- Mam nadzieję, że poseł Edward Siarka odpowie za przestępstwo, którego dopuścił się w świetle kamer - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 europosłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz, odnosząc się do słów posła PiS o "kuli w łeb". Europosłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus podkreśliła, że "nie ma tolerancji dla takich zachowań".
W czwartek w Sejmie były minister sprawiedliwości, poseł PiS Zbigniew Ziobro, zabierając głos podczas rozpatrywania wniosku o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztu, powiedział, że "Donald Tusk pójdzie siedzieć". W momencie gdy były minister wypowiadał te słowa, na sali plenarnej można było usłyszeć okrzyk: "kula w łeb". Krzyczącym był poseł PiS Edward Siarka. Parlamentarzysta przeprosił później za swoje słowa.
W piątek po zawiadomieniach Adama Bodnara i Krzysztofa Brejzy Prokuratura Okręgowa w Warszawie wdrożyła w tej sprawie postępowanie sprawdzające. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał po południu, że Siarka został ukarany maksymalną karą 20 tysięcy złotych. Dodał, że złożony został również wniosek do prokuratury.
Gasiuk-Pihowicz: problem jest dużo bardziej poważny
Zachowanie posła Siarki komentowały w "Faktach po Faktach" w TVN24 europosłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz i europosłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus. - Poseł Siarka odpowie, mam nadzieję, za przestępstwo, którego dopuścił się w świetle kamer - powiedziała Gasiuk-Pihowicz.
- Problem jest jednak dużo bardziej poważny, bo widzimy kolejnych polityków PiS-u i Konfederacji, którzy po prostu sieją nienawiść, którzy wzbudzają bardzo złe emocje, którzy wzbudzają podziały - oceniła.
Zdaniem Gasiuk-Pihowicz taki człowiek "powinien być wykluczony z życia publicznego po takim występie".
- Mam nadzieję, że to szaleństwo szybko się zakończy. Mam nadzieję, że zakończy się w maju. Naprawdę potrzebujemy porozumienia na linii pałac - rząd, nie potrzebujemy tam człowieka, który będzie mówił dokładnie takim samym głosem jak ci ludzie, o których mówiliśmy, nawołujący do nienawiści w tych tak trudnych dla Polski czasach - mówiła.
Scheuring-Wielgus: to jest bardzo groźne
- Co trzeba mieć w głowie, co trzeba myśleć, żeby w ogóle wypowiedzieć takie słowa? - pytała europosłanka Scheuring-Wielgus.
Zauważyła, że "to nie jest pierwsza sytuacja, kiedy słyszymy taki język w polskim parlamencie".
Podkreśliła, że "nie ma znaczenia, gdzie wypowiadamy takie słowa, bo od słowa wszystko się zaczyna". - Najpierw są słowa, a później jest czyn - dodała. - To jest wszystko bardzo groźne - mówiła.
Scheuring-Wielgus zaznaczyła, że "nie ma tolerancji dla takich zachowań".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24