Ponad 4 mln zł - to największa udowodniona łapówka w sektorze publicznym. Tyle pieniędzy, w zamian za pranie brudnych pieniędzy i ustawianą informatyzację, mieli otrzymać zatrzymani urzędnicy Centrum Projektów Informatycznych dawnego MSWiA. Straty Skarbu Państwa mogą w tej sprawie iść w miliardy. Śledztwo nadal trwa, a przyjrzał mu się reporter "Czarno na Białym".
- Chodzi o wszystkie projekty, które były realizowane przez Centrum Projektów Informatycznych dawnego MSWiA. Chodzi o sprzęt komputerowy, o programy, o usługi, które były na wyposażeniu nie tylko Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale też służb podległych - tłumaczy rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.
Zarzuty przedstawiono 11 osobom, cztery są w areszcie. Mózgiem całej operacji miał być były szef CPI i były policjant - Andrzej M. Śledczy podejrzewają, że zamiast rozpisywać przetargi urzędnicy korzystali z szybszej formy, jakim jest zamówienie z wolnej ręki. Polega ono na negocjacjach tylko z jedną wybraną firmą. Ta w zamian dawała łapówkę. W gronie zatrzymanych w tej sprawie znaleźli się też byli dyrektorzy sprzedaży IBM i HP Polska.
Ani jedna ani druga firma sprawy nie chcą komentować. "(...) firma Hewlett-Packard Polska w pełni współpracuje z polskimi władzami w zakresie prowadzonego śledztwa. Hewlett-Packard Polska nie komentuje toczącego się dochodzenia" - zapewniła jedynie HP.
"Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie i współpracujemy ze wszystkimi instytucjami, które prowadzą śledztwo. Na tym etapie nie będziemy komentować szczegółów" - oświadczyło zaś IBM Polska.
Zakupy "z wolnej ręki"
Dziś CPI znajduje się pod kontrolą ministra ds. cyfryzacji i administracji - Michała Boniego. - Bardzo bym chciał żebyście państwo nie patrzyli na dzisiejsze CPI jak na to, które jest obarczane tym co dotyczy spraw, które działy się w latach 2005 - 2010 - podkreśla szef resortu.
Dokumenty CPI, na wniosek szefa CBA, cały czas sprawdzają funkcjonariusze CBA. - Skupiamy się na zakupach z tak zwanej wolnej ręki. Są to zakupy dozwolone prawnie, aczkolwiek uważamy, że niektóre z nich można było wykonać w formie przetargu - byłoby to bardziej jasne i bardziej czytelne - tłumaczy Dobrzyński.
CBA: wielowątkowe śledztwo
Na informatyzację państwa tylko w zeszłym roku wydano 3,5 miliarda złotych. Nic więc dziwnego, że dla każdej komputerowej firmy państwo i jej organy to prawdziwa żyła złota. Olbrzymie pieniądze i równie duży bałagan. - Nie było żadnego jednego systemu realizacji tych projektów i kontrolowania ich realizacji - przyznaje minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki.
Jeśli wierzyć ministrowi, to ma się teraz zmienić. Urząd Zamówień Publicznych już dwa lata temu wydał rekomendacje mające ograniczyć skalę zamówień w trybie z "wolnej ręki" .
W sprawie afery w CPI nie ma jeszcze aktu oskarżenia, bo śledztwo wciąż ma charakter rozwojowy. - Jest to bardzo duże wielowątkowe śledztwo. Uczestniczących w tym procederze mogło być dużo więcej. Osoby, które wdepnęły w to bagno korupcji mogą skorzystać z tak zwanej klauzuli niekaralności, jeśli same się do nas zgłoszą i powiedzą w jaki sposób działały - wyjaśnia rzecznik CBA.
Korupcja w ARiMR, jest akt oskarżenia
Z kolei cztery lata temu wybuchła afera w związku z informatyzacją Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Korupcja tym razem miała dotyczyć oprogramowania do systemu map satelitarnych, na podstawie których wypłacane są rolnikom unijne dopłaty.
Jeden z oskarżonych został zatrzymany już na samym początku śledztwa, gdy był wysokim urzędnikiem ARiMR. Wtedy szef Agencji mówił o nim, że zachowywał się tak, jakby miał poczucie bezkarności.
- Przyszedł do mnie któregoś dnia i powiedział, że wie ile czasu będę prezesem, w jakich okolicznościach odejdę, i że wie kto będzie po mnie - opowiadał w 2008 roku prezes ARiMR Dariusz Wojtasik.
Po trzech latach śledztwa ws. ARiMR do sądu trafił akt oskarżenia. Ministerstwo Rolnictwa, któremu Agencja podlega nie komentuje tej sprawy. Nie komentuje też firma, która w sprawę jest zamieszana - choć po ogłoszeniu upadłości została przejęta przez syndyka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24