Europarlamentarzyści potępili rozpatrywany w komisjach sejmowych w Polsce projekt dotyczący edukacji seksualnej, zakładający jej penalizację. Za rezolucją wzywającą Polskę do wstrzymania się z nowelizacją Kodeksu karnego było 471 europosłów, 128 było przeciwnych, a 57 wstrzymało się od głosu.
W połowie października Sejm zajął się obywatelską nowelizacją Kodeksu karnego, która zakłada karę więzienia za "propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej". Choć posłowie opozycji twierdzili, że to przepisy Inicjatywy Ustawodawczej "Stop pedofilii" Mariusza Dzierżawskiego, projekt skierowano do dalszych prac w komisjach sejmowych.
Obecny Kodeks karny penalizuje publiczne propagowanie lub pochwalanie zachowań o charakterze pedofilskim. Wnioskodawcy nowelizacji uważają, że to za mało. Proponowany przez nich projekt zakłada, że "kto propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej, działając w związku z zajmowaniem stanowiska, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu lub placówki oświatowo-wychowawczej lub opiekuńczej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
W uzasadnieniu projektu wnioskodawcy nie kryją, że to przepisy, które mają ograniczyć edukację seksualną w szkołach.
W czwartek 14 listopada edukacją seksualną w Polsce zajął się Parlament Europejski. Europosłowie wcześniej przygotowali trzy rezolucje w tej sprawie – jedną wzywającą Polskę do wstrzymania się od zmian w Kodeksie karnym (powstała z inicjatywy Socjalistów i Demokratów) oraz dwie mówiące o tym, że to wewnętrzna sprawa Polski (jedną stworzyli posłowie PiS z byłą minister edukacji Anną Zalewską na czele; drugą skrajnie prawicowi europosłowie z grupy Tożsamość i Demokracja).
W ostatecznie przyjętej rezolucji europarlamentarzyści wzywają polski parlament do powstrzymania się od przyjęcia nowelizacji Kodeksu karnego. Wskazują, że "proponowane przepisy nie tylko penalizują świadczenie kompleksowej edukacji seksualnej, ale również łamią międzynarodowe standardy oraz zobowiązania Polski w tym zakresie".
"PE po stronie zdrowego rozsądku i równości!" - skomentowała na Twitterze europosłanka Sylwia Spurek (mandat zdobyła jako członkini Wiosny, z której w październiku odeszła).
Rezolucja PE potępiająca penalizację edukacji seksualnej w Polsce przyjęta! 471 głosów za, 128 przeciw, 57 wstrzymujących się. PE po stronie zdrowego rozsądku i równości!
— Sylwia Spurek (@SylwiaSpurek) 14 listopada 2019
Zadowolenia nie krył też Rober Biedroń, z którego inicjatywy już w połowie października w PE odbyła się debata na temat edukacji seksualnej w Polsce. "PE przyjął właśnie zdecydowaną większością rezolucję potępiającą projekt ustawy o edukacji seksualnej w Polsce. Europosłowie PIS jak zwykle byli w mniejszości. To bardzo klarowny przekaz: mamy XXI wiek, a nie średniowiecze. Polskie dzieci mają prawo do rzetelnej edukacji" – napisał na Twitterze.
Wcześniej, w trakcie październikowej debaty, europosłowie PiS przekonywali, że nie ma mowy o tym, by karać więzieniem za edukację seksualną. - Ta debata jest oparta na kłamstwie. Rząd polski nie pracuje nad ustawą zakazującą edukacji seksualnej - przekonywała Anna Zalewska, była minister edukacji w rządzie PiS. Podobne stwierdzenie zawierała zresztą opracowana przez PiS rezolucja (pod jej projektem podpisali się również Ryszard Legutko i Jadwiga Wiśniewska).
PE przyjął właśnie zdecydowaną większością rezolucję potępiającą projekt ustawy o edukacji seksualnej w Polsce. Europosłowie PIS jak zwykle byli w mniejszości.
— Robert Biedroń (@RobertBiedron) 14 listopada 2019
To bardzo klarowny przekaz: mamy XXI wiek, a nie średniowiecze. Polskie dzieci mają prawo do rzetelnej edukacji. pic.twitter.com/nnjNHAFlQm
Rezolucja w Parlamencie Europejskim to zajęcie stanowiska, wyrażenie poglądu na daną sprawę i nie ma rangi dokumentu prawnie wiążącego.
Autor: Justyna Suchecka / Źródło: tvn24.pl