|

Żona i córka nie żyją. Kierowca, skazany na więzienie, nie siedzi. "Gdzie jest sprawiedliwość?"

Nie żyje potrącona kobieta w ciąży, jej 3-letnia córka w ciężkim stanie
Nie żyje potrącona kobieta w ciąży, jej 3-letnia córka w ciężkim stanie
Źródło: Żywiec112

Zabił kobietę w ciąży i trzyletnie dziecko i zostawił nas. Mógł hamować, mógł pomóc, mógł tyle rzeczy zrobić, a ratował swój samochód. My nic nie mogliśmy. Nie było po naszej stronie żadnej winy. Mija trzeci rok. Psychiatra stwierdził u mnie stres pourazowy, mam przez to problemy z sercem. Ja cierpię. A on gdzie jest? - pyta pokrzywdzony Andrzej Rodak.

Artykuł dostępny w subskrypcji

29 listopada 2022 roku Krzysztof S. został skazany prawomocnie za śmiertelne potrącenie 36-letniej Małgorzaty Rodak, będącej w ciąży, i jej trzyletniej córki Laury. Kobieta osierociła drugą córkę, roczną wtedy Ritę.

Andrzej Rodak, osierocony mąż i ojciec, został oskarżycielem posiłkowym i domagał się w sądzie najsurowszej kary dla S. za to przestępstwo - ośmiu lat pozbawienia wolności. Sąd Rejonowy w Żywcu skazał kierowcę na 2,5 roku więzienia. Dlatego Andrzej Rodak odwołał się od wyroku pierwszej instancji.

Krzysztof S. też się odwołał. Nie wypierał się, że spowodował wypadek. Ale nie chciał iść do więzienia. Chciał odbyć karę w zawieszeniu lub w domu, w systemie dozoru elektronicznego.

Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej - podobnie jak sąd pierwszej instancji - dał sobie maksymalnie dużo czasu na wydanie orzeczenia. Dwa tygodnie - na maksymalnie tyle od zakończenia procesu, jeśli sprawa jest zawiła, Kodeks postępowania karnego pozwala odroczyć ogłoszenie wyroku.

Sąd odwoławczy nie zmienił kary orzeczonej w pierwszej instancji. Krzysztof S. nie przyszedł na ogłoszenie prawomocnego wyroku. Nie był tymczasowo aresztowany, odpowiadał z wolnej stopy. Od dnia tego orzeczenia minęło już ponad siedem miesięcy.

S. do dzisiaj przebywa na wolności.

Krzysztof S. został skazany
Krzysztof S. został skazany
Źródło: tvn24.pl

"Nie wskazał interesu"

Pokrzywdzony Andrzej Rodak został poinformowany przez żywiecki sąd, że wykonanie kary zostało wstrzymane. Ale nie wyjaśniono mu dlaczego. Zapytaliśmy o to obrońcę Krzysztofa S. Mecenas Jakub Staszkiewicz przekazał, że jego klient nie wyraził zgody na podanie przyczyny.

Adwokat Rodaka, Krzysztof Kowalski, wystąpił do Sądu Rejonowego w Żywcu o wgląd do akt postępowania wykonawczego. We wniosku wskazał, że odroczenie kary może nastąpić w sytuacjach wyjątkowych. Mówi o tym Kodeks karny wykonawczy. Zgodnie z artykułem 150 kodeksu sąd odracza karę "z powodu choroby psychicznej lub innej ciężkiej choroby uniemożliwiającej wykonywanie tej kary do czasu ustania przeszkody". Jako ciężką chorobę kodeks opisuje "taki stan skazanego, w którym umieszczenie go w zakładzie karnym może zagrażać życiu lub spowodować dla jego zdrowia poważne niebezpieczeństwo".

Jest to tak zwane obligatoryjne odroczenie kary - sąd nie może orzec inaczej. Kodeks przewiduje także odroczenie fakultatywne - będzie o tym niżej.

S. cierpi na cukrzycę typu 2, co było podstawą jego linii obrony w sądzie. - Miałem klienta, który z powodu cukrzycy miał amputowaną nogę i wedle sądu nie przeszkadzało to w odsiadywaniu wyroku - zwraca uwagę mecenas Kowalski.

Występując do sądu o wgląd do akt, adwokat przypomniał, że Krzysztof S. przez ponad dwa lata - podczas śledztwa i procesu - pracował i uczestniczył w rozprawach, więc zdaniem prawnika nie było okoliczności, które uzasadniałyby odroczenie kary.

"W związku z powyższym pokrzywdzeni mają uzasadnione podstawy do twierdzenia, że skazany podejmuje działania zmierzające do podjęcia obstrukcji procesu na jego etapie wykonawczym, co uzasadnia zapoznanie się z argumentacją, względnie dokumentacją, złożoną do akt przez skazanego" - argumentował adwokat.

Sąd odmówił, bo Andrzej Rodak nie jest stroną w postępowaniu wykonawczym i nie wskazał interesu w uzyskaniu dostępu do informacji w aktach.

- Kto miałby mieć bardziej uzasadniony interes niż pokrzywdzony, który stracił w wypadku żonę i dziecko? - pyta w rozmowie z nami mecenas Kowalski.

- Zabił kobietę w ciąży i trzyletnie dziecko i zostawił nas - mówi Rodak. - Mógł hamować, mógł pomóc, mógł tyle rzeczy zrobić, a ratował swój samochód. My nic nie mogliśmy. Nie było po naszej stronie żadnej winy. Mija trzeci rok. Psychiatra stwierdził u mnie stres pourazowy, mam przez to problemy z sercem. Ja cierpię. A on gdzie jest? Gdzie jest sprawiedliwość?

Małgorzata i Andrzej z dziećmi
Małgorzata i Andrzej z dziećmi
Źródło: archiwum rodzinne

"Przyszedłem po sprawiedliwość"

Tragedia rodziny Rodaków w Gilowicach pod Żywcem od wypadku w październiku 2020 roku po prawomocny wyrok relacjonowana była w mediach i poruszyła opinię publiczną. Zginęły kobieta w ciąży i trzyletnia dziewczynka, które - jak wynikało ze śledztwa i procesu - stały prawidłowo na poboczu, oddalone ponad dwa metry od jezdni, przed bramą sąsiadki, która zaprosiła ich na kawę. Miały prawo czuć się tam bezpiecznie.

Osierocony mąż i ojciec był świadkiem wypadku. Stał za drzewem, które go ocaliło, obok żony i córki, gdy zmiótł je samochód. Widział, jak umierały. Małgorzatę auto przeniosło i przygniotło kołem. Laurę uderzyło w głowę, odrzucając na kilka metrów.

Śledztwo i proces wykazały, że kierowca był trzeźwy, ale jechał nieostrożnie i nieprzepisowo. Auto miał sprawne, nowe, wyposażone w systemy bezpieczeństwa. Na liczniku o 17 kilometrów na godzinę więcej niż wynosi dopuszczalna prędkość w terenie zabudowanym. Sekundy przed wypadkiem skończył rozmowę telefoniczną. Po wypadku nie udzielił pomocy ofiarom, mimo że jest lekarzem.

Sąd odrzucił jego linię obrony, że z powodu cukrzycy chwilowo utracił przytomność i dlatego zjechał do rowu na pobocze. Sądy obu instancji w uzasadnieniu swoich wyroków przypomniały, że w śledztwie mówił co innego - że zjechał, bo pies wbiegł mu pod koła. Zmieniał wersje. W sądzie nic nie pamiętał, w śledztwie dokładnie opisywał wygląd psa i swoje manewry na poboczu. Auto nie zatrzymało się po tym, gdy wpadło do rowu. Skręciło i pojechało rowem prosto aż do mostku, na którym stali Rodakowie. Uderzyło w mostek, poderwało się w powietrze i spadło kilka metrów dalej. S. wysiadł, pozbierał części, które odpadły od samochodu i zadzwonił po pomoc drogową.

Andrzej Rodak mówił dziennikarzom, że nie usatysfakcjonował go ostateczny werdykt. - Przyszedłem tu nie dla zemsty, ale po sprawiedliwość. Ta kara to nic, zero. Moja córka Laura miała trzy lata i cztery miesiące - wyjaśniał w sądzie w Bielsku 29 listopada. - Co ja jej powiem? Że znowu zawiodłem? - mówił o młodszej córce Ricie. - On za dwa i pół roku wyjdzie na wolność. My nadal będziemy żyć, ja - bez żony, Rita - bez mamy.

"Opinia publiczna, która miała możliwość śledzenia sprawy, ma prawo dowiedzieć się, dlaczego nawet ta niska w przekonaniu pokrzywdzonego kara nie jest wykonana" - napisaliśmy do sądu w Żywcu, prosząc o wgląd do akt sprawy wykonawczej lub o wyjaśnienie powodów odroczenia kary.

Również spotkaliśmy się z odmową. Z powodów formalnych - od decyzji sądu w Żywcu odwołała się prokuratura i akta są teraz w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej.

Żywiec dla Gosi
Nie żyje potrącona kobieta w ciąży, jej 3-letnia córka w ciężkim stanie
Źródło: Żywiec112/ śląska policja

W filmie i w rzeczywistości

Bankier dostaje dożywocie za podwójne morderstwo i w następnej scenie transportują go do więzienia. Tak zaczyna się film "Skazani na Shawshank". W innym znanym filmie z karno-sądowym wątkiem - "W imię ojca" - oskarżeni o udział w zamachu bombowym zaraz po ogłoszeniu wyroku wieloletniego więzienia wyprowadzani są z sądu przez policję, nie mogą nawet pożegnać się z obecnymi na sali matkami. Podobnie dzieje się z Harrisonem Fordem, odgrywającym niesłusznie skazanego na karę śmieci za zabójstwo żony w filmie "Ścigany".

Zapada wyrok i jest natychmiast wykonywany - to w filmach. A w rzeczywistości? Dlaczego Krzysztof S. nie trafił za kraty zaraz po ogłoszeniu prawomocnego wyroku? Bo nie było go wtedy w sądzie? Dlaczego go nie ścigali?

- Przepisy prawa nie przewidują takiej procedury postępowania, by po ogłoszeniu wyroku przez sąd odwoławczy wobec przebywającego na wolności skazanego na karę bezwzględnego pozbawienia wolności można czy należałoby zatrzymać takiego skazanego przez policję i doprowadzić od razu do aresztu, by tam oczekiwał na przydzielenie do odpowiedniego zakładu karnego - wyjaśnia Jaroslaw Sablik, rzecznik Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej.

Wykonaniem prawomocnego wyroku zajmuje się sąd pierwszej instancji - ten, który go wydał. Gdy akta wrócą z instancji odwoławczej, sąd wysyła odpis orzeczenia do aresztu śledczego, najbliższego miejscu zamieszkania skazanego i nakaz doprowadzenia go przez policję. Następnie komisja penitencjarna w areszcie kieruje skazanego do zakładu karnego odpowiedniego ze względu na płeć, stan zdrowia, rodzaj przestępstwa, wcześniejszą karalność.

"Zgodnie z nowelizacją Kodeksu karnego wykonawczego, która weszła w życie w styczniu 2023 roku, jako zasadę wprowadzono doprowadzenie skazanych i ukaranych do odbycia kary. W świetle aktualnie obowiązujących przepisów prawa odstąpiono od wezwania skazanego do stawienia się w wyznaczonym terminie w areszcie śledczym i wprowadzono jako zasadę wydawanie przez sąd w każdym przypadku polecenia zatrzymania i doprowadzenia do aresztu śledczego każdego skazanego na karę pozbawienia wolności (…). Celem wdrożenia powyższego rozwiązania było usprawnienie i przyśpieszenie osadzania prawomocnie skazanych w jednostkach penitencjarnych" - wyjaśnił w odpowiedzi na nasze pytania zespół prasowy Służby Więziennej.

Chodzi o artykuł 79 Kodeksu karnego. "Obecnie znaczna większość skazanych nie stawia się do odbycia kary. Dziś nic nie grozi za jej unikanie, a policja może zatrzymać i doprowadzić skazanego do więzieniu dopiero po nieskutecznym wezwaniu przez sąd. Po zmianie, skazany zostanie natychmiast doprowadzony do zakładu karnego przez policję, bez uprzedniego wezwania przez sąd" - wyjaśniał rząd w komunikacie po przyjęciu projektu nowelizacji wspomnianego kodeksu.

Ale zostawił wyjątki w artykule 79. Na wniosek skazanego, z powodów rodzinnych lub zawodowych, "sąd może odstąpić od polecenia zatrzymania i doprowadzenia do aresztu śledczego, jeżeli dotychczasowa postawa i zachowanie skazanego uzasadniają przypuszczenie, że skazany stawi się na wezwanie".

Według Regulaminu urzędowania sądów powszechnych, nakaz doprowadzenia powinien być gotowy do trzech tygodni od prawomocnego wyroku. W przypadku S. - przed końcem 2022 roku. Czy kierowca ubiegał się o wzywanie zamiast doprowadzenia? Na pewno nie został osadzony, jak informuje rzecznik Jarosław Sablik. Inaczej mógłby ubiegać się co najwyżej o przerwę w karze. Wniosek o odroczenie skazany może złożyć, zanim zamknie się za nim brama więzienia. S. zrobił to dopiero 24 lutego. Co się z nim działo przez te trzy miesiące?

Wyrok prawomocny dla kierowcy za śmiertelne potrącenie dwóch osób w Gilowicach
Źródło: Fakty TVN

Sąd może, ale nie musi

3 marca Sąd Rejonowy w Żywcu wstrzymał wykonanie kary do czasu prawomocnego rozpatrzenia wniosku o odroczenie. 17 kwietnia odroczył karę na sześć miesięcy. Czas biegnie od tego orzeczenia. Ewentualne uprawomocnienie nie przesunie tego terminu. Licząc od prawomocnego wyroku bezwzględnego więzienia, będzie to w sumie ponad 10 miesięcy na wolności.

Żaden z sądów nie podał nam konkretnych powodów odroczenia. Dowiedzieliśmy się tylko, że chodzi o artykuł 151 Kodeksu karnego wykonawczego. To wspomniane wyżej fakultatywne odroczenie kary. Inaczej niż w przypadku artykułu 150, rozpatrzenie wniosku zależy od uznania sądu.

Paragraf 2 tego artykułu daje taką możliwość, jeśli wszystkie areszty i więzienia są przepełnione. Dzisiaj się to w zasadzie nie zdarza. Sąd w Żywcu zastosował paragraf 1, który pozwala odraczać karę kobietom ciężarnym, osobom samotnie wychowującym dzieci oraz w sytuacji, kiedy "natychmiastowe wykonanie kary pociągnęłoby dla skazanego lub jego rodziny zbyt ciężkie skutki".

- Celem odroczenia kary po myśli artykułu 151 § 1 Kodeksu karnego wykonawczego jest likwidacja zbyt ciężkich (cięższych niż typowe) skutków, jakie niesie ze sobą pozbawienie wolności dla skazanego lub/i jego rodziny, nie zaś odwlekanie w czasie wykonanie tej kary. Odroczenie wykonania kary jest zatem uzasadnione wtedy, gdy istnieją podstawy do przyjęcia, że tylko pobyt skazanego na wolności może skutecznie przeciwdziałać zbyt ciężkim skutkom, o których mowa w artykule 151 § 1 Kodeksu karnego wykonawczego. Sąd ma przy tym również obowiązek dokonania oceny, czy skazany wykorzysta odroczenie zgodnie z jej celem - wyjaśnia rzecznik Sablik.

To mogą być żniwa. Idzie sierpień, skazany potrzebny jest w polu, sędzia daje mu czas na skoszenie zboża. To może być osoba chora w rodzinie, którą tylko skazany może się zaopiekować. Albo kiedy jest on jedynym żywicielem rodziny.

- W literaturze podnosi się, że prawidłowe orzekanie w przedmiocie odroczenia wykonania kary jest pewną sztuką poszukiwania rozsądnego kompromisu pomiędzy obowiązkiem dążenia do wykonania wyroku bez zwłoki (artykuł 9 § 1 Kodeksu karnego wykonawczego) a wymaganiami płynącymi z zasady humanitaryzmu i poszanowania godności skazanego (artykuł 4 Kodeksu karnego wykonawczego) - wyjaśnia Sablik.

Laura zginęła w wieku 3 lat
Laura zginęła w wieku 3 lat
Źródło: archiwum rodzinne

Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej rozstrzygnie zażalenie prokuratora na postanowienie sądu w Żywcu w przyszłym tygodniu - 10 lipca. Krzysztof S. nie będzie mógł się od tego odwołać. Jeśli decyzja sądu pierwszej instancji zostanie podtrzymana, w sumie zyska 10 miesięcy wolności od wyroku bezwzględnego więzienia. Potem będzie mógł wnioskować o kolejne odroczenie. Maksymalny czas fakultatywnego odroczenia, z wyjątkiem kobiet po urodzeniu dziecka, nie może przekroczyć roku. Czas obligatoryjnego odroczenia jest nieograniczony.

Krzysztof S. może w tym czasie pracować jako lekarz. Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Beskidzkiej Izby Lekarskiej po prawomocnym wyroku wobec S. prowadził czynności sprawdzające w kwestii nieudzielenia pomocy przez niego ofiarom wypadku i ostatecznie nie wszczął postępowania wyjaśniającego.

Czytaj także: