Do półmaratonu w Gdyni szykowały się dziesiątki tysięcy biegaczy, to miał być największy bieg w historii Polski. Jednak z powodu koronawirusa imprezę odwołano i powstał poważny problem finansowy. Uczestnicy domagają się zwrotu pieniędzy za pakiety startowe. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Półmaraton w Gdyni w ubiegłym roku zgromadził tysiące uczestników. Podobnie mógł wyglądać start w tym roku, choć miał być jeszcze bardziej prestiżowy. - To miała być wyjątkowa impreza, największy bieg w historii Polski - mówi szef komitetu organizacyjnego półmaratonu Michał Drelich. Plany pokrzyżowała pandemia.
Obok zawodowców na starcie mieli stanąć amatorzy. Pakiety startowe wykupiło 27 tysięcy miłośników biegania. - Organizator mówił o uczestnikach z 35 krajów świata - zwraca uwagę Katarzyna Żbikowska z serwisu Biegaczki.pl. - Zapłaciłam 180 złotych za pakiet startowy - dodaje.
"Ja tych pieniędzy nie wyczaruję"
W marcu firma Sport Evolution przeniosła półmaraton na październik. Teraz imprezę odwołała. Mówi, że pieniędzy nie zwróci. - Co mam zrobić? Ja tych pieniędzy nie wyczaruję. Ja je wydałem i ich nie odzyskam - tłumaczy Michał Drelich. Jak twierdzi firma, wszystkie koszty już poniosła, a pandemia wybuchła kilka tygodni przed startem. - Opłaty startowe to 4,2 miliona złotych. Natomiast koszty to prawie 6 milionów złotych - mówi Drelich.
Żbikowska tłumaczy, że prosiła o zwrot kosztów. - Nie dostałam odpowiedzi - podkreśla. Michał Siemiński z Rozbieganego Sulejówka zwraca uwagę, że od początku była informacja, że organizator nie przewiduje zwrotu wpisowego.
W zamian zaprasza uczestników na bieg wirtualny, z wykorzystaniem specjalnej aplikacji. Mówi, że prześle uczestnikom pamiątkową koszulkę, plecak i medal, który w normalnych warunkach otrzymaliby na mecie. - Biorąc pod uwagę, że ja tego dystansu nie muszę przebiec, a i tak ten medal dostanę, to nie wiem, czy on zawiśnie u mnie na wieszaku z medalami - podkreśla Michał Siemiński.
- To jest atmosfera, kibice, setki ludzi, które dopingują przy mecie. Jeżeli nie ma tutaj jakiejś charytatywnej otoczki wokół tego, to dla mnie taki bieg nie ma sensu - uważa Katarzyna Żbikowska. Bo podobnych imprez w planach było wiele, ale - jak przekonują uczestnicy - inni organizatorzy proponowali też wiele rozwiązań. - Są przesuwane na kolejne lata, ale z możliwością zwrotu wpisowego - mówi Siemiński. Tutaj takiej możliwości nie ma.
Biegacze rozważają złożenie pozwu zbiorowego
- Jest to jedyny organizator, który nawet nie chce rozmawiać o zwrocie - mówi uczestniczka półmaratonu Anita Matuszak. A udział w imprezie to także koszty dodatkowe. Między innymi rezerwacja noclegów, dlatego uczestników tym bardziej dziwi też stanowisko Gdyni, partnera imprezy. - To decyzja podjęta przez organizatora. Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym i wydaje się, że nie ma możliwości negocjacji - mówi sekretarz urzędu miasta Gdyni Rafał Klajnert.
Na to nie godzi się coraz więcej biegaczy, szczególnie że jeszcze do 31 sierpnia tego roku organizator miał sprzedawać pakiety na przełożony bieg, informując o starcie stacjonarnym, nie wirtualnym. Michał Siemiński mówi, że w tej sprawie należy spodziewać się pozwu zbiorowego. - Biegacze nie raz potrafili się jednoczyć - podkreśla.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapewnia, że konsumenci mają prawo do zwrotu wpisowego, nawet w czasie pandemii. - Dalej prawa konsumenta obowiązują. Mówimy o usłudze świadczonej na rzecz konsumentów. Jeżeli się z niej wywiąże, otrzymuje należne wynagrodzenie. Jeżeli nie, powinien zwrócić pobrane środki - mówi prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Organizator winnego wskazuje gdzie indziej. - My też jesteśmy ofiarą - mówi Michał Drelich. Uważa, że stroną w tej sprawie jest Skarb Państwa. - Nadal jesteśmy w zamrażarce, nie możemy pracować - podkreśla.
Odwołany, masowy bieg dla amatorów towarzyszy mistrzostwom świata w półmaratonie dla zawodowców. Ten jeszcze może się odbyć, według planu - 17 października, w Gdyni. Dopuszczonych do biegu byłoby tam 250 osób.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24