Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego nie zgodziła się na przymusowe doprowadzenie do prokuratury sędziego Igora Tuleyi w celu przesłuchania i postawienia mu zarzutów ujawnienia informacji z postępowania. Uchyliła też decyzję o zawieszeniu sędziego w obowiązkach i obniżenie jego wynagrodzenia. Oznacza to, że będzie mógł wrócić do pracy. - Zostałem odsunięty od służby sędziowskiej przeszło dwa lata temu przez coś, co nie było niezależnym sądem i dzisiaj, jak się okazuje, zostałem przywrócony do służby sędziowskiej przez coś, co też nie jest niezależnym sądem - skomentował sędzia Tuleya.
W kwietniu 2021 roku nieistniejąca już Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego odmówiła wyrażenia zgody, aby sędzia Igor Tuleya został doprowadzony siłą na przesłuchanie w prokuraturze. Prokuratura złożyła zażalenie w sprawie tej decyzji.
Rozpatrywała je 17 listopada nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Sędzia Tuleya nie stawił się wówczas w Sądzie Najwyższym. Reprezentowali go adwokaci: Jacek Dubois, Michał Zacharski oraz Bartosz Tiutiunik.
Decyzja Izby Odpowiedzialności Zawodowej w sprawie sędziego Tuleyi
We wtorek Izba wydała orzeczenie w sprawie. Utrzymała w mocy decyzję nieistniejącej już Izby Dyscyplinarnej i nie zgodziła się na przymusowe doprowadzenie do prokuratury sędziego Igora Tuleyi w celu przesłuchania i postawienia mu zarzutów ujawnienia informacji z postępowania.
- Uznajemy i stwierdzamy, że sędzia Igor Tuleya nie popełnił żadnego przestępstwa, kiedy dnia 18 grudnia 2017 roku zdecydował o jawnym prowadzeniu posiedzenia i dopuszczeniu do niego mediów. Sędzia działał w granicach i na podstawie prawa. Nie może być mowy, że w tej sprawie zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia czynu zabronionego - uzasadniła sędzia Małgorzata Wąsek-Wiaderek.
Według Izby Odpowiedzialności Zawodowej sędzia Tuleya w tej sprawie "zastosował prawo" i dokonał poprawnej wykładni przepisów oraz uchwały Sądu Najwyższego. Sędzia Wąsek-Wiaderek podkreśliła, że zażalenie prokuratury było "oczywiście bezzasadne".
Po drugie - w związku z takim rozstrzygnięciem - Sąd Najwyższy z urzędu zdecydował o uchyleniu decyzji Izby Dyscyplinarnej w sprawach zawieszenia sędziego Tuleyi w obowiązkach oraz o obniżeniu jego wynagrodzenia. SN wskazał też, że istnieje możliwość wznowienia postępowania immunitetowego tego sędziego.
"Nie ma żadnych podstaw, żeby sędzia nie mógł orzekać"
- Kierując się poczuciem sprawiedliwości i koniecznością zakończenia stanu niepewności, jaki towarzyszył sędziemu Tuleyi przez ostatnie miesiące i lata tak orzekliśmy - podkreśliła w uzasadnieniu ustnym Wąsek-Wiaderek.
Dodała, że Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN miała obowiązek z urzędu rozpatrzyć orzeczone wobec sędziego środki tymczasowe, takie jak zawieszenie w czynnościach i obniżenie uposażenia. Zaznaczyła, że skład sędziowski Sądu Najwyższego "jako sąd RP" czuł się w obowiązku wykonać w tym względzie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
- Skoro nie ma podstaw do zatrzymania i doprowadzenia sędziego do prokuratury, to nie ma też podstaw do stosowania środków tymczasowych wobec niego, nie ma żadnych podstaw, żeby sędzia nie mógł orzekać - argumentowała sędzia SN.
We wtorek prokurator wychodzący z sali sądowej nie komentował orzeczenia SN między innymi powołując się na tajemnicę śledztwa. Dodał, że prokuratura poczeka na pisemne uzasadnienie wtorkowej uchwały.
Tuleya "może wrócić do sądu"
Orzeczenie skomentowała w rozmowie z TVN24 Maria Ejchart-Dubois z inicjatywy Wolne Sądy. - Przede wszystkim Izba Odpowiedzialności Zawodowej z urzędu orzekła o tym, że zawieszenie sędziego i zgoda na uchylenie immunitetu była niesłuszna. Sędzia Igor Tuleya nie popełnił przestępstwa, w związku z tym nie ma powodu, żeby uchylić mu immunitet - powiedziała.
Dodała, że "kwestia zatrzymania i kwestia obniżenia wynagrodzenia są niejako kwestiami wtórnymi".
Ejchart-Dubois mówiła, że oznacza to, że "po 740 dniach nieorzekania" sędzia Tuleya "może wrócić do sądu". - Co więcej, należy mu się wynagrodzenie za te wszystkie dni, kiedy nie mógł orzekać. Uchylenie decyzji oznacza, że te pieniądze mu się po prostu należą - dodała.
Tuleya: tak zwana Izba Odpowiedzialności Zawodowej nie jest niezależnym sądem
- Zostałem odsunięty od służby sędziowskiej przeszło dwa lata temu przez coś, co nie było niezależnym sądem i dzisiaj, jak się okazuje, zostałem przywrócony do służby sędziowskiej przez coś, co też nie jest niezależnym sądem. Rzeczywiście atmosfera jest kafkowska - powiedział Tuleya w rozmowie z TVN24 po ogłoszeniu decyzji przez Izbę Odpowiedzialności Zawodowej.
W późniejszej rozmowie z dziennikarzami mówił, że "satysfakcja jest taka, że są to starzy i doświadczeni sędziowie".
- Moim zdaniem nie kłóci się to z moim wnioskiem o wyłączenie dwójki tych sędziów z tego składu. Swoje stanowisko podtrzymuję, że nie powinni rozstrzygać w mojej sprawie i nie mam zamiaru cofnąć wniosku o wyłączenie tej dwójki - powiedział.
Tuleya złożył wniosek o wyłączenie od rozpoznawania sprawy dwóch sędziów: Wiesława Kozielewicza (prezesa nowej Izby - przyp. red.) i Dariusza Kali. Według sędziego istnieją wątpliwości co do bezstronności tych sędziów. Uzasadnił to między innymi zgodą tych sędziów na zasiadanie w składach sędziowskich wspólnie z tak zwanymi nowymi sędziami SN.
W konsekwencji 17 listopada sąd przyjął wniosek Tuleyi do rozpoznania, przystąpił jednak do dalszego procedowania w tej sprawie. - Ten wniosek będzie rozpoznany później. Jeśli zostanie uwzględniony, to wszelkie decyzje procesowe podjęte w tej sprawie będą bezskuteczne - wyjaśnił wówczas sędzia Kozielewicz.
Na uwagę dziennikarzy, że dla sędziego jest ryzyko, że decyzja nie zostanie utrzymana w mocy i nie wróci do pracy, Tuleya odparł we wtorek, że "trzeba się trzymać jakichś zasad". - Przynajmniej ja swojego stanowiska nie zmieniam. Pewnie są sędziowie, którzy zachowują się jak chorągiewka na wietrze, ale ja nie ma zamiaru zapisywać się do tej grupy - oświadczył.
- Tak zwana Izba Odpowiedzialności Zawodowej nie jest niezależnym sądem - powtórzył.
"Wychodzę z założenia, że mam immunitet"
Został zapytany, czy będzie składał wniosek o przywrócenie postępowania immunitetowego. - Wydaje mi się, że to by było brnięcie w ten absurd. Moje stanowisko też się nie zmieniło, że mam ten immunitet. Trudno by mi było się pogodzić z sytuacją, kiedy coś, co nie jest niezależnym sądem, a czymś takim była tak zwana Izba Dyscyplinarna, miałaby mi skutecznie uchylić ten immunitet - mówił sędzia.
Dodał, że "wychodzi z założenia, że ma immunitet".
Pytany, kiedy pojedzie do warszawskiego sądu okręgowego, odpowiedział: - Nie wiem, czy dzisiaj. Natomiast z pewnością jutro.
Sędzia Tuleya mówił 17 listopada, że "zarzut sformułowany przez Prokuraturę Krajową jest próbą szykany i wywołania efektu mrożącego w środowisku sędziowskim".
Sąd w Białymstoku nakazał śledztwo w sprawie blokowania powrotu Tuleyi do pracy
Sąd Rejonowy w Białymstoku nakazał Prokuraturze Krajowej śledztwo w sprawie blokowania powrotu do pracy sędziego Tuleyi przez ówczesnego prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie Piotra Schaba i ówczesnego wiceprezesa tego sądu Przemysława Radzika. Obecnie obaj stoją na czele stołecznej apelacji.
Tuleya zawiadomił w ich sprawie prokuraturę w lipcu 2021 roku. Jak podała "Gazeta Wyborcza", prokurator Jerzy Laufer, delegowany do pracy w Wydziale Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej stwierdził, że Schab i Radzik nie złamali prawa, nie musieli wykonywać orzeczeń TSUE, na mocy których Izbę Dyscyplinarną uznano za nielegalną.
Biuro prasowe białostockiego sądu poinformowało w przesłanej TVN24 odpowiedzi, że 25 listopada rozpoznał on zażalenie pełnomocnika sędziego Tuleyi "na postanowienie Prokuratury Krajowej Wydziału Spraw Wewnętrznych w Warszawie z 29 grudnia 2021 roku (...) w przedmiocie odmowy wszczęcia śledztwa". Dodano, że "sąd zaskarżone postanowienie uchylił i sprawę przekazał Prokuraturze Krajowej Wydziałowi Spraw Wewnętrznych w Warszawie celem dalszego prowadzenia".
"W ocenie Sądu w niniejszej sprawie zbyt pochopnie wysunięto wnioski, iż nie zostały wypełnione znamiona z czynu art. 231 § 1 kk i należy jeszcze przeprowadzić czynności dowodowe. Zdaniem Sądu należy też zbadać czy nie zostały wypełnione znamiona czynu zabronionego z art. 218 § 1 a kk" - poinformowano.
Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Kto, wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
"To przełomowe orzeczenie"
- To przełomowe orzeczenie sądu. Ono potwierdza, że prawo Unii Europejskiej i orzecznictwo TSUE jest wiążące także dla władzy sądowniczej w Polsce. Czyli dla prezesów sądów i każdego sędziego. Oznacza to, że sędziowie, którzy nadal są zawieszeni, nie muszą się ubiegać w polskim sądzie o orzeczenie nakazujące przywrócenie do pracy. Mogą oni wprost powoływać się na orzecznictwo TSUE - skomentował w rozmowie z PAP pełnomocnik sędziego Tuleyi mecenas Michał Romanowski. Jak dodał, w związku z orzeczeniem sądu w Białymstoku prokuratura nie ma wyboru i musi wszcząć śledztwo ws. podejrzenia popełnienia przestępstwa przez sędziów Schaba i Radzika. - Jeżeli kierujemy się prawem, to prokuratura będzie prowadziła postępowanie w tej sprawie i nie wyobrażam sobie, żeby prokuratura mogła nie postawić zarzutu przekroczenia uprawnień tym osobom - powiedział.
Sprawa sędziego Igora Tuleyi
W listopadzie 2020 roku na wniosek prokuratury ówczesna Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, kwestionowana jako niezależny organ, zlikwidowana i zastąpiona przez Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, prawomocnie uchyliła immunitet sędziemu.
Zdaniem śledczych Tuleya miał przekroczyć swoje uprawnienia. Chodziło o śledztwo w sprawie obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 roku, które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę. W grudniu 2017 warszawski sąd okręgowy pod przewodnictwem Tuleyi uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu. Według prokuratury naraziło to prawidłowy bieg dalszego śledztwa.
Prokuratura wielokrotnie wzywała sędziego Tuleyę do stawienia się w celu przesłuchania i postawienia mu zarzutów. Sędzia konsekwentnie odmawia stawienia się w prokuraturze. Podkreślał, że nie uznawał Izby Dyscyplinarnej jako sądu oraz ważności decyzji podjętych przez izbę.
W konsekwencji śledczy z Prokuratury Krajowej wystąpili do Izby Dyscyplinarnej o zgodę na jego przymusowe doprowadzenie. W kwietniu 2021 roku Izba Dyscyplinarna - w składzie jednego sędziego Adama Rocha - nieprawomocnie nie przychyliła się do wniosku prokuratury i nie zgodziła na zatrzymanie sędziego.
Prawomocny wyrok o przywróceniu do orzekania
W marcu tego roku Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wydał prawomocny wyrok o przywróceniu do orzekania sędziego, zawieszonego w listopadzie 2020 roku przez Izbę Dyscyplinarną w Sądzie Najwyższym. Tuleya mimo to nie został dopuszczony do orzekania.
Nieuznawana Izba Dyscyplinarna - która według wielu ekspertów, prawników, konstytucjonalistów i sędziów nie była sądem w rozumieniu prawa - w połowie lipca tego roku przestała istnieć. Stało się tak za sprawą wejścia w życie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. W jej miejsce rozpoczęła działalność Izba Odpowiedzialności Zawodowej.
Źródło: TVN24, PAP