- Na ten sezon łowczy 2018/2019 zaplanowane jest pozyskanie (czyli zabicie - red.) 185 tysięcy dzików - mówił w "Faktach po Faktach" minister środowiska Henryk Kowalczyk, tłumacząc plany odstrzału dzików w ramach walki z afrykańskim pomorem świń. - Do tej pory zastrzelono 168 tysięcy dzików - dodał minister. Zapowiedział, że wyda zalecenie, "aby myśliwi nie strzelali do loch ciężarnych i do tych, które prowadzą młode".
W styczniu na terenie trzech województw prowadzony ma być odstrzał dzików. Polski Związek Łowiecki i instytucje rządowe przekonują, że działanie ma na celu zwalczanie rozprzestrzeniania się wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF). Masowe odstrzały dzików będą prowadzone przez trzy najbliższe weekendy: 12-13, 19-20 oraz 26-27 stycznia. Ekolodzy alarmowali, że do końca stycznia może zginąć nawet 200 tysięcy zwierząt.
Planowany odstrzał wywołuje ogromne oburzenie wśród naukowców i obrońców przyrody. Podkreślają oni, że znaczna redukcja populacji polskich dzików, czy też - jak twierdzi wielu aktywistów - wyeliminowanie gatunku z polskiej przyrody, nie powstrzyma roznoszenia się choroby.
Planowany odstrzał dzików komentował w "Faktach po Faktach" minister środowiska Henryk Kowalczyk.
- Nie chcę wybić wszystkich dzików w Polsce - zaznaczył na początku rozmowy.
Tłumaczył, że "nie było żadnego zarządzenia, rozkazu wybijania dzików, a plan jest nakreślony jak co roku".
- Na ten sezon łowczy 2018/2019 zaplanowane jest pozyskanie (czyli zabicie - red.) 185 tysięcy dzików - oświadczył. Wyjaśniał przy tym, że w porównaniu z latami poprzednimi, kiedy średnio w sezonie było zabijanych "250-300 tysięcy dzików" jest to "kwota dużo mniejsza".
- Do tej pory zastrzelono 168 tysięcy dzików, być może do końca sezonu będzie to jeszcze jakieś 30 tysięcy - zapowiedział minister. Tłumaczył, że sezon łowczy trwa od kwietnia do końca marca.
Pytany o to, ile będzie wynosiła populacja dzików w Polsce na zakończenie sezonu łowczego, czyli na koniec marca 2019, odpowiedział, że "spodziewa się, że będzie to około 250 tysięcy dzików".
"Zamierzam wydać zalecenie, aby myśliwi nie strzelali do loch ciężarnych"
Minister Kowalczyk odniósł się również do kontrowersji dotyczących strzelania do loch ciężarnych. Dezaprobatę wobec takich działań wyraziła część środowisk myśliwych. Stwierdził, że "jeżeli ktoś powtarza, że nakazujemy strzelanie do loch ciężarnych, to nie jest prawda".
- Zamierzam wydać zalecenie, aby myśliwi nie strzelali do loch ciężarnych i do tych, które prowadzą młode - zapowiedział Kowalczyk. Mówił, że może ono być wydane nawet w piątek.
"Jeśli nie będzie redukcji populacji dzików, to ta choroba będzie się rozprzestrzeniać"
Minister Kowalczyk mówił także o potrzebie walki z afrykańskim pomorem świń. Ocenił, że ASF "jest bardzo groźną chorobą". - Jeśli nie będzie redukcji populacji dzików, to ta choroba będzie się rozprzestrzeniać - przekonywał. Kowalczyk stwierdził, że "nie tylko ta choroba rozprzestrzenia się na hodowle trzody chlewnej, co ma ogromne skutki gospodarcze, ale jeśli się pojawi wirus, zarazek to tysiąc czy dwa tysiące (dzików - red.) i tak się zabija".
Odpowiadał także na argumentację, że to nie dziki, a człowiek rozprzestrzenia ASF.
- Oczywiście, że dzik sam na własnych nogach nie zaniesie wirusa do chlewni (...) jeśli dziki są wokół chlewni, to oczywiście człowiek zaniesie ten wirus, ale (uczyni to - red.) nieświadomie - przekonywał.
"Chcemy wyznaczyć taką linię demarkacyjną"
Henryk Kowalczyk pytany, czy planowane polowania będą bezpieczne dla ludzi, skoro mają być "wielkoobszarowe i zbiorowe", przywoływał zapisy nowelizowanej wiosną 2018 roku ustawy o prawie łowieckim. - Daliśmy (w nowelizacji ustawy - red.) konieczność i nakaz ostrzeżeń, a więc oznakowania, że jest to obszar polowań zbiorowych - mówił.
- Myśmy zarekomendowali myśliwym, aby, jeśli już robią polowania zbiorowe, robili je w sposób skoordynowany; żeby nie jedno, pojedyncze koło (łowieckie - red.) robiło polowanie zbiorowe, bo wtedy te dziki się przemieszczają - tłumaczył.
Dodał, że "te polowania skoordynowane, na kilku powiatach, mają być na granicy między obszarem zarażonym ASF-em, a obszarem czystym".
- Chodzi o to, aby te (dziki - red.) z obszaru zarażonego, uciekając przed myśliwymi, nie przenosiły się na teren jeszcze czysty od choroby i nie zakażały kolejnych dzików - tłumaczył. - Chcemy wyznaczyć taką linię demarkacyjną - dodał.
"Przekonaliśmy prezydenta"
Kowalczyk mówił także o spotkaniu w sprawie planowanego odstrzału, które wspólnie z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim odbył w czwartek wieczorem z prezydentem Andrzejem Dudą.
- Poinformowaliśmy prezydenta, jak wygląda sytuacja, jak wygląda odstrzał, jak wygląda sytuacja ilościowo, jakie są zagrożenia - wyjaśniał. Kowalczyk powiedział, że "po uzyskaniu wszystkich informacji (prezydent- red.) pytań nie miał".
- Prezydent nie ma nic przeciwko planowi, bo te plany są coroczne i akurat ten tegoroczny jest nawet mniejszy niż pozostałe - dodał minister. - Przekonaliśmy prezydenta - oświadczył.
"Nie ma żadnych wątpliwości, że człowiek ma wpływ na emisję CO2"
Kowalczyk mówił, że "na pewno człowiek przyczynia się do zmian klimatycznych, ale czy to jest czynnik dominujący, to naprawdę ciężko zważyć". - Nie ma żadnych wątpliwości, że człowiek ma wpływ na emisję CO2 - dodał.
Jak tłumaczył, "CO2 jest jednym z gazów cieplarnianych, ale na ile wzrost emisji CO2 podwyższa temperaturę, to czynniki są bardzo różne".
- Myślę, że prezydent wie, tylko to jest problem oznaczenia, na ile działalność człowieka ma wpływ, a na ile nie - ocenił.
- Starajmy się ograniczać emisję CO2, bo to zależy od nas. To, co zależy od człowieka róbmy, bo nie mamy wpływu na inne czynniki - apelował minister środowiska.
Autor: mjz//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock