Sędzia Igor Tuleya komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 reakcję wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety na decyzję Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w jego sprawie. - Mogę się założyć - jeśli pan wiceminister przyjmie zakład - że ten wyrok będzie wykonany, jestem o tym przekonany - powiedział Tuleya. - Możemy się nawet umówić z panem wiceministrem, że jeżeli ten wyrok będzie wykonany, to on odejdzie z polityki, a jeśli nie będzie wykonany, to ja odejdę z sądu - dodał.
Europejski Trybunał Praw Człowieka ogłosił w czwartek wyrok w sprawie dwóch skarg, które złożył Igor Tuleya. W decyzji przekazano, że doszło do naruszenia trzech artykułów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W przypadku art. 6 § 1 (prawo do rzetelnego procesu sądowego) oraz art. 8 (prawo do poszanowania życia prywatnego) naruszenie orzeczono stosunkiem głosów 6-1, a w przypadku art. 10 (wolność słowa) decyzję podjęto jednogłośnie - przekazał ETPC.
Sędzia ma otrzymać od Polski 36 tysięcy euro.
ZOBACZ MATERIAŁ "CZARNO NA BIAŁYM" W TVN24 GO: Dlaczego Igor Tuleya jest sędzią niewygodnym dla władzy?
Sędzia Tuleya odpowiada Kalecie i proponuje mu zakład
Sędzia Tuleya komentował wyrok w "Faktach po Faktach" w TVN24. Odniósł się do reakcji wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety, który stwierdził, że "to orzeczenie nie ma żadnej mocy wiążącej, co wynika z orzecznictwa TK" i że rząd nie może wypłacić Tuleyi "wskazanej kwoty z uwagi na brzmienie wyroku TK".
- Pal licho, że pan wiceminister kompromituje siebie, ale mam wrażenie, że kompromituje nasz kraj w świecie - powiedział Tuleya. Dodał, że "w każdym demokratycznym państwie na świecie wyroki sądów powinny być respektowane i wykonywane".
Powiedział też, że "u nas wykonywane są te wyroki, które akurat rządzącym odpowiadają". - Mogę się założyć - jeśli pan wiceminister przyjmie zakład - że ten wyrok będzie wykonany, jestem o tym przekonany. Zrobię wszystko, żeby ten wyrok był wykonany - mówił dalej Tuleya.
- Możemy się nawet umówić z panem wiceministrem, że jeżeli ten wyrok będzie wykonany, to on odejdzie z polityki, a jeśli nie będzie wykonany, to ja odejdę z sądu. Liczę, że pan wiceminister przyjmie ten zakład - kontynuował. - Wierzę w praworządność i wierzę, że prędzej czy później ten wyrok będzie wykonany - dodał gość TVN24. Tuleya precyzował, że w tym zakładzie "nie chodzi o stołek wiceministra". - Bo tutaj akurat jestem przekonany, że pan Kaleta przestanie by wiceministrem na jesieni, wierzę w to. Miałem na myśli życie polityczne, funkcjonowanie w polityce - dodał.
Tuleya: ten wyrok ma charakter symboliczny
- Ten wyrok rzeczywiście ma bardziej charakter symboliczny. To nie jest megasukces, to jest po prostu kolejna zwycięska bitwa w kampanii o praworządność. Wojna trwa, jeszcze się nie skończyła - podkreślił Tuleya.
- Tak naprawdę te pieniądze zostały zasądzone, ale będzie płacił pan redaktor, widzowie, (...) za błędy, naruszenia prawa, których dopuścili się politycy i podlegli im urzędnicy - zwrócił się do prowadzącego program.
Sędzia Tuleya mówił także o trzech artykułach Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, których naruszenie stwierdził europejski trybunał.
- Artykuł 6 mówi o prawie do rzetelnego, uczciwego procesu, artykuł 8 mówi - w skrócie - o prawie do prywatności, artykuł 10 mówi o wolności słowa. Sędziowie europejscy uznali, że w moim przypadku te zasady, te prawa zostały naruszone poprzez stworzenie systemu dyscyplinarnego, który tak naprawdę był skupiony w ręku jednej osoby - ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego i czynnego polityka. Tak naprawdę minister sprawiedliwości mógł inicjować postępowania dyscyplinarne, odwoływać się od orzeczeń, powoływał swoich rzeczników, czyli oskarżycieli, swoich sędziów i tak naprawdę stworzył tego potworka - Izbę Dyscyplinarną (Sądu Najwyższego) - mówił dalej.
Jak zaznaczył sędzia warszawskiego sądu, "nie chodzi o to, żeby sędziowie nie podlegali odpowiedzialności dyscyplinarnej". - Jak najbardziej ta odpowiedzialność dyscyplinarna jest potrzebna, ale w uczciwym postępowaniu - stwierdził.
Tuleya: wróciłem do orzekania, inni sędziowie nie mieli tyle szczęścia
Gość "Faktów po Faktach" był pytany, czy udało mu się powrócić do orzekania.
- Umożliwiono mi powrót do orzekania w listopadzie zeszłego roku i od tego czasu orzekam, (....). Orzekam w sprawach karnych, tego szczęścia nie mieli inni sędziowie, którzy byli poddawani represjom - powiedział, przywołując tu między innymi nazwisko Pawła Juszczyszyna i Piotra Gąciarka.
- Mimo że wydawałoby się, że te represje nie są tak intensywne, to tak naprawdę te represje ciągle trwają. Może nie ma nieszczęsnej Izby Dyscyplinarnej, ale teraz sędziów szykanuje się poprzez przenoszenie ich do innych wydziałów czy wszczynanie postępowań (...). Ciągle rządzący politycy mają instrumenty, aby tych niepokornych sędziów spróbować dyscyplinować - powiedział członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Nowa Izba Sądu Najwyższego uchyliła zawieszenie Tuleyi
W marcu 2022 roku Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wydał prawomocny wyrok o przywróceniu do orzekania sędziego, zawieszonego w listopadzie 2020 roku przez Izbę Dyscyplinarną w Sądzie Najwyższym. Tuleya mimo to nie od razu został dopuszczony do orzekania.
29 listopada 2022 roku Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN utrzymała w mocy decyzję nieistniejącej już Izby Dyscyplinarnej i nie zgodziła się na przymusowe doprowadzenie do prokuratury sędziego Igora Tuleyi w celu przesłuchania i postawienia mu zarzutów ujawnienia informacji z postępowania. Uchyliła też decyzję o zawieszeniu sędziego w obowiązkach i obniżeniu jego wynagrodzenia. Dzień później sędzia został dopuszczony do orzekania.
W lutym 2023 roku Sąd Najwyższy uznał, że uchwała Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN jest ostateczna. Wydając postanowienie, sędzia SN Marek Siwek nie uwzględnił wniosku Tuleyi o wyłączenie dwóch sędziów, którzy podjęli listopadową uchwałę.
ZOBACZ WIĘCEJ: Uchwała o przywróceniu Igora Tuleyi do pracy jest "ostateczna". Sąd Najwyższy odrzucił wniosek
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24