Generał broni Edward Pietrzyk, były dowódca Wojsk Lądowych, a po odejściu do cywila ambasador w Iraku, zmarł w wieku 71 lat. W 2007 roku przeżył zamach terrorystyczny w Bagdadzie. - Od dowódców dywizji oczekiwał kompetencji i sprawnego działania. Za jego kadencji nie było wyznaczania dowódców ad hoc, stawiał na oficerów odpowiedzialnych - wspominał generał Waldemar Skrzypczak.
Jak poinformował generał broni rez. Waldemar Skrzypczak, który był następcą generała broni Edwarda Pietrzyka na stanowisku dowódcy Wojsk Lądowych, wojskowy i dyplomata zmarł w środę. Miał 71 lat
Edward Pietrzyk
Był absolwentem Wojskowej Akademii Technicznej, ukończył specjalistyczne studia wojskowe w ZSRR i Stanach Zjednoczonych. W czasie zawodowej służby wojskowej był między innymi szefem Sztabu 23. Brygady Artylerii Armat w Zgorzelcu, zastępcą dowódcy wojsk rakietowych i artylerii Warszawskiego Okręgu Wojskowego, służył także w Sztabie Generalnym WP.
W 1999 roku, gdy Polska, Dania i Niemcy sformowały Wielonarodowy Korpus Północ-Wschód w Szczecinie, Pietrzyk został zastępcą dowódcy Korpusu. Wcześniej był pełnomocnikiem ministra obrony ds. utworzenia tego związku.
Uczestniczył w pracach nad doktryną obronną RP i programem Partnerstwo dla Pokoju, przygotowanym przez NATO dla krajów dążących do członkostwa lub chcących współdziałać z Sojuszem. Brał udział w pracach nad reorganizacją polskich sił zbrojnych i ich modernizacją techniczną.
W latach 2000-2006 stał na czele Dowództwa Wojsk Lądowych. Jako dowódca podjął decyzję, by zatrudniać wracających z misji w Iraku żołnierzy nadterminowych, których kontrakt wygasał, przyjmować ich na stanowiska zawodowych szeregowych, by wykorzystać doświadczenia żołnierzy z misji.
Przeżył zamach terrorystyczny
Wiosną 2007 roku został ambasadorem w Iraku. 3 października 2007 roku został poważnie ranny w wyniku zamachu terrorystycznego na konwój, którym jechał ulicami Bagdadu. Miał poparzone drogi oddechowe i około 25 procent powierzchni ciała.
Oficer BOR, który prowadził samochód ambasadora, zginął. Podczas ataku rannych zostało też kilku funkcjonariuszy BOR. Irackie władze podały wtedy, za zamachem na polskiego ambasadora stała lokalna komórka Al-Kaidy.
CZYTAJ WSPOMNIENIA Z 2008 ROKU: Bohaterski ambasador wrócił z Iraku leczyć rany
Pietrzyk opuścił placówkę w Bagdadzie z powodów zdrowotnych, rekonwalescencję przeszedł już w Polsce. W 2009 roku przejął stanowisko ambasadora w Korei Północnej, które pełnił do 2014 roku.
"Oczekiwał kompetencji i sprawnego działania"
- Był stanowczym i wymagającym, ale dobrym dowódcą - wspomniał zmarłego Waldemar Skrzypczak. - Dowódcą Wojsk Lądowych był przez dwie kadencje, uruchomił procesy modernizacyjne, między innymi przez wycofanie z armii części sprzętu poradzieckiego, co pozwoliło rozpocząć wiele programów modernizacyjnych. Był prekursorem "derusfikacji" Wojska Polskiego, jeśli chodzi o sprzęt - opisał.
Skrzypczak zauważył, że Pietrzyk stawiał na merytoryczne cechy dowódców dywizji, nie zważając przy nominacjach na oczekiwania polityków. - Od dowódców dywizji oczekiwał kompetencji i sprawnego działania. Za jego kadencji nie było wyznaczania dowódców ad hoc, stawiał na oficerów odpowiedzialnych, cieszących się zaufaniem podwładnych. My jako dowódcy dywizji też mu ufaliśmy - wspominał.
Zwrócił uwagę, że Pietrzyk przykładał dużą wagę do dobrego przygotowania żołnierzy wyjeżdżających na misję do Iraku, której początek przypadł na czas, gdy generał stał na czele Wojsk Lądowych. - Po odejściu z armii został ambasadorem w Iraku, z ran odniesionych w zamachu chyba nigdy do końca się nie wyleczył - powiedział Skrzypczak.
Źródło: PAP, tvn24.pl