W Warszawie za łapówkę można było załatwić właściwie wszystko. Gotówkę z nielegalnych interesów przechowywano w Ratuszu, w znajdującym się na parterze pokoju numer 4. - szczegóły aktu oskarżenia układu warszawskiego opisuje "Życie Warszawy"
Kilka dni temu przeciwko 16 osobom, w tym Pawłowi B. – byłemu zastępcy prezydenta Warszawy w gminie Centrum, zostały skierowane akty oskarżenia. Wszyscy przed sądem odpowiedzą za korupcję.
"Układem warszawski," nazwano nielegalną działalność stołecznych samorządowców, urzędników i ludzi ze świata przestępczego. Według ustaleń śledztwa mózgiem grupy był Bogdan Tyszkiewicz, były szef rady gminy Centrum, powiązany z "Pruszkowem" (zamordowany w 2005 r.). To on nawiązywał kontakty, negocjował stawki i – według śledczych – dzielił się pieniędzmi, m.in. z Pawłem B. Były wiceprezydent miał przyjąć w sumie milion zł za korzystne decyzje - czytamy w gazecie.
100 tys. dolarów za zgodę na postawienie biurowca przy ul. Siennej miała zapłacić mu firma Warimpex z Wiednia. Interes "nagrał" Tyszkiewicz, który – jako członek Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie – bywał w Wiedniu, gdzie poznał szefa firmy Franza J. Na jednym ze spotkań ustalono, że za umożliwienie budowy biurowca Austriacy dadzą 500 tys. dolarów. Z tego Paweł B. i Tyszkiewicz otrzymali po 100 tys. Gotówkę przekazano im w kilku ratach - informuje "Życie Warszawy".
Wyglądało to jak w sensacyjnym filmie. Tyszkiewicz z żoną Katarzyną i "prawą ręką" – Bolesławem B. – pojechali do Wiednia na "spotkanie z działaczami hokejowymi". Łapówkę odebrał Tyszkiewicz. "Gdy weszliśmy do sypialni, na łóżku leżały pliki dolarów" – zeznał śledczym Bolesław B., oceniając, że było tam 100-200 tys. dolarów. Tyszkiewicz wrócił do kraju samolotem. Jego żona i B. przemycili pieniądze pociągiem, ukryte w ubraniach i łóżkach w kuszetkach - pisze dziennik. W Warszawie gotówkę odebrał Tyszkiewicz i podzielił się – według śledczych – z Pawłem B.
Źródło: Życie Warszawy, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24