"Gdy występowałyśmy gdzieś w okolicy i na scenie padała zapowiedź, że za chwilę wystąpią Wiewiórki z Ciborza, to dzieci z pozostałych zespołów wybuchały śmiechem. Było nam przykro. Ja zawsze mówiłam, że ja mieszkam w Ciborzu, a ty możesz tam wylądować na oddziale". Artykuł dostępny w subskrypcji
Przywozili na obserwację przestępców, nawet morderców. Uzbrojeni milicjanci przyprowadzali ich skutych, ale gdy tylko przestępowali drzwi oddziału, byli rozkuwani, milicja odjeżdżała, zostawały z nimi pielęgniarki i lekarze, a oni stawali się pacjentami.