"Głos za 20 zł" może kosztować dwa lata

31-letni mężczyzna, który w czasie niedzielnych wyborów samorządowych zapłacił mieszkance Płocka 20 zł za oddanie głosu na konkretnego kandydata na radnego, usłyszał zarzut "wyborczej korupcji". Pieniądze przyjęła 53-letnia kobieta. Oboje zostali zatrzymani przez policję w niedzielę przed jednym z płockich lokali wyborczych.

Jak poinformowała rzecznik płockiej prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska, mężczyzna, który zapłacił kobiecie za oddanie głosu, usłyszał zarzut "udzielenia korzyści majątkowej osobie uprawnionej do głosowania za głosowanie w określony sposób".

Grozi za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.

On milczy, ona się przyznała

Podczas poniedziałkowego przesłuchania w płockiej Prokuraturze Rejonowej, która w sprawie wszczęła śledztwo, mężczyzna odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Zastosowano wobec niego dozór policyjny. Kobieta przyznała się do przyjęcia pieniędzy.

Śmigielska-Kowalska przyznała, że prokuratura rozważy kwestię odpowiedzialności kobiety, która przyjęła pieniądze za głosowanie, gdyż czyn taki jest także karalny.

Nie jedyny taki przypadek

W niedzielę policja w Płocku otrzymała wiele zgłoszeń o przypadkach kupowania głosów przed lokalami wyborczymi. Każda taka informacja była sprawdzana. Ostatecznie udało się potwierdzić tylko jeden przypadek.

Według policjantów część zgłoszeń dotyczyła przypadków, gdy w pobliżu lokalu wyborczego spotykało się i rozmawiało kilka osób, np. rodzina, co było interpretowane przez niektórych jako agitacja wyborcza.

Źródło: PAP

Czytaj także: