Andrzej K., twórca piramidy finansowej Finroyal, trafił kilka dni temu do aresztu. Mężczyzna w 2012 r. oszukał ponad 1700 osób na 100 milionów złotych, a upadający interes sprzedał Marcinowi P., twórcy najsławniejszej piramidy - Amber Gold. Teraz aresztowany został w ramach innego śledztwa, dotyczącego wyprowadzania majątku, co w 2017 r. ujawnił "Superwizjer" TVN.
41-letni Andrzej K. z wykształcenia jest socjologiem, ale przez większość dorosłego życia zajmował się finansami, a konkretnie naciąganiem ludzi na dużą skalę. Po raz pierwszy stanął przed sądem 15 lat temu, gdy założona przez niego w Szczecinie spółka okazała się przykrywką do wyłudzania pieniędzy za obietnicę kredytów.
K. został wówczas oskarżony o oszukanie tysiąca osób, którzy stracili łącznie około pół miliona złotych. Polski wymiar sprawiedliwości do dziś nie uporał się z tą sprawą. Ze względu na zawiłości proceduralne akta krążyły pomiędzy sądami w Kaliszu, Szczecinie i Gorzowie Wielkopolskim. Potem znów w Kaliszu, by w kwietniu 2017 r. ponownie trafić do Szczecina, gdzie proces Andrzeja K. zaczął się od nowa i nie wiadomo, kiedy się skończy.
Jak Amber Gold
Nie oglądając się na sądy, mężczyzna postanowił rozwinąć swoją działalność. W 2007 r. zarejestrował w Anglii firmę FRL Capital, która potem działała pod nazwą Finroyal. Andrzej K. startował w podobnym czasie co inna piramida - Amber Gold. Od tej drugiej różniła się głównie skalą oraz faktem, że firma została zarejestrowana za granicą.
Mechanizm w obu przypadkach był jednak podobny - poprzez emitowane w mediach reklamy obie piramidy finansowe roztaczały przed potencjalnymi klientami wizję potężnych zysków z bardzo wysoko, wbrew stawkom rynkowym, oprocentowanych lokat. K. powtarzał, że działa na rynku "finansowych produktów alternatywnych". Innego zdania była Komisja Nadzoru Finansowego, która umieściła Finroyal na liście ostrzeżeń publicznych. Ale na tym możliwości urzędników się kończyły, a ludzie nieświadomi faktu, że Finroyal nie jest instytucją bankową, nie ma siedziby w Anglii ani deklarowanego kapitału, wpłacali do piramidy oszczędności całego życia.
Model działania tego typu przedsięwzięć zakładał, że funkcjonuje ono, dopóki jest w stanie pozyskiwać kolejne środki. W tym celu musi prowadzić agresywną kampanię reklamową i obiecywać coraz to większe zyski - dzięki tym pozyskuje nowych klientów, a z ich pieniędzy spłaca poprzednich. Pod koniec swej działalności Finroyal oferował nawet 17 procent zysku w skali roku za powierzone mu pieniądze.
Koniec działalności Andrzeja K. nastąpił 22 maja 2012 roku, gdy "Uwaga" TVN wyemitowała reportaż "Królewski przekręt". Następnego dnia klienci Finroyal ruszyli do oddziałów wypłacać pieniądze. Ale w oddziałach i na kontach firmy było już pusto. Niespełna trzy miesiące później, na początku sierpnia 2012 roku media poinformowały, że Andrzej K. nie jest już właścicielem Finroyalu, bo sprzedał spółkę innemu specjaliście od piramid finansowych Marcinowi P., założycielowi Amber Gold.
Po latach w toku śledztwa okazało się, że w maju 2012 r. Andrzej K. przekonał Marcina P., że Finroyal, który po reportażu "Uwagi" był bankrutem, może być świetną inwestycją. Podpisał z nim umowę na sprzedaż swojego biznesu za 12 mln złotych. Marcin P. przelał z tej kwoty Andrzejowi K. 1,2 mln zł, zanim w sierpniu 2012 r. został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W cieniu Marcina P.
To na Marcinie P. skupił się gniew oszukanych przez piramidy finansowe. To on stał się symbolem aferzysty. Trafił do aresztu, gdzie pozostaje do dziś. Sąd skazał go, na razie nieprawomocnie, na 15 lat więzienia.
Tymczasem Andrzej K. wciąż pozostawał na wolności, w areszcie (aż do minionego czwartku) nie spędził ani jednego dnia. Co prawda w 2012 roku wszczęto w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie śledztwo w sprawie działalności Finroyal, ale mimo przedstawienia podejrzanemu poważnych zarzutów (oszukania ponad 1700 osób na kwotę 100 milionów złotych), śledczy nie wnioskowali o areszt. Prokuratura nigdy nie wyjaśniła, dlaczego takiego wniosku nie złożyła.
W 2019 roku Andrzej K. został skazany za stworzenie piramidy finansowej na 10 lat więzienia. Ten wyrok jest na razie nieprawomocny. Sprawa czeka na rozpatrzenie przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Termin wyznaczono na grudzień.
Zabezpieczenie majątku Finroyalu przez prokuraturę (w śledztwie z 2012 roku) okazało się jednak nieskuteczne. Z pieniędzy wyprowadzonych z firmy Andrzej K. kupił udziały w kilku przedsiębiorstwach, które miały zarabiać na zysk klientów piramidy finansowej. W praktyce niemal wszystkie były finansowymi "trupami", oprócz tartaku na Mazurach, który działał prężnie dzięki zamówieniom z Niemiec.
Gdy Andrzej K. zorientował się, że prokuratura w żaden sposób nie pilnuje zabezpieczonego majątku, sprzedał tartak do kolejnej firmy, a potem powtórzył ten sam patent co przy Finroyalu - założył spółkę w Anglii i pod jej marką zaczął sprzedawać wyroby tartaku, który przynajmniej teoretycznie był zabezpieczony przez polską prokuraturę.
W kwietniu 2017 r. dziennikarze "Superwizjera" ujawnili, że Andrzej K., mimo iż według polskich śledczych nie miał żadnego majątku w Polsce, zarządza majątkiem zabezpieczonym przez prokuraturę i rozkręcił na nim dobrze działającą spółkę, udającą angielską firmę z 30-letnim doświadczeniem. W rzeczywistości zarejestrowała ją w Londynie Polka zajmująca się pielęgnacją paznokci i włosów. Po kilku latach współpracowniczka Andrzeja K. odkupiła firmę i zmieniła jej nazwę. Na papierze K. nie miał nic wspólnego z nową spółką. Ale gdy dziennikarze "Superwizjera" w ramach prowokacji udali się do jej warszawskiego biura, przyjął ich Andrzej K., przedstawiając się jako dyrektor spółki.
Po reportażu "Superwizjera" Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła kolejne śledztwo w sprawie Andrzeja K. Tym razem zajęła się wyprowadzaniem majątku, który rzekomo zabezpieczyli do śledztwa w sprawie działalności Finroyalu. Po kilku miesiącach śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce. I właśnie teraz, po ponad trzech latach od jego wszczęcia, prokuratura potwierdziła ustalenia dziennikarzy dotyczące wyprowadzania majątku przez Andrzeja K.
Zarzuty po trzech latach
W środę twórcę Finroyalu zatrzymali policjanci z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą mazowieckiej komendy. Śledczy zarzucają Andrzejowi K., że w latach 2009-2012 wypłacił nielegalnie z pieniędzy klientów Finroyalu co najmniej 1,8 mln złotych. Co stało się z resztą ze 100 mln złotych uzyskanych od osób wpłacających pieniądze do piramidy? Z akt sprawy dotyczącej działalności Finroyalu wynika, że Andrzej K. większość pieniędzy, 65 milionów, stracił na ryzykownych inwestycjach na rynku Forex. Pozostałą kwotę pochłonęła bieżąca działalność oszukańczej firmy.
W związku z tym samym śledztwem policja zatrzymała trzy kobiety: Małgorzatę O., Tatianę B. oraz Lenę G.
- Zatrzymanym przedstawione zostały zarzuty prania pieniędzy pochodzących z oszustwa popełnionego na szkodę 1716 klientów spółki FRL - poinformowała w komunikacie Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce. Przekazała też, że na jej wniosek sąd aresztował Andrzeja K. - Wobec pozostałych podejrzanych zastosowano środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym w postaci poręczeń majątkowych, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi oraz zakazu opuszczania kraju - dodała prokuratura.
Małgorzata O. jest przyjaciółką Andrzeja K. W chwili zatrzymania była wiceprezesem zarządu warszawskiej firmy deweloperskiej. Po zatrzymaniu złożyła rezygnację. Przedstawiony jej zarzut dotyczy lat 2011-2017, a przestępstwo, które zarzuca jej prokuratura, dotyczy przyjmowania od Andrzeja K. pieniędzy pochodzących z przestępstwa oraz nabycia udziałów w jednej z firm, do których Andrzej K. wyprowadził majątek. Małgorzata O., jak wynika z ustaleń śledztwa, była jej wspólniczką w latach 2012-2018.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24