Stolica Wielkopolski ma od pewnego czasu nowych mieszkańców. Okolice poznańskiej ulicy Rubież upodobały sobie... dziki. A konkretnie wataha licząca 20 sztuk, ze smakiem pożerająca resztki ze śmietników. Niebawem jednak skończy się dzikie życie w mieście...
Towarzystwo nietypowych lokatorów jest o tyle zastanawiające, że dzikie - jak sama nazwa wskazuje - zwierzęta właściwie są oswojone. Nie boją się ludzi, chętnie podchodzą pod same okna i obiektywy aparatów przyjeżdżających miłośników natury.
- Jeszcze nie było tutaj człowieka, który by przejeżdżając samochodem nie robił zdjęcia - mówi pani Wioletta, mieszkanka ulicy. - Ja się ich nie boję - dodaje.
Bo i czego tu się bać? Ot, 20 dzików w różnym wieku... - Z okna przyjemnie się na nie patrzy - śmieje się.
Dzik jednak jest dziki
Myśliwi jednak ostrzegają, że prędzej czy później porywcza natura dzika wyjdzie na jaw. - Odyńce, które mają szable, mogą przeciąć spodnie każdemu - mówi Eugeniusz Kwiatek z koła łowieckiego Ratusz.
Z tego powodu dokarmianie dzików jest zdecydowanie odradzane. Choć w tym przypadku jest już zdecydowanie za późno - mieszkańcy przyzwyczaili zwierzęta do stałych dostaw kartoflanych obierków.
Tematem zajęła się nawet rada miasta, w tym komisja bezpieczeństwa. Na prośbę radnych, dzikami zajmą się teraz myśliwi. Zaczynają od zanęcania, by niebawem rozpocząć polowanie.
Ale spokojnie - dziki zostaną uśpione i wywiezione do lasu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24