Trzysta metrów od brzegu gdyńskiego wybrzeża w piątek wieczorem wywrócił się jacht. Jak przekazały służby, podróżowały nim cztery osoby. Dwie z nich nie żyją, jedna jest w szpitalu. Z uwagi na trudne warunki atmosferyczne zawieszono poszukiwania czwartego z żeglarzy.
Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku Łukasz Płusa przekazał w piątek wieczorem, że na wysokości Alei Piłsudskiego w Gdyni, około 300 metrów od brzegu przewrócił się jacht.
- Ratownicy podjęli dwie osoby z wody, które zostały przetransportowane do szpitala. Dwie inne osoby były poszukiwane - przekazał po godzinie 21 Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
Kluska w rozmowie z TVN24 zaznaczył, że to młodzi ludzie przygotowujący się do zawodów regatowych. - Byli ubrani w środki asekuracyjne, ochronne. Z informacji od sternika, który przebywa w szpitalu mamy informację, że do wypadku doszło około godziny 12.00. Z niewiadomych przyczyn informacja do SAR została przekazana dopiero od właściciela jednostki, który samodzielnie wyruszył zaniepokojony na poszukiwania, to on znalazł i podjął z wody jedną osobę. Drugą osobę podjęli ratownicy SAR, śmigłowiec Marynarki Wojennej znalazł tę osobę - mówił.
Dwie osoby nie żyją, zawieszono poszukiwania czwartego żeglarza
- Są dwie ofiary śmiertelne. Jedna z tych osób odnaleziona została wczoraj późnym wieczorem w Zatoce Gdańskiej, druga osoba zmarła w szpitalu. Jedna osoba przebywa w szpitalu - ustalił Adam Krajewski, reporter TVN24.
W sobotę po godzinie 12 Sebastian Kluska powiedział PAP, że zawieszono poszukiwania zaginionego, czwartego członka załogi.
"Z uwagi na niski pułap chmur i warunki atmosferyczne poszukiwania zaginionego członka jachtu zostały zawieszone. Wszystkie jednostki pływające na tym obszarze zostały powiadomione o wypadku i czekamy na sygnały" - przekazał Kluska.
Poszukiwania zmieniły się z aktywnych na pasywne
Dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa reporterowi TVN24 przekazał, że poszukiwania zmieniły charakter z aktywnego na pasywny. - Przyczyną tego wypadku będzie zajmowała się Państwowa Komisja Wypadków Morskich. Na tę chwilę trudno powiedzieć, co było przyczyną. To nie byli profesjonaliści, ale to też nie były osoby, które były pierwszy raz na morzu - powiedział Kluska.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24