- Po drugiej stronie mamy zaplanowaną akcję dezinformacyjną - uważa szef PKBWL Maciej Lasek. Jak powiedział, jego zespół ekspertów lotniczych ma liczyć do sześciu członków i ponad 20 współpracowników. Celem grupy będzie objaśniać raport komisji Millera, prostować nieprawdę i edukować.
Lasek podkreśla, że nie zapadła decyzja, kiedy dokładnie powstanie zespół. Wiadomo jedynie, że w kwietniu. - Uważam, że termin rozpoczęcia prac nie powinien się zbiec z rocznicą katastrofy - podkreślił. Jak wyjaśnił, zespół nie będzie "badał katastrofy, ponieważ to zostało zakończone". - To będziemy powtarzali jak mantrę, póki nie pojawią się nowe fakty, które mogłyby mieć wpływ na ustaloną przyczynę wypadku lub zaleconą w raporcie profilaktykę. Nie będzie to też zespół, który będzie recenzował pracę prokuratury. Zresztą spokojnie czekam na wyniki jej prac - powiedział.
Trzy cele zespołu
Lasek przekazał, że zespół będzie miał trzy cele. - Pierwszym celem jest objaśnianie w sposób przystępny niektórych szczegółów zawartych w raporcie komisji Millera lub rozwijanie niektórych treści, które zostały potraktowane w sposób zdawkowy, bo np. nie miały wpływu na zasadnicze przyczyny katastrofy - zaznaczył. Po drugie, będzie "prostować nieprawdziwe informacje pojawiające się w mediach oraz odpowiadać na przesyłane pytania". - Już teraz dostajemy ich dużo, ale nie chcemy na nie odpowiadać, bo byłaby to odpowiedź prywatnej osoby, a ktoś mógłby uznać, że to stanowisko komisji. Gdy będziemy odpowiadać jako zespół, będzie to bardziej umocowane formalnie - wyjasnił. Trzecim zadaniem zespołu ma być edykacja. - Trzeba np. wyjaśniać, że to, co się wydarzyło w Smoleńsku, nie odbiega od najbardziej typowych wypadków w lotnictwie komunikacyjnym - dodał.
Mała grupa
Jak wyjaśnił Lasek, trzon zespołu będzie mały i liczyć ma nie więcej niż pięć, sześć osób. - Na razie nie mogę powiedzieć kto, nazwiska będą w zarządzeniu. Natomiast będziemy wciągać w to współpracowników z zewnątrz. Będą proszeni o przygotowanie różnego rodzaju opinii, materiałów, filmów. Będzie to ponad 20 osób reprezentujących środowisko naukowe, inżynierów, ekspertów lotniczych i specjalistyczne media. Liczymy na współpracę z Centrum Informacyjnym Rządu. Formalne umocowanie zespołu pozwoli nam odłączyć jego działalność od pracy w Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych - tłumaczył. Nie wiadomo, czy w zespole będą wojskowi eksperci. - Nie mogę tego jeszcze powiedzieć, póki nie zostanie wydane zarządzenie. Natomiast wśród współpracowników zespołu są wojskowi - odpowiedział.
Dlaczego wierzymy w zamach?
Lasek uważa, że raport jest trudny w odbiorze, a treści w nim zawartych przez półtora roku nie przypominano w mediach. - Nasze próby komunikowania się ze społeczeństwem były dalekie od profesjonalizmu, a z drugiej strony, mamy do czynienia z dobrze zaplanowaną akcją dezinformacyjną - takie jest moje zdanie. Wśród ekspertów zespołu parlamentarnego (Antoniego Macierewicza -red.) jest m.in. konstruktor, specjalista od wypadków lotniczych, specjalista od modelowania. Problem w tym, że w każdym środowisku znajdą się ludzie, którzy odrzucając fakty, zaangażują się w polityczny spór - mówił. Pytany, dlaczego część ludzi wierzy w zamach, odpowiedział: - Myślę, że to kwestia siły przekonywania, charyzmy przewodniczącego. Pan poseł Antoni Macierewicz jest mistrzem słowa. Mówi z przekonaniem, z pasją, dość prostym językiem, łatwym do przyjęcia. I znów: trudno spokojnie przyjąć do wiadomości, że nie potrafiliśmy bezpiecznie przewieźć najważniejszych osób w państwie. Sam nie mogłem uwierzyć. - Ten zespół będzie skierowany do tych, którzy są nieprzekonani lub zdezorientowani. Nie wierzę, że przekonamy osoby, które wierzą w teorię o zamachu, dwóch wybuchach itd. Nie trzeba przekonywać tych, którzy zaakceptowali nasz raport, choć pewnie mają nam za złe, że nie dajemy im argumentów do dyskusji - podsumował Lasek.
Autor: nsz/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24