Klub, dom, pod chmurką - to najchętniej wybierane przez Polaków miejsca na spędzenie Sylwestra. Są jednak osoby, które ten wyjątkowy wieczór postanowiły spędzić w niesztampowy sposób, na przykład na krzyżackim zamku wywołując duchy. Są i tacy, co nie mieli wyboru i musieli pójść do pracy.
Niezwykły Sylwester można było spędzić w XVI zamku w Golubiu Dobrzyniu, niedaleko Torunia. Zamiast klasycznego tańca na parkiecie był polonez na zamkowych krużgankach, zamiast zwykłych fajerwerków - salwy armatnie. Rzecz jasna obowiązywały stroje wieczorowe, tylko że kostiumowe - sprzed kilku epok.
Atrakcją wieczoru było wywoływanie ducha Anny Wazówny. W postać sprzed wieków wcieli się... aktualna Miss Polonia.
Ta noc z liderem SLD
Sylwestra można było również spędzić w innym, nietypowym miejscu - na promie w Szczecinie. Miłośnicy morskich podróży, choć nie odpłynęli na brzegu, mogli poczuć się jak na liniowcu.
Goście zachwalali szampańską atmosferę, w pełni wyposażony bar, profesjonalnego barmana oraz wyśmienite jedzenie. Gratis dostali towarzystwo lidera Sojuszu Lewicy Demokratycznej - Grzegorza Napieralskiego.
Na Warszawę patrzą z góry
Nie wszyscy mieli jednak szansę na szampańską zabawę i lampkę szampana. W końcu, żeby ktoś mógł się bawić, ktoś musi pracować - na przykład, pracownicy wieży kontroli lotów w Warszawie.
Co prawda przyznają, że o północy i tuż przed nią, samolotów startuje niewiele, jednak ktoś musi pilnować posterunku. Sylwestrowy dyżur pracownikom kontroli lotów rewanżuje jednak widok panoramy miasta, którego zazdrości im wielu warszawiaków. - To jest najlepszy widok w Warszawie. Wszędzie dookoła, dosłownie dookoła fajerwerki. I przez godzinę cały czas możemy oglądać pokaz sztucznych ogni. Jest rewelacja - opowiadał szef zmiany kontroli lotów.
Wsiąść do pociągu...
W sylwestrową noc nie odpoczywają również taksówkarze. To dla nich chyba najbardziej dochodowy dzień w roku. - Około 19, 20 radio może zacznie się grzać - prognozował pan Stanisław, który wieczorów 31 grudnia za kółkiem spędził już ok. 10. Taksówkarz przyznaje, że praca nie zawsze jest łatwa. - Bywa różnie. Miałem taką przykrą sytuację, że wziąłem małżeństwo i facetowi po prostu zrobiło się źle - wspomina.
W nowy rok wjeżdżają również - i to dosłownie - podróżujący pociągami. Nie tylko konduktorzy, którzy nie przymykali oczu i również podczas zabawy sprawdzali bilety, ale także pasażerowie. Tym razem, jedną z nich była pani jadąca z Warszawy Wschodniej do Hanoweru. Nie uważa jednak, by miała powody do smutku. - Piwo mam w puszce. Nie, nie bezalkoholowe. Strong - takie nawet dosyć mocne, ale ono jest słodkawe - tłumaczyła. Co ważniejsze, na miejscu czekają bliscy. - Będzie Nowy Rok za to z pompą - dodała.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24