Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, nieuznawana przez ten sąd, pozostawiła w czwartek bez rozpoznania sprawę prokuratora Krzysztofa Parchimowicza, dotyczącą jego obecności w godzinach pracy na rozprawach dyscyplinarnych innej prokurator. Tym samym w mocy zostało umorzenie tego postępowania przez sąd dyscyplinarny. Były prezes stowarzyszenia prokuratorów "Lex Super Omnia" ocenił przed wyrokiem, że to pociąganie go do odpowiedzialności "za gest solidarności wobec koleżanki".
W czwartek nieuznawana przez Sąd Najwyższy jego Izba Dyscyplinarna zajmowała się sprawą prokuratora Krzysztofa Parchimowicza, byłego prezesa stowarzyszenia prokuratorów "Lex Super Omnia", a obecnie jego członka.
Chodzi o sprawę jego obecności na rozprawach dyscyplinarnych prokurator Beaty Mik. Prokurator Mik została natomiast ostatecznie uniewinniona przez Izbę Dyscyplinarną w maju 2019 roku. W marcu 2020 zmarła.
Parchimowicz pojawiał się na sali podczas jej rozpraw dyscyplinarnych w czasie godzin pracy, bez oficjalnej zgody przełożonego. Prokurator rozliczany jest jednak z efektów pracy, a nie z przepracowanych godzin. Sąd dyscyplinarny umorzył tę sprawę, jednak kasację od te decyzji złożył prokurator generalny, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Izba Dyscyplinarna orzekła w czwartek, że w tej sprawie nie przysługuje kasacja i pozostawiła sprawę bez rozpoznania. Obowiązuje więc umorzenie sądu dyscyplinarnego.
"Prokurator generalny domaga się, bym poniósł odpowiedzialność za gest solidarności wobec koleżanki"
Jeszcze przed decyzją Izby Dyscyplinarnej na konferencji przed budynkiem Sądu Najwyższego przemawiał prokurator Parchimowicz.
- Dzisiaj rozpoznawana jest w Izbie Dyscyplinarnej sprawa, która dotyczy mojej odpowiedzialności dyscyplinarnej. Prokurator generalny domaga się, bym poniósł odpowiedzialność za gest solidarności wobec koleżanki - mówił. - Byłem bowiem dwukrotnie na rozprawach dyscyplinarnych, zmarłej już niestety, pani prokurator Beaty Mik. Wspierałem ją z ław publiczności - wyjaśniał.
Jak wskazywał, "prokurator Beata Mik była pociągnięta do odpowiedzialności dyscyplinarnej przez rzecznika z tego powodu, że zamieszczała prawnicze artykuły w dzienniku 'Rzeczpospolita'".
- Byłem tam w godzinach pracy, bez formalnej zgody przełożonego. Niemniej, jako dorosły człowiek, tego i następnego dnia pracowałem po prostu dłużej - podkreślił Parchimowicz. Zwrócił również uwagę, że "rzecznik dyscyplinarny umorzył to postępowanie, niemniej prokurator generalny domaga się w kasacji uchylenia tego postanowienia i zapewne przedstawienia mi zarzutów".
- Po mojej stronie dzisiaj sala rozpraw będzie pusta. Bowiem ważniejsze jest od mojej odpowiedzialności dyscyplinarnej to, że Izba Dyscyplinarna nadal funkcjonuje mimo znanych orzeczeń Sądu Najwyższego i zabezpieczenia, które orzekła Wielka Izba europejskiego Trybunału Sprawiedliwości - oświadczył były prezes Lex Super Omnia, nawiązując do styczniowej uchwały trzech izb SN.
"To jest kolejny przykład petryfikacji bezprawia w Polsce"
W związku z rozprawą przed wejściem do Sądu Najwyższego zgromadziło się kilkadziesiąt osób, w tym liczni członkowie Komitetu Obrony Sprawiedliwości, którzy chcieli wyrazić wsparcie dla prokuratora. Na trzymanych przez zgromadzonych transparentach widać było napisy takie jak "Wolna prokuratura", "Izba Dyscyplinarna nie jest sądem" oraz "Ziobro musi odejść". - To, co dzisiaj się dzieje przed Izbą Dyscyplinarną to jest kolejny przykład petryfikacji bezprawia w Polsce. To jest to, co się dzieje każdego dnia, każdego miesiąca - mamy do czynienia z okresem utrwalania nowego systemu opartego od początku do końca na bezprawiu. Dlatego, że tego legalny system został rozmontowany - mówił zrzeszony w inicjatywie "Wolne Sądy" adwokat Michał Wawrykiewicz.
- Orzeczenie Sądu Najwyższego kończy tę sprawę - mówił po zapadnięciu decyzji rzecznik Izby Dyscyplinarnej SN Piotr Falkowski.
Uchwała trzech izb Sądu Najwyższego
W styczniu tego roku trzy połączone izby Sądu Najwyższego - Cywilna, Karna oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych podjęły uchwałę, z której wynika, że jeśli w składzie SN zasiada osoba powołana na sędziego SN na wniosek nowej Krajowej Rady Sądownictwa, skład jest nieprawidłowo obsadzony. W przypadku sądów powszechnych i wojskowych sytuacja jest podobna, ale pod warunkiem, że wadliwość procesu powoływania prowadzi, w konkretnych okolicznościach, do naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności.
Z uchwały wynikało, że nie ma ona zastosowania do wyroków wydanych przez sądy przed datą jej ogłoszenia, a także, że ma zastosowanie do orzeczeń Izby Dyscyplinarnej SN bez względu na datę.
Ponadto Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w kwietniu zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej SN w sprawach dyscyplinarnych sędziów. "Chociaż organizacja wymiaru sprawiedliwości należy do kompetencji państw członkowskich UE, to mają one obowiązek dotrzymywać zobowiązań wynikających dla nich z prawa Unii" - zaznaczył unijny trybunał.
Do decyzji TSUE Polska musi się zastosować natychmiast. Należy zawiesić działalność nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej, a sprawy które już przed nią zawisły, nie mogą być dalej rozpatrywane. W przypadku gdyby Polska nie zastosowała się do decyzji TSUE, Komisja Europejska będzie miała możliwość zwrócić się do Trybunału o nałożenie na Polskę kar finansowych.
Izba Dyscyplinarna SN nadal orzeka.
Źródło: TVN24, OKO. press
Źródło zdjęcia głównego: TVN24