Może rzeczywiście ktoś postanowił, żeby w taki sposób odsunąć mnie choćby od tej sprawy - stwierdził w TVN24 sędzia Igor Tuleya. W "Faktach po Faktach" pytany był o zbieżność czasową między odebraniem mu immunitetu i zaplanowanym rozpatrzeniem sprawy mecenasa Romana Giertycha, do której sędzia był wylosowany. Warszawski Sąd Okręgowy poinformował, że "sędzia zawieszony w czynnościach służbowych nie może rozstrzygać sporów sądowych". Igorowi Tulei odebrano w sumie kilkadziesiąt spraw.
Izba Dyscyplinarna, której Sąd Najwyższy nie uznaje za sąd, przychyliła się w środę do zażalenia prokuratury w sprawie nieuchylenia immunitetu Igorowi Tulei. Zdecydowano przy tym o zawieszeniu Tulei w czynnościach służbowych oraz o obniżeniu mu uposażenia o 25 procent. Prokuratura zamierza postawić mu zarzuty między innymi przekroczenia uprawnień i bezprawnego ujawnienia informacji z postępowania.
W czwartek mecenas Roman Giertych poinformował, że Tuleya został wcześniej wylosowany do rozpoznania sprawy, czy materiały zabezpieczone przez prokuraturę w jego domu są objęte tajemnicą adwokacką. "Po zawieszeniu przez panów z budynku SN (Sądu Najwyższego - red.) sprawę mu odebrano" - napisał na Twitterze.
Giertych został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego 15 października. Tego dnia funkcjonariusze przeszukali jego dom. Giertych wcześniej zemdlał i trafił do szpitala.
Sąd Okręgowy w Warszawie, gdzie pracuje sędzia Tuleya, przekazał w oświadczeniu, że w czasie zawieszenia sędziego w czynnościach służbowych "nie może on rozstrzygać sporów sądowych, jak również podejmować innych czynności służbowych wynikających z pełnionego urzędu sędziego".
"Od tych spraw zostałem odsunięty. Dlaczego tak się stało?"
Sędzia Igor Tuleya pytany był w czwartkowych "Faktach po Faktach" między innymi o zbieżność czasową między decyzją Izby Dyscyplinarnej i sprawą Giertycha. - Myślę, że orzeczenie tak zwanej Izby Dyscyplinarnej nie zapadło przypadkowo - ocenił.
Sędzia Tuleya przypomniał, że termin jego postępowania w sprawie immunitetu był przekładany sześć razy. - 18 listopada to był szósty termin wyznaczony w tym postępowaniu. Może rzeczywiście ktoś postanowił, żeby w taki sposób odsunąć mnie choćby od tej sprawy - zaznaczył. Dodał, że do rozpoznania, z uwagi na to, że zatrudniony jest w Sądzie Okręgowym, w wydziale karnym, miał kilkadziesiąt spraw. - To zabójstwa, jak i poważne przestępstwa gospodarcze - wyjaśnił.
- Od tych spraw zostałem odsunięty. Dlaczego tak się stało? Po mieście krąży dowcip dotyczący Izby Dyscyplinarnej, prawdopodobnie zainspirowany tym, co się wcześniej stało - powiedział. Przypomniał tutaj, że jeden z poprzednich terminów postępowania został przesunięty w czasie z powodu tego, że skład orzekający został poszerzony z jednej do trzech osób, stąd dwie osoby musiały zapoznać się z aktami sprawami. - Mówiło się, że Izba Dyscyplinarna orzeka w trzyosobowym składzie, ponieważ jedna z tych osób potrafi czytać, druga pisać, a trzecia odbiera telefony z Nowogrodzkiej - powiedział. - Może rzeczywiście jest coś na rzeczy - przyznał.
Dopytywany, czy miał już przekonanie, jak zdecyduje w sprawie mecenasa Giertycha, Tuleya odpowiedział, że akta zostały mu przydzielone na początku listopada. - Nie miałem jeszcze możliwości dokładnie przestudiować, jakie materiały zostały zabezpieczone w miejscu zamieszkania i w kancelarii, i czy można mówić tu o tajemnicy adwokackiej - zaznaczył.
Źródło: TVN24