siebie w przyszłości na przykład w roli ministra w rządzie Tuska. - Dzisiaj to jest dzielenie skóry na niedźwiedziu. Najpierw opozycja musi wygrać wybory, a dopiero potem zastanawiać się nad tym, komu powierzyć jakie stanowisko - stwierdził. - Na pewno mieści mi się w głowie to, że politycy Porozumienia mogą być częścią rządu. Czy ja personalnie, to jest osobna sprawa - dodał.
Gowin ocenił jednocześnie, że szeroka lista opozycji "wymaga karkołomnych wysiłków ze strony wyobraźni". - Jeżeli doszłoby do zmiany ordynacji wyborczej to wtedy tak, opozycja nie będzie miała innego wyjścia, jak utworzyć jedną listę - powiedział.
Dopytywany, czy spodziewa się zmiany ordynacji, odparł, że bardzo w to wątpi. - Z dwóch powodów. Po pierwsze, sądzę, że sam Jarosław Kaczyński obawia się tego rozwiązania, że doprowadzi ono właśnie do jednej wspólnej listy opozycyjnej. Po drugie, sądzę, że nawet gdyby PiS przeforsował to rozwiązanie w Sejmie, odrzucił potem weto senackie, to nie odrzuci już weta prezydenta Dudy. A nie przypuszczam, żeby Andrzej Duda chciał tego typu rozwiązania firmować - dodał.
Gowin: codziennie mierzę się z własnym sumieniem
Jarosław Gowin odniósł się również do swojej przeszłości w rządzie Zjednoczonej Prawicy. - Gdybym wtedy przewidywał, do czego doprowadzą zmiany w sądownictwie, oczywiście głosowałbym przeciwko - powiedział. - Przepisy prawa to jest jedna rzecz, a ich interpretacja i wykładnia poprzez praktykę to rzecz druga - dodał.
Zapytany, czy zamierza kandydować do Sejmu z list opozycji, czy chciałby zrobić sobie przerwę odparł, że "miejsce pełnokrwistego polityka jest raczej w Sejmie niż w Senacie". - Proszę mi wierzyć, że codziennie mierzę się z własnym sumieniem i poddaję osądowi moje decyzje. Uważam, że większość z nich była trafiona, ale oczywiście popełniałem też błędy - przyznał.
Zapowiedział też, że na pewno nie poprze propozycji Donalda Tuska, by zliberalizować prawo aborcyjne. - Jestem człowiekiem o konserwatywnych poglądach - podkreślił. Dodał, że jeśli na listach Platformy będzie miejsce tylko dla zwolenników tego rozwiązania, "to nie będzie tam miejsca dla Jarosława Gowina ani towarzyszących mu polityków".
Lider Porozumienia: w ogóle nie wchodzi w grę powrót do obozu rządzącego
Lider Porozumienia mówił również, że "w ogóle nie wchodzi w grę", by jego partia znów zwróciła się w kierunku obozu rządzącego. - Są fundamentalne różnice, dotyczące na przykład polityki zagranicznej, stosunku do Unii Europejskiej, także spraw gospodarczych. Ostatnim powodem, dla którego Porozumienie odeszło z rządu, był sprzeciw wobec Polskiego Ładu. Dzisiaj widać, że nasza krytyka była w pełni uzasadniona - powiedział.
- Mateuszem Morawieckim jestem rozczarowany. Uważam, że to polityk, który mógł przesądzić o tym, że PiS ewaluowałby w kierunku takiej tradycyjnej chadecji, a nie partii narodowego populizmu - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24