- Zełenski przyjechał na zaproszenie Trumpa już trzeci raz w tym roku.
- Spotkanie w świetle kamer - przed rozpoczęciem właściwych rozmów - trwało ponad 40 minut.
- Trump mówił o Tomahawkach, ale dostał też m.in. pytanie o Viktora Orbana jako gospodarza spotkania z Putinem.
Spotkanie zgodnie z harmonogramem miało rozpocząć się o 19 czasu polskiego (13 w stolicy USA), ale nieco się opóźniło. Trwało około dwóch i pół godziny, i kamery ustawione przed Białym Domem pokazały o 22 czasu polskiego prezydenta Zełenskiego i jego delegację wychodzących z rezydencji i odjeżdżających samochodami. Przed godziną 22.30 czasu polskiego agencja Reutera, powołując się na źródła, przekazała, że Zełenski rozmawia telefonicznie z europejskimi liderami.
Głównym tematem rozmowy Trumpa i Zełenskiego były dostawy uzbrojenia dla Ukrainy, potencjalnie także możliwość zakupu pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk. O spotkaniu z przedstawicielami amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego - w tym koncernu Rayethon, który je produkuje - powiedział na wstępie rozmowy obu delegacji, w części otwartej dla dziennikarzy, sam Zełenski.
Zełenski: z Trumpem może się udać zakończyć wojnę
Dziękując gospodarzowi za przyjęcie, Zełenski pogratulował Trumpowi na wstępie sukcesu we wprowadzaniu pokoju w Strefie Gazy i zaznaczył, że wierzy, że dzięki niemu "uda się zakończyć wojnę", którą przeciw Ukrainie rozpoczęła Rosja.
Prezydent Ukrainy podkreślił też potrzebę zawarcia zawieszenia broni z Rosją. - Myślę, że musimy usiąść i porozmawiać. Potrzebujemy zawieszenia broni. My chcemy pokoju - opowiadał Zełenski, dodając, że na to Putin "nie jest naprawdę gotowy". Zapewnił również, że Ukraińcy mogą rozmawiać o zakończeniu walk "w dowolnym formacie".
Donald Trump, zapytany o ocenę działań dyplomatycznych Zełenskiego i Putina, stwierdził, że obaj przywódcy "mają dużo złej krwi między sobą". - To tak naprawdę nie pozwala osiągnąć porozumienia. Myślę, że to zrobimy i musimy zrobić tak, żeby to było trwałe - zaznaczył.
Odwrotnie niż Zełenski uznał, że Putin chce pokoju.
Tomahawki dla Ukrainy? Trump: może uda się bez nich. Zełenski ma propozycję
W trwającej ponad pół godziny części spotkania z udziałem mediów pojawił się też wątek rakiet Tomahawk.
Odpowiadając na pytanie dziennikarza Fox News, co się stanie, jeśli USA sprzedadzą Tomahawki Ukrainie, a potem będą ich potrzebować, amerykański przywódca stwierdził, że "to jest problem". - Potrzebujemy Tomahawków. I potrzebujemy wielu innych rzeczy, które wysyłaliśmy przez ostatnie cztery lata Ukrainie - powiedział Trump. - Jednym z powodów, dla których chcemy zakończyć tę wojnę jest właśnie to, że nie jest nam łatwo przekazać wam ogromną liczbę potężnej broni, więc to jest jeden z tematów, o których będziemy mówić. Miejmy nadzieję, że nie będą jej (Ukraińcy - red.) potrzebować. Miejmy nadzieję, że uda nam się zakończyć wojnę bez Tomahawków - dodał prezydent USA, zaznaczając, że sądzi, iż koniec wojny jest blisko.
– Ukraina ma tysiące produkowanych przez nas dronów, ale nie mamy Tomahawków. Dlatego potrzebujemy Tomahawków (...). Mamy propozycję. Mamy duże doświadczenie z naszymi dronami - powiedział prezydent Ukrainy.
Trump odparł na to, że "byłby zainteresowany" ukraińskimi dronami, które ocenił jako dobre, ale zaznaczył też, że USA mają dużo bezzałogowców, a poza tym dodał, że "nie ma to jak odrzutowce".
Dopytywany o tę kwestię później, amerykański prezydent jeszcze wyraźniej zaznaczył, że obawia się przekazania Ukrainie rakiet, również z powodu możliwej eskalacji z Rosją. - To bardzo potężna broń, bardzo niebezpieczna. I może to oznaczać, no wiecie, wielką eskalację. Może to oznaczać, że wydarzy się wiele złych rzeczy. Tomahawki to poważna sprawa - dodał.
Spotkanie w Budapeszcie w cztery oczy?
Mimo przyjaznej atmosfery rozmów - Trump chwalił m.in. garnitur Zełenskiego - wyraźna była różnica zdań między przywódcami. Trump przyznał, że to możliwe, że proponując spotkanie w Budapeszcie, Putin chce zyskać na czasie, lecz ostatecznie wyraził przekonanie, że rosyjski przywódca naprawdę chce pokoju.
- Wiesz, całe życie pogrywali ze mną najlepsi, ale zawsze dobrze z tego wychodziłem, więc to możliwe. Tak, może chcieć zyskać trochę czasu, ale to nic. Myślę, że jestem w tym całkiem dobry. Myślę, że on chce się dogadać. Zawarłem osiem takich umów. Teraz będzie dziewiąta. Myślę, że chce się dogadać - mówił prezydent USA.
Przyznał przy tym, że nie wie, co skłoniło Putina do wznowienia negocjacji, lecz zdawał się sugerować - wbrew temu, co mówił ukraiński prezydent - że nie była to groźba przekazania rakiet Tomahawk.
Jeden z dziennikarzy zadał Trumpowi pytanie o wybór Węgier na miejsce spotkania z Władimirem Putinem i jego format.
Amerykański przywódca odpowiedział, że w Budapeszcie dojdzie "najprawdopodobniej do spotkania we dwójkę", a więc tylko jego i prezydenta Rosji, ale "prezydent Zełenski będzie w kontakcie". - Ci dwaj liderzy nie lubią się nawzajem i chcemy, żeby wszystkim było wygodnie - dodał.
Donald Trump dodał, że jego ludzie "lubią Viktora Orbana", jest on "świetnym przywódcą" i z pewnością będzie bardzo dobrym gospodarzem spotkania.
Piątkowa wizyta była już trzecią ukraińskiego prezydenta w Białym Domu w trakcie trwającej od stycznia drugiej prezydentury Donalda Trumpa. Poprzedziły ją dwie weekendowe rozmowy telefoniczne między liderami, podczas których omawiali między innymi potencjalną sprzedaż rakiet kierowanych. To ich Rosja boi się najbardziej.
Autorka/Autor: ms/adso
Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters