Ambasador Izraela w Polsce zażądał od resortu sprawiedliwości reakcji na antysemickie wypowiedzi o. Rydzyka. Toruńska prokuratura jednak nie zbadała jeszcze autentyczności tzw. taśm Rydzyka.
A właśnie od sprawdzenia autentyczności taśm - ujawnionych przez tygodnik "Wprost" 8 lipca - ministerstwo uzależnia odpowiedź.
- Nie ma tu żadnej zwłoki - twierdzi w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Wyborczej" Mariusz Rosiński, szef Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód.
Pytany dlaczego wszystko trwa tak długo, skoro fragmenty nagrań pojawiły się w internecie już dzień po ich ujawnieniu, Rosiński mówi: - Prowadzimy czynności sprawdzające. W ich toku najpierw pracuje się na tym materiale, który się ma. A jeżeli pojawia się potrzeba uzupełnienia go, to występuje się o pozostałe materiały. To wszystko, co mam do powiedzenia.
Dodaje, że postępowanie obejmuje "wszystkie wątki, które pojawią się w jego toku". Ale nie chce komentować żądań ambasadora Izraela Davida Pelega, a więc wątku antysemickiego sprawy: - Dopóki nie będziemy mieli pełnej wypowiedzi, to nie mogę nic wiążącego odpowiedzieć - mówi prokurator. - Dopiero po pełnej analizie nagrań będziemy mogli podejmować dalsze decyzje - dodaje.
Rosiński nie chce ujawniać szczegółów postępowania. Wyjaśnia tylko, że na razie przedmiotem badań jest treść taśm, a nie ich autentyczność: - W tej chwili musimy odnieść się do tego, co zostało powiedziane. I to na razie jest przedmiotem postępowania sprawdzającego - mówi.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24