To, co dzieje się w internecie, ten hejt, który wylewa się z różnych mediów prorządowych, przenosi się na ulicę - powiedział w "Faktach po Faktach" Jakub Stefaniak z Polskiego Stronnictwa Ludowego, kandydujący do Sejmu. Zdaniem Piotra Adamowicza, kandydata Koalicji Obywatelskiej, "hejtu się nie zwalczy, ale można go ograniczyć" za pomocą zmian w prawie.
Piotr Adamowicz, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Sejmu i brat zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza ocenił, że "mamy do czynienia z falą złych słów". - W internecie pojawiła się taka narracja, kiedy zostało ujawnione, że może będę kandydował, że "na trumnie żona, na trumnie brat, to teraz czekamy na córki". To się pojawiło i tego nikt nie wykasował z internetu. Nad tym też się trzeba poważnie zastanowić: czym są złe słowa i jaką rolę odgrywają w naszym życiu publicznym, rodzinnym i towarzyskim - mówił.
W jego ocenie rozwiązanie "jest dosyć proste". - Należy przeanalizować wszystkie rozwiązania europejskie. Ustawa regulująca rynek prasowy to ustawa o prawie prasowym. Sama nazwa wskazuje, że coś tutaj nie pasuje, bo obecnie rynek prasowy to rynek medialny z silną rolą internetu. Trzeba analizować rozwiązania europejskie, implementować i napisać na nowo ustawę, która jednocześnie zajmie się problemem - stwierdził Adamowicz.
Jego zdaniem "hejtu się nie zwalczy, ale można go ograniczyć".
"Co miesiąc dostaję życzenia, żebym miał raka, czy żebym umarł"
Także zdaniem Jakuba Stefaniaka z Polskiego Stronnictwa Ludowego, kandydata PSL-Koalicji Polskiej, "powinniśmy się bardzo mocno zaangażować w walkę z tym procederem".
- Jest znieczulica. Ja osobiście przynajmniej co miesiąc dostaję życzenia, żebym miał raka, czy żebym umarł. My się do tego przyzwyczajamy i to po nas spływa. Ale nie może być tak, że rząd polski albo którekolwiek ministerstwo finansuje albo zezwala na to, żeby tworzyć komórkę do spraw hejtu. Za nasze publiczne pieniądze nie mogą być budowane farmy trolli, które atakują przeciwników politycznych, czy niezależnych sędziów - powiedział, odnosząc się do tak zwanej afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Dodał, że "to, co dzieje się w internecie, ten hejt, który wylewa się z różnych mediów prorządowych, przenosi się na ulicę".
- Dzisiaj w swoim okręgu wyborczym, idąc po bazarku i rozdając ulotki, spotykam się bardzo często ze zwolennikami innej partii, którzy na moich oczach drą te ulotki, a gdyby mogli, to rzuciliby mi się do gardła. Mój tata, który pomaga mi w kampanii, ostatnio niemalże został zaatakowany przez faceta, którzy rzucił się z pięściami tylko dlatego, że mój tata chciał powiesić baner wyborczy - opowiadał Stefaniak. Podkreślił, że "są ludzie w Polsce, którzy chcą z tym skończyć". - Myślę, że tak jak tutaj siedzimy, obydwaj do tej grupy należymy i na pewno zrobimy wszystko, by tę sytuację wytonować, bo inaczej Polacy się pozabijają - zadeklarował.
Autor: ads//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24