Politycy LPR nie wierzą w samorozwiązanie Sejmu 7 września. Zamierzają podgrzewać atmosferę do końca października, kiedy musi trafić pod głosowanie wniosek o zmianę regulaminu. Wówczas opozycja może przejąć pełną władzę w Sejmie - donosi "Rzeczpospolita".
Roman Giertych, zgłosił wniosek o przerwę w obradach do następnego tygodnia. Twierdzi, że wstrząsnęła nim informacja o podsłuchiwaniu rozmów byłych wicepremierów - jego samego i Andrzeja Leppera. Zdaniem gazety było to jednak zaplanowane działanie. Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia w kuluarach Sejmu można było usłyszeć, że opozycja planuje przerwać czytanie zeznań byłego szefa MSWiA do przyszłego tygodnia.
Według nieoficjalnych informacji, plan LPR jest obliczony na pognębienie i skompromitowanie PiS - czytamy w "Rzeczpospolitej". Na czym rzekome pognębianie miałoby polegać? Dziennik pisze, że pod koniec października pod obrady Sejmu trafi pod głosowanie wniosek o zmianę regulaminu. Ma on ograniczyć znacznie władzę marszałka i pozwolić opozycji wprowadzać własne punkty do porządku obrad.
Do tego czasu politycy LPR chcą odwoływać poszczególnych ministrów i szefów komisji sejmowych, a przede wszystkim - powołać komisje śledcze. Ich zdaniem to powinno "wykrwawić partię rządzącą". - Może to plan awanturniczy, ale skuteczny. Po tym, co zrobiło PiS, nie mamy żadnych oporów, żeby go zastosować - mówi "Rz" jeden z czołowych polityków LPR. Jak dotąd Giertychowi udaje się skutecznie realizować ten projekt. Czy reszta opozycji przyłączy się do gry Ligi? Platforma deklaruje, że chce przede wszystkim przyśpieszonych wyborów.
- Trzeba odsunąć PiS od władzy - mówi lider Platformy Donald Tusk. - Nie ma innego sposobu, żeby ich naprawdę złapać na wszystkich złych rzeczach, które robili - dodaje.
Marszałek Ludwik Dorn zapowiedział tymczasem, że zrobi wszystko, żeby 7 września odbyło się głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu. Opozycja może do tego nie dopuścić, choćby ponownie przerywając posiedzenie. PO zapowiada, że w planowanym terminie zagłosuje za skróceniem kadencji. Jednak wciąż nie jest przesądzone, jak zachowa się SLD. Sojusz ma podjąć decyzję tuż przed głosowaniem. - Jesteśmy podzieleni, czy lepiej szybko zakończyć kadencję, czy najpierw powołać komisje śledcze - mówią politycy SLD. Jeśli zagłosują przeciw - scenariusz Ligi staje się bardziej realny. W sejmowych kuluarach krąży też anegdota, że skoro wnioski o samorozwiązanie są trzy - złożone przez PO, SLD i PiS - każdy klub zagłosuje tylko za swoim.
- To destrukcja, awanturnictwo i anarchia - oburzał się premier Jarosław Kaczyński na wieść o wydarzeniach w Sejmie.
Źródło: Rzeczpospolita