Sędzia Igor Tuleya został przywrócony do orzekania - podało OKO.press. Decyzję wydała prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Joanna Przanowska-Tomaszek, powołana tam w marcu przez prezydenta Andrzeja Dudę. Sam Tuleya w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ocenił, że "to gierki w związku z Krajowym Planem Odbudowy". "Poza tym za moment wymyślą coś nowego" - dodał. Przekazał też, że choć został przywrócony do pracy, to wysłano go na urlop do połowy września.
Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tuleya został bezterminowo zawieszony w czynnościach służbowych przez nieuznawaną Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego w listopadzie 2020 roku. Uchylono mu wówczas także immunitet i obniżono wynagrodzenie o 25 procent. Później sędzia został przywrócony do orzekania prawomocnymi wyrokami, ale kierownictwo sądu nadal nie dopuszczało go do pracy.
Wniosek w sprawie uchylenia immunitetu sędziego złożyła Prokuratura Krajowa. Powodem było podejrzenie ujawnienia informacji ze śledztwa oraz danych i zeznań świadka, które miały narazić bieg postępowania. Chodziło o śledztwo w sprawie obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 roku, które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę. W grudniu 2017 Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem sędziego Tuleyi uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu. Według prokuratury naraziło to prawidłowy bieg dalszego śledztwa.
Tuleya: powiedziano mi, że zostałem przywrócony i skierowany na urlop
Teraz nowa prezes SO w Warszawie sędzia Joanna Przanowska-Tomaszek wykonała postanowienie Sądu Okręgowego Warszawa-Praga z marca tego roku o przywróceniu Tuleyi do orzekania. Poinformowało o tym między innymi OKO.press.
Natomiast w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Tuleya odniósł się do sprawy.
"Liczę się, że to gierki w związku z Krajowym Planem Odbudowy. Poza tym za moment wymyślą coś nowego" - powiedział. "W piątek koło godziny 13.30 zadzwonili do mnie z kadr Sądu Okręgowego, że jest pismo prezesa. Pisma jeszcze nie widziałem i nie czytałem. Powiedziano mi, że zostałem przywrócony i skierowany na urlop do połowy września. Jutro wracam, przychodzę do pracy, ale liczę, że wyślą mnie od razu na urlop" - dodał sędzia.
Sędzia Piotr Gąciarek z warszawskiego sądu okręgowego - również zawieszony przez nieuznawaną Izbę Dyscyplinarną SN - powiedział OKO. press, iż "to, że niezależny i odważny sędzia Igor Tuleya będzie mógł wrócić do pracy, to oczywiście bardzo dobra wiadomość".
"Natomiast musimy pamiętać, że nie nastąpiło to na skutek przestrzegania przez prezesów sądów prawa, lecz na skutek politycznej kalkulacji ministra Ziobry, bądź nawet samego rządu" - wskazywał. "Jestem realistą, nie jest tak, że prezes sądu sama tak zrobiła. Gdyby politycy w Polsce i podlegający im funkcjonariusze sądowi przestrzegali prawa, Igor Tuleya nie byłby zawieszony nawet na jeden dzień, bo nie zrobił niczego, co by go dyskwalifikowało jako sędziego" - dodał Gąciarek.
Jako pierwszy o przywróceniu sędziego Tulei do orzekania poinformował w sobotę wieczorem portal TVP.info. OKO.press zwróciło uwagę, że portal miał szczegółowe informacje, chociaż sądowe biuro prasowe w sobotę nie pracuje.
Sędzia Przanowska-Tomaszek, która wydała decyzję w sprawie Tuleyi, została nominowana przez nową - zdaniem wielu ekspertów, prawników i sędziów upolitycznioną - Krajową Radę Sądownictwa i powołana do sądu okręgowego w marcu tego roku przez prezydenta Andrzeja Dudę. Stanowisko prezesa objęła na początku lipca i zastąpiła na nim sędziego Piotra Schaba, rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, który niedawno został prezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Jaki związek miała nieuznawana izba SN i polski KPO?
Nieuznawana Izba Dyscyplinarna SN - która według wielu ekspertów, prawników, konstytucjonalistów i sędziów nie była sądem w rozumieniu prawa - w połowie lipca tego roku przestała istnieć. Stało się tak za sprawą wejścia w życie nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym. W jej miejsce rozpoczęła działalność Izba Odpowiedzialności Zawodowej.
Nieuznawana Izba Dyscyplinarna była przedmiotem sporu między polskim rządem a Unią Europejską, a jej likwidacja jednym z kamieni milowych, od wypełnienia których KE uzależniała akceptację polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Przyjęcie przez Komisję polskiego KPO było natomiast konieczne, by umożliwić otrzymanie unijnych pieniędzy w ramach Funduszu Odbudowy.
Mimo że władze przekonują, iż przyjęta nowela wypełnia warunki postawione przez KE, to wiele osób, w tym polityków opozycji i osób ze środowiska sędziowskiego, ma wątpliwości. Choć Komisja Europejska na początku czerwca zaakceptowała polski KPO, to unijne fundusze nadal nie płyną do kraju. KE wyjaśniła, że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy".
Pod koniec czerwca wiceszefowa KE Vera Jourova oceniła że nowelizacja nie wypełnia warunków zawartych w Krajowym Planie Odbudowy. Tego samego dnia rzecznik KE powiedział, że według wstępnej oceny ustawa ta nie uchyliła kwestionowanych przepisów dotyczących sądownictwa, ale "nie jest to formalna ocena zgodności z kamieniami milowymi".
Czytaj w Konkret24: Co to są te kamienie milowe, "którymi UE chce szantażować Polskę"? Wyjaśniamy
Źródło: Wyborcza.pl, OKO.press, tvn24.pl