Słowacy nie akceptują nocnego wejścia do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO i zmian kadrowych w tej instytucji - wynika z emocjonalnego listu ministra obrony Słowacji Martin Glváča do Antoniego Macierewicza. Jak poinformowało polskie MON, podsekretarz stanu Tomasz Szatkowski skontaktował się już z ministrem Glváčem.
Znamy treść listu skierowanego przez ministra obrony Republiki Słowacji do Antoniego Macierewicza. Został on wysłany 22 grudnia, czyli pięć dni po nocnym wejściu urzędników MON do Centrum Eksperckiego NATO w Warszawie. Pismo zostało przekazane również do wiadomości: premiera Słowacji Roberta Fico, premier Beaty Szydło, wicepremiera i ministra Spraw Zagranicznych Słowacji Mirosława Lajcka, Kwatery Głównej SACT, przedstawicieli państw ramowych oraz sponsorujących (Polska, Chorwacja, Czechy, Niemcy, Węgry, Włochy, Litwa, Rumunia, Słowenia), J2 Shape, USA EUCOM JX2. O treści listu poinformowało jako pierwsze Radio Zet.
Brak akceptacji
Minister Glváča pisze w liście, że "aktualnie jesteśmy świadkami szeregu niestandardowych działań", których on nie może zaakceptować.
"Jakakolwiek próba uwikłania Słowacji w te działania negatywnie wpływa na nasze bilateralne relacje. Zdecydowanie zaprzeczam stwierdzeniom, które zostały oficjalnie podane do publicznej wiadomości oraz wielokrotnie powtarzane przez niektórych polskich oficjeli, o tym, że nocne wejście na teren nowo tworzonego Centrum w asyście Żandarmerii Wojskowej było konsultowane ze stroną słowacką. Jedynie silne poczucie odpowiedzialności oraz rzeczywiste zainteresowanie kontynuowaniem partnerskich relacji i dialogu w sposób produktywny powstrzymują mnie od publicznego ogłoszenia, że twierdzenia te daleko odbiegają od prawdy" - napisał w liście Martin Glváč.
W ten sposób słowacki minister najpewniej odnosił się do komunikatów polskiego resortu obrony narodowej, a także wypowiedzi rzecznika czy wiceministra Bartosza Kownackiego.
Słowacy wiedzieli?
18 grudnia, czyli po wejściu przedstawicieli MON do CEK NATO, resort zapewniał, że Słowacy zostali poinformowani wcześniej o akcji i mieli nie zgłaszać zastrzeżeń.
- Minister obrony narodowej rozmawiał z attache obrony Słowacji, który przyjął nasze wyjaśnienia i uznał, że jest to wewnętrzna sprawa strony polskiej, i liczy na dalszą owocną współpracę. Takie również stanowisko zajęło NATO - mówił tuż po akcji wiceminister obrony Bartosz Kownacki. Zapewniał przy tym, że strona słowacka była "dużo wcześniej" informowana o sprawie.
Natomiast wyznaczony przez MON nowy pełnomocnik do sprawy utworzenia CEK, Bartłomiej Misiewicz twierdził, że Słowacy zostali poinformowani tydzień wcześniej o zamiarze wymiany polskiej kadry. Miał im to zakomunikować wiceminister obrony Tomasz Szatkowski.
Wersję przedstawioną przez polityków PiS skomentował zdawkowo słowacki premier Robert Fico. - Zostałem poinformowany o tym dwie albo trzy godziny temu. Jak się wydaje, to suwerenna sprawa Polski i nie będę tego komentować - mówił 18 grudnia popołudniu szef rządu w Bratysławie.
Była to jedyna oficjalna reakcja Słowacji.
W podobnym tonie wypowiedział się Sojusz. - To kwestia dla władz Polski. Centrum nie było jeszcze akredytowane przy NATO. Mówiąc ogólnie, są to międzynarodowe centra badawcze, finansowane i obsadzanie personelem na szczeblu narodowym i międzynarodowym, współpracujące z Sojuszem, ale nie są organami NATO - napisano w specjalnym oświadczeniu wydanym 18 grudnia.
W sprawie kontaktów ze Słowakami wypowiadał się również p.o. szefa SKW Piotr Bączek, relacjonując późniejsze prace specjalnej komisji MON weryfikującej sytuację w CEK. - Komisja nie wchodziła do pomieszczeń przeznaczonych dla Słowaków - zaznaczył i podkreślił, że Słowaków w Centrum nie ma, bo siedziba nie jest przystosowana do przetwarzania informacji niejawnych i nie posiada kancelarii tajnej. - W takim stanie może się zajmować tylko otwieraniem kartek świątecznych i zaproszeń na opłatki - ocenił. Deklarował, że jest w stałym kontakcie ze stroną słowacką i po uporządkowaniu spraw zaprosi jej przedstawicieli na rozmowy.
Pytania Słowaków
W swoim liście minister Glváč kontakty na linii Warszawa - Bratysława, czyli z ministerstwem kierowanym przez Antoniego Macierewicza, opisuje w odmienny sposób. "Istotnie strona polska w sposób ogólny deklarowała zamiar wymiany polskiego personelu wyselekcjonowanego do pracy w Centrum. Nic nie jest na zawsze. Jednakże aby wprowadzić jakiekolwiek zmiany, ustanowiliśmy procedury, w tym proces konsultacji" - napisał.
W liście pojawiła się również seria pytań, jakie Słowak zadaje swojemu polskiemu odpowiednikowi, m.in. o to, z kim polska strona konsultowała nocne wejście, wycofanie polskiego personelu, jak również wstrzymanie do końca tego roku finansowania Centrum.
Minister pyta także, z kim polska strona konsultowała wyznaczenie nowego Dyrektora Centrum, w szczególności osobę do pełnienia tej funkcji.
Wspólne spotkanie
Minister Obrony Republiki Słowacji liczy jednak na dalszą współpracę ws. CEK NATO. "Centrum nie jest jednostką podległą ani nie jest częścią Ministerstwa Obrony Narodowej. Centrum to inicjatywa 10 państw członkowskich NATO oraz ich ogromnego wysiłku. Jest to międzynarodowa instytucja, w której jakiekolwiek zmiany wdrażane są zgodnie z międzynarodowymi porozumieniami" - napisał autor listu.
"Jak już wspominałem, osobiście zaangażowałem się w ten projekt. W związku z tym głęboko wierzę, że będziemy w stanie wyjaśnić wszelkie nieporozumienia w trakcie naszego wspólnego spotkania" - zakończył list minister.
Stanowisko MON
W związku z listem ministra obrony narodowej Republiki Słowacji polskie MON w komunikacie poinformowało, że podsekretarz stanu w MON Tomasz Szatkowski, na prośbę ministra Antoniego Macierewicza, skontaktował się z ministrem Martinem Glváčem i "zapewnił go, że wszelkie działania, podejmowane przez kierownictwo polskiego MON dotyczą wyłącznie polskich pracowników, którzy utracili dostęp do informacji niejawnych, a tym samym możliwość pracy w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO". Wiceminister Szatkowski - jak czytamy w komunikacie - "poinformował też słowackiego ministra obrony, że nie były, nie są i nie będą podejmowane żadne działania dotyczące personelu strony słowackiej".
MON zapewniło, że są w bieżącym kontakcie ze słowackimi partnerami. "Wszystkim nam zależy na jak najszybszej akredytacji CEK" - dodano w oświadczeniu.
Wysłanie listu przez słowackiego ministra potwierdziło słowackie ministerstwo obrony w oświadczeniu skierowanym do "Faktów" TVN. W oświadczeniu dodano, że słowackie ministerstwo wie o komunikacji między innymi członkami NATO i Polską. "Ministerstwo Obrony Republiki Słowacji nie będzie publicznie komentowało treści korespondencji, ponieważ czekamy w tej chwili na odpowiedź oraz dokładne wyjaśnienie sytuacji" - napisano w oświadczeniu.
Macierewicz komentuje
- To jest dawny list, na który dawno już zostały nie tylko udzielone odpowiedzi, ale i zakończone działania z tym związane – powiedział z kolei minister obrony Antoni Macierewicz. Zapewnił, że nie ma żadnych niestandardowych działań w CEK NATO. - Wszystko się już dawno zakończyło. Została wymieniona niewiarygodna polska ekipa. Ta historia, którą państwo teraz referujecie, jest historią z bardzo dawnego czasu, ktoś państwa wprowadził w błąd. To jest dawny list, na który dawno już zostały nie tylko udzielone odpowiedzi, ale i zakończone działania z tym związane" – powiedział Macierewicz dziennikarzom w Sejmie. Dodał, że działania w CEK NATO były konsultowane ze stroną słowacką. - Wszyscy zostali uprzedzeni dużo wcześniej, że polska ekipa zostanie wymieniona – powiedział.
Jak odwołano szefa CEK NATO?
Przed dwoma tygodniami minister Antoni Macierewicz zdecydował o odwołaniu dyrektora CEK NATO, pułkownika Krzysztofa Duszy. Ten jednak nie przyjął tej decyzji do wiadomości, argumentując, że nie należy ona do polskiego ministra obrony narodowej.
W efekcie nocą z czwartku na piątek (18 grudnia) urzędnicy MON i funkcjonariusze SKW weszli do CEK i zajęli pomieszczenia.
Ponad tydzień temu (21 grudnia) wysłaliśmy oficjalne pytania do biura prasowego MON z pytaniami o procedurę odwołania szefa CEK NATO, ponieważ według naszych informacji mechanizm odwołania szefów CEK NATO został zawarty w umowie Polski i Słowacji z dnia 2 listopada 2015 r.
W paragrafie 7 porozumienia napisano, że może to nastąpić "za zgodą strony słowackiej oraz Komitetu Sterującego (czyli przedstawicieli 8 państw NATO, które współtworzą CEK - red.)" .
Mimo wielokrotnych monitów - tak drogą mailową, jak i telefoniczną - biuro prasowe ministra Antoniego Macierewicza nie udzieliło nam w tej sprawie żadnych odpowiedzi.
Próbowaliśmy też uzyskać odpowiedź ws. listu od strony słowackiej - na razie bez rezultatu.
Głos Słowacji w sprawie nocnego wejścia do CEK jest ważny, bo to właśnie ten kraj wspólnie z Polską jest liderem całego projektu. Oba państwa wzięły na siebie główny ciężar związany z organizacją nowej instytucji. Obecnie obsadę CEK stanowią wyłącznie Polacy i Słowacy. W mniejszym stopniu w projekt zaangażowane są jeszcze Chorwacja, Czechy, Litwa, Niemcy, Rumunia, Słowenia, Węgry i Włochy.
CEK ma być jednym z 24 centrów doskonalenia, które są tworzone przez państwa NATO, aby wspierać Sojusz poprzez szkolenia personelu. W otoczonej atmosferą kontrowersji instytucji mają rozwijać swoje umiejętności oficerowie służb kontrwywiadowczych państw Sojuszu. Według dotychczasowych planów CEK miało rozpocząć działanie przed szczytem NATO w Warszawie, zaplanowanym na czerwiec. Obecne szefostwo MON zapewnia, że podjęte przez nie działania miały właśnie na uwadze chęć dotrzymania tego terminu. Postawa dotychczasowego kierownictwa CEK miała temu szkodzić. Krytykowani przez MON oficerowie twierdzą, że sprawa wygląda odmiennie.
Autor: Robert Zieliński, mk / Źródło: tvn24.pl, PAP