- Ksiądz Małkowski miał dobry okres w swoim życiu (...), potem po prostu zwariował - powiedział w "Faktach po Faktach" Andrzej Celiński, kandydat Twojego Ruchu w wyborach do PE, komentując wzbudzające kontrowersje wystąpienie duchownego w rocznicę katastrofy smoleńskiej. - Uważam, że takie wystąpienie nie powinno pozostać bez reakcji przedstawicieli Kościoła. Tak nie może być, że każdy sobie wali w prezydenta i jeszcze w tak okrutny sposób - dodał Janusz Zemke, kandydat na eurodeputowanego z list SLD.
W czwartek wieczorem, po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego przed Pałacem Prezydenckim ksiądz Stanisław Małkowski wzywał ze sceny, aby "złe duchy opuściły ojczyznę, Pałac Namiestnikowski (prezydencki - red.) i pobliski klub go-go". - Mocą Bożą strąć ich do piekła - mówił słowami modlitwy, zwanej Egzorcyzmem do św. Michała Archanioła.
Duchowny przybył na Krakowskie Przedmieście na zaproszenie PiS.
Kandydat PiS do europarlamentu Karol Karski przekonywał w "Faktach po Faktach", że w czasie czwartkowego przemówienia zaprezentowano "wielość poglądów". Nie chciał wprost odnieść się do wystąpienia księdza. - Nie jestem rzecznikiem kurii archidiecezji warszawskiej - powiedział. Karski nie chciał odpowiedzieć także, czy bulwersują go poglądy duchownego.
"Oszalał"
Andrzej Celiński powiedział, że od przynajmniej 25 lat wystąpienia księdza wzbudzają ogromne kontrowersje. - Mamy do czynienia z tego typu wystąpieniami, które nie świadczą o zdrowiu psychicznym - argumentował Celiński.
Dodał, że biskup diecezjalny powinien wyciągnąć wnioski z zachowania podległego mu duchownego.
Zgodził się z nim Janusz Zemke (kandydat SLD do PE), który stwierdził, że chciałby, żeby rzecznik kurii odniósł się do poglądów zaprezentowanych przez duchownego. - To jest pytanie, czy to jest wystąpienie indywidualne księdza, czy też z nim się utożsamia kuria - powiedział. - Kapłan występował w szatach liturgicznych, traktowany jest przez ludzi, jako ktoś związany blisko z Kościołem.
Określił wystąpienie księdza mianem "ataku w niecny sposób" na urzędującego prezydenta. Podkreślił, że odebrał to "z niesmakiem".
I dodał: - Uważam, że takie wystąpienie bez reakcji przedstawicieli Kościoła nie powinno pozostać. Tak nie może być, że każdy sobie wali w prezydenta i jeszcze w tak okrutny sposób.
Spot wyborczy czy zaproszenie?
Goście "Faktów po Faktach" odnieśli się także do telewizyjnego spotu, w którym Prawo i Sprawiedliwość zapraszało do uczestnictwa w obchodach czwartej rocznicy katastrofy w Smoleńsku. Klip opatrzono klauzulą "materiał wyborczy Komitetu Wyborczego PiS", co sugerowało, że był to spot wyborczy.
Karski wyjaśnił, że to telewizje najpierw odmówiły emisji spotu, a potem "wymogły" na PiS umieszczenie takiej adnotacji. Według niego spot był takim samym zaproszeniem na uroczystości rocznicowe, jak emitowane jest każdego roku. Podkreślił, że wzbudzające kontrowersje ujęcia wcale nie pokazują, że polskie władze coś "knuły", ale zwracają uwagę na niedokończone śledztwo.
Stwierdził jednak: - Pamiętajmy o tym, co nas łączy, nie o tym, co nas dzieli. W tym samolocie zginęło wielu wspaniałych ludzi (...), zginęła elita tego państwa. Zginęli ci, którzy chcieli oddać hołd pamięci ofiar zbrodni katyńskiej - powiedział.
"Historia będzie PiS-owi to pamiętała"
Celiński powiedział, że spot jest kolejnym przykładem na to, że Kaczyński buduje swoją politykę na konflikcie i specjalnie lansuje przy tym tezę o zamachu. - To jest prawda goebbelsowska. Kłamstwo tysiąc razy powtórzone staje się przez ludzi traktowane jako prawdziwe - argumentował. - Kaczyński wziął Polaków w zastaw, dlatego że zginął jego brat i bratowa, to - jego zdaniem - daje mu prawo do takiej narracji, która spycha Polaków w konflikt gorszy od stanu wojennego, bo konflikt nierozwiązywalny.
Wyjaśnił, że mimo mijającego czasu strony sporu będą się jeszcze bardziej dzielić.
Zgodził się z nim Janusz Zemke, który zarzucił Prawu i Sprawiedliwości wykorzystywanie katastrofy dla własnych korzyści. - Tragedia polega na tym, że tymi postaciami, ich tragiczną śmiercią się po prostu gra dla doraźnych politycznych celów, dla rozwalania państwa, dla podważania pozycji prezydenta, rządu, dla skłócania ludzi - argumentował. - Niestety, ta tragiczna śmierć jest wykorzystywana przez PiS instrumentalnie.
Dodał, że bardzo liczy na to, że "historia będzie PiS-owi to pamiętała".
Autor: pk/tr/kdj / Źródło: tvn24