E-mail nie był materiałem wyborczym - orzekł sąd w sprawie, którą Mirosława Nykiel senator PO i kandydatka w wyborach do Sejmu wytoczyła w trybie wyborczym dawnemu znajomemu. Poczuła się bowiem dotknięta treściami, zawartymi w e-mailu, rozsyłanym przez niego.
- Sąd w nadzwyczajnym trybie nie mógł tego wniosku uwzględnić, co oczywiście nie zamyka jej drogi do tego, by dochodziła swoich racji w zwykłym postępowaniu cywilnym o ochronę dóbr osobistych - powiedział we wtorek dziennikarzom rzecznik katowickiego sądu okręgowego Krzysztof Zawała.
Jak poinformowała Nykiel na wtorkowej konferencji prasowej w Bielsku-Białej, chodzi o e-mail rozesłany przez jej znajomego z czasów dawnej "Solidarności", z którym jest skonfliktowana od kilku lat.
Senator uznała, że w liście elektronicznym rozesłanym do około 60 parlamentarzystów, a także m.in. prezydenta Bielska-Białej, mężczyzna zawarł nieprawdziwe informacje na jej temat. Adresatami e-maila były także osoby spoza PO.
Nykiel mówiła, że sąd odrzucił jej wniosek, uznając że e-mail nie jest materiałem wyborczym - jego autor nie reprezentuje żadnego komitetu, ani też sam nie startuje w wyborach.
Senator zapowiada jednak, że odwołała się od tej decyzji do sądu apelacyjnego. O sprawie poinformowała też prokuraturę w Pszczynie, która zbada ją w normalnym trybie.
Zgodnie z ordynacją wyborczą, jeżeli kandydaci i ich pełnomocnicy dopatrzą się w materiałach wyborczych nieprawdziwych informacji na ich temat, mają prawo wnieść do sądu okręgowego wniosek np. o wydanie orzeczenia o zakazie rozpowszechniania takich informacji, nakazie ich sprostowania lub nakazania przeproszenia osoby, której dobra osobiste zostały naruszone.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24