Dziesiątki pluszowych kaczek "różnej maści" zniknęło w tajemniczych okolicznościach z gabloty sejmowego pokoju, który kiedyś należał do PiS, a teraz do SLD. Dziennikarz "Faktów" TVN, który dokonał znaleziska jakiś czas temu, stara się rozwiązać zagadkę zniknięcia, ale politycy mylą trop. A kolekcja ma zadatki na Rekord Guinessa.
Należący jeszcze do niedawna do PiS sejmowy pokój numer 127 krył prawdziwy skarb - fenomenalną, imponującą i z pewnością bezcenną kolekcję kaczek poupychanych w gablocie. Tydzień temu zdążyła je zarejestrować kamera "Faktów TVN", zanim dziennikarze zostali z pokoju wyproszeni.
Poselskie matactwa
Podczas zamieszania spowodowanego inauguracyjnym posiedzeniem Sejmu, dziennikarze wrócili do pokoju 127, zajmowanego teraz przez SLD. Gablota okazała się jednak pusta.
- Warto te sprawę wyjaśnić. Bardzo dobrze, ze powstało dziennikarskie śledztwo - mówi Jan Dziedziczak z PiS. - Trzeba zapytać chyba Rysia Kalisza, czyżby czasem nie podebrał. A szkoda by było. Ja jako zootechnik to czuję - podpowiada Eugeniusz Kłopotek z PSL.
Kalisz jednak zbywa dziennikarzy. - Te pokoje są takie zniszczone, ściany odrapane - mówi i ucina: - Żadnych kaczek nie znaleźliśmy.
Jednak poza Janem Dziedziczakiem pozostali posłowie PiS także kierują śledztwo na ślepy tor. - Jedyne, co pamiętam, to że była taka wielka kaczka, którą czasami podczas różnych uroczystości wystawialiśmy. Ona miała około metra wysokości i pamiętam, że prezes przy niej życzenia świąteczne składał - mówi Mariusz Kamiński.
Mylące oświadczenie składa też szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. - One zostały przeniesione do innego pokoju i są wykorzystywane przy różnego rodzaju festynach i spotkaniach. Przecież mamy też parlament dzieci i młodzieży, i wówczas te kaczki cieszą się olbrzymim zainteresowaniem - tłumaczy.
Tylko że kaczki, o których mówi poseł Błaszczak, nie mają z tymi zaginionymi nic wspólnego. Wszystkie są bowiem jednakowe. A w kolekcji każda była inna...
Idą na rekord?
Być może jest inny cel ukrywania kaczek: nie są jeszcze gotowe, by zobaczył je świat - kwituje reporter "Faktów" TVN.
Podobno największą kolekcję kaczek ma Amerykanka, doktor Charlotte Lee - 5239 sztuk. I każda inna. PiS-owi jeszcze trochę do tego wyniku brakuje, ale gdy eksponatów będzie więcej, Księga Rekordów Guinessa stanie otworem przed partią.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN