- Jako samorządowcy uważamy, że musimy mówić jednym głosem. Bo to nie rządzący, nie Jarosław Kaczyński poniesie ewentualne konsekwencje unijnych sankcji, ale my - powiedział Jacek Jaśkowiak. Prezydent Poznania w "Faktach po Faktach" deklarował chęć przyjęcia rodzin uchodźców.
Prezydent Jacek Jaśkowiak był pytany, czy podtrzymuje deklarację, że Poznań przyjmie co najmniej kilka rodzin uchodźców.
- Tak, podtrzymuję ją. Rozmawiałem o tym nie tylko z Grzegorzem Schetyną, dzisiaj rozmawiałem z Ryszardem Petru, z wieloma samorządowcami (…). I patrzymy na to jednoznacznie: z jednej strony to jest kwestia przyzwoitości, empatii (…), ale też patrzymy z pozycji sankcji, które nas mogą spotkać - mówił.
"Zwykła przyzwoitość"
Jaśkowiak zwrócił uwagę, że samorządy realizują różne inwestycje, z wykorzystaniem funduszy unijnych. Tłumaczył, że nie można jedynie czerpać korzyści z należenia do wspólnoty.
- Zwykła przyzwoitość wymaga od nas również uczestniczenia w rozwiązywaniu problemów - stwierdził prezydent Poznania.
Wyjaśniał, że Poznań ma doświadczenie w przyjmowaniu uchodźców, mówił też o swoich pozytywnych doświadczeniach w kontaktach z imigrantami.
- Znam Syryjczyka, który prowadzi biznes w Poznaniu, ale też znam takiego, który prowadzi w Warszawie. Jeden jest muzułmaninem, drugi chrześcijaninem. Nie ma się czego bać. To są osoby, które wzbogacają nasze miasto, prowadzą tutaj biznesy - stwierdził.
Z kolei socjolog prof. Ireneusz Krzemiński zwrócił uwagę, że w akcję samorządów powinien włączyć się polski Kościół, "który ma wspaniałe deklaracje".
"To nie dotyczy tylko muzułmanów"
Goście "Faktów po Faktach" komentowali również bulwersującą sprawę, którą opisywaliśmy w TVN. Uczniowie berlińskiego liceum, w którym uczą się między innymi urodzone w Niemczech dzieci imigrantów, brali udział w wycieczce po Polsce. Licealiści będący muzułmanami, zetknęli się w naszym kraju z licznymi obraźliwymi zachowaniami, gestami i słowami.
Działacz opozycji z czasów PRL Zbigniew Janas zwrócił uwagę, że "fala nienawiści" w przestrzeni publicznej nie dotyka jedynie osób innej narodowości.
- To nie dotyczy tylko muzułmanów. Ale też ludzi, którzy mają inne poglądy. Ja się także z tym spotykam - powiedział Janas.
"To jest bardzo długa droga"
Janas stwierdził, że nastroje społeczne, w tym związane z lękiem przed przyjmowaniem uchodźców, są pokłosiem zachowań i wypowiedzi polityków.
- Bardzo dużo będzie zależało od nich. Dyskusja o tym, na jakich warunkach przyjmować uchodźców, w jaki sposób im pomagać, jest uprawniona. Nie można jednak abstrahować od tego, że bardzo wielu Polaków się ich boi - powiedział.
Mówił również o sposobach zwalczania nietolerancji w przestrzeni publicznej.
- Do tego jest potrzebna wielka praca z dziećmi, z młodzieżą, w szkołach. Programy, które będą uczyć tolerancji, zrozumienia innych kultur - powiedział. - Tylko to jest bardzo długa droga - zastrzegł Janas.
"Powinniśmy się czuć zobowiązani"
Prof. Krzemiński zwrócił uwagę na inny aspekt przyjmowania do Polski imigrantów. Jak mówił, jest wśród nich wiele osób dobrze wykształconych, które są w naszym kraju bardzo potrzebne.
- To są ludzie, których potrzebujemy, jak deszczu na zeschniętą ziemię. Za chwilę nie będzie tu komu pracować - stwierdził.
Socjolog podkreślił również moralny wymiar pomocy uchodźcom. Zaznaczył - nawiązując do czasów PRL - że "powinniśmy się czuć zobowiązani za tę niesamowitą pomoc, którą Polacy dostali, w latach 80. z całego świata".
Autor: azb/sk / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24