Zapamiętam prezesa Mariusza Waltera, jako człowieka niezwykle życzliwego, uśmiechniętego, zainteresowanego rozmową - powiedział Grzegorz Kajdanowicz. - Dla niego każdy tutaj był ważny - podkreśliła Katarzyna Kolenda-Zaleska. - Mentor, mentor i raz jeszcze mentor - przyznał Marcin Wrona. - To był taki szef, który wychodził do nas i po prostu rozmawiał - wspominała Marta Gordziewicz. - Nie odpuszczał ani nam, ale nie odpuszczał też nas - podkreśliła Anna Jędrzejowska. Dziennikarze TVN i TVN24 wspominali zmarłego we wtorek Mariusza Waltera.
Mariusz Walter, jeden z twórców TVN, jedna z najważniejszych postaci polskich mediów ostatnich kilkudziesięciu lat, zmarł we wtorek w wieku 85 lat. Byłego prezesa TVN, współzałożyciela i współwłaściciela grupy ITI, wspominali Grzegorz Kajdanowicz, Omenaa Mensah oraz Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Kajdanowicz: przede wszystkich chwalił, chociaż miał uwagi
- To z mojego zawodowego, i prywatnego życia bardzo ważna postać - powiedział Grzegorz Kajdanowicz, dziennikarz "Faktów" TVN. - Prezes ryzykował swoimi pieniędzmi i swoim nazwiskiem, i swoim dorobkiem, i swoją twarzą, zaczynając projekt, który dla wielu miał się nie udać, a jednak się udał - opisał początki telewizji TVN.
- Tak zapamiętam prezesa Mariusza Waltera. Jako człowieka niezwykle życzliwego, uśmiechniętego, zainteresowanego rozmową z kimś - powiedział, pokazując ich ostatnie wspólne zdjęcie.
Kajdanowicz opisał także, prezes Walter w okolicznościach zawodowych zwracał się do niego "redaktorze", zaś w tych mniej formalnych mówił do niego "Kajdanku". Zapraszał go także na swoje urodziny
Grzegorz Kajdanowicz, pytany, czy prezes był surowy, mówił, że "przede wszystkim chwalił, chociaż miał swoje uwagi".
Dziennikarz "Faktów" wspominał także, jak Mariusz Walter chodził po korytarzach telewizji, często zapraszał ludzi do swojego gabinetu oraz chodził na kolegia redakcyjne, na których czasem zabierał głos, czasem zaś wyłącznie się przysłuchiwał. - Był ciekawy, jaka jest twoja perspektywa - opisał.
Czytaj też: Justyna Pochanke: Mariusz Walter udowodnił, że tylko z miłości i pasji powstaje coś istotnego, wielkiego, fajnego
Mensah: miał wiele klasy, wiele wdzięku
- Takie pierwsze pierwsze spotkanie było bardzo wyjątkowe. Natomiast faktycznie feedback, który dostałam, był trudny do przełknięcia - powiedziała o pierwszym spotkaniu z Mariuszem Walterem Omenaa Mensah. Jak wskazała, był "mocny, dosadny", ale odniosła wrażenie, że Mariuszowi Walterowi zależało na poprawie.
Dziennikarka oceniła, że określiłaby Waltera następującymi słowami: jakość, klasa i wizja.
Mensah przyznała, że to właśnie Mariusz Walter zachęcił ją do pójścia na casting na prezenterkę pogody. Jak wspominała, później "kręcił nosem, że jeszcze muszę ćwiczyć". - Miał pomysł na "egzotyczną prezenterkę pogody" - dodała, zaznaczając, że w czasach kiedy zaczynała swoją przygodę, nie było to pomysłem oczywistym.
- Potrafił czasami zadzwonić i powiedzieć: "pani Omeno, ta apaszka, którą miała dziś pani w poranku, nie pasuje". Takimi detalami potrafił się zajmować. Pamiętam, że długo mnie namawiał: "proszę chodzić na te lekcje dykcji". Chodziłam przez trzy i pół roku. Dbał o każdy detal - powiedziała Mensah.
- To był 2016 rok. Już pan Mariusz nie był tutaj z nami w stacji. Pojechałam odwiedzić go do jego biura i spytałam: "panie Mariuszu, nie mam ani jednego zdjęcia z panem, czy mogłabym sobie zrobić?". On powiedział "oczywiście". Otworzył pięknie drzwi później i powiedział: "proszę zawsze pamiętać, że mężczyźni powinni puszczać panią przodem" - opisała Omenaa Mensah historię jej zdjęcia z Mariuszem Walterem.
- Miał wiele klasy, wiele wdzięku. Był ojcem sukcesu bardzo wielu z nas - oceniła.
Kolenda-Zaleska: dla niego każdy tutaj był ważny
- Mariusz Walter, razem z moimi rodzicami, kiedy byli studentami (…), razem pracowali w rozgłośni studenckiej. (…) Ja jeszcze jako dziecko pamiętam opowieści o Mariuszu Walterze, który nie zdecydował się zostać naukowcem, ale radio robił świetne - odpowiedziała Katarzyna Kolenda-Zaleska, zapytana o pierwsze wspomnienia związane ze współtwórcą TVN.
- Znałam go z opowieści rodziców, dopiero później go poznałam - powiedziała. - Dla mnie on zawsze był - dodała.
- Kiedy go już spotkałam, zawsze mówił do mnie "dziecko" i zawsze przypominał te spotkania z moimi rodzicami, co nawet mu raz wypomniałam - wspomniała. - Ja zawsze mówiłam do niego "panie prezesie", choć on mówił do mnie "dziecko" albo "Kasiu" albo "Katarzynko" - dodała.
- To, co też zapamiętam, to to, w jaki sposób Mariusz Walter budował relacje z ludźmi. Dlaczego ta firma jest teraz taka, jaka jest? Dlatego, że on miał tę niesamowitą umiejętność budowania relacji z każdym, kto tutaj pracował. Do każdego zagadał, z każdym zażartował. (…) On był zawsze tu i teraz - opisała Kolenda-Zaleska.
- Dla niego każdy tutaj był ważny - oceniła.
- To jest zdjęcie zrobione na placu zamkowym, kiedy świętowaliśmy 25 lat wolnych wyborów. Za chwilę tam z tyłu pojawi się Barack Obama (…). Spotkałam tam wtedy Mariusza Waltera, to było jego miejsce, te 25 lat wolności, bo on był jednym z tych, którzy do tej wolności się przyczynili - opisała okoliczności ich wspólnego zdjęcia.
Jędrzejowska: Mariusz Walter podwójnie zdefiniował moje życie
Mariusza Waltera wspominała też prezenterka TVN24 Anna Jędrzejowska.
- Dla mnie to jest ktoś, kto podwójnie zdefiniował moje życie. Bo jego wielkie dzieło TVN, (...), które on stworzył, to jest miejsce, w którym odkryłam się zawodowo, ale też miejsce, w którym poznałam swojego męża. Więc ta definicja mojego życia jest dwupłaszczyznowa i w tych dwóch płaszczyznach fundamentalnych - pracy zawodowej i życia osobistego - mówiła.
- W chwili, kiedy Mariusz Walter dawał komukolwiek z nas szansę, to nie odpuszczał ani nam, ale nie odpuszczał sobie nas - dodała.
Wrona: mentor, mentor i raz jeszcze mentor
Swoimi wspomnieniami związanymi z Mariuszem Walterem dzielił się też korespondent "Faktów" TVN w Waszyngtonie Marcin Wrona.
- Mentor, mentor i raz jeszcze mentor. Człowiek niebywały, który uczył spokojnie, z klasą. Nie przypominam sobie, żeby Mariusz Walter krzyczał. Nie przypominam sobie, żeby Mariusz Walter doprowadził kogoś do takiej sytuacji, w której czujesz, że szef wywiera na ciebie presję. Mariusz Walter prosił i byłeś szczęśliwy, że mogłeś wykonać jego polecenie. To nie są puste słowa - podkreślał.
- Miałem z nim kontakt dwojaki - po każdym wydaniu "Faktów" prezes schodził do nas do studia na dół na parter i analizował każdy materiał, każdą zapowiedź, która pojawiła się w "Faktach". Słowo uznania było ważniejsze niż te symboliczne nagrody, które prezes przekazywał - wspominał.
Sobieniowski: był jak Carlo Ancelotti w szatni Realu Madryt
- On znał się doskonale na telewizji, był w ogóle bardzo mądrym człowiekiem, znał się doskonale na ludziach, znał się doskonale na sporcie, szczególnie na piłce nożnej. Gdybym miał go opisywać, to pewnie użyłbym takiego sportowego porównania, że on był dla nas trenerem - powiedział o Mariuszu Walterze reporter "Faktów" TVN Jakub Sobieniowski.
Sobieniowski wyjaśnił, że "nie był trenerem dyktatorem, który huczy w szatni". - On był takim trochę jak Carlo Ancelotti w Realu Madryt, w szatni pełnej ego. To trener o olbrzymiej wiedzy, charyzmie i posłuchu u tych piłkarzy z wielkim ego - stwierdził.
Podkreślił, że "to był człowiek, który nie musiał podnosić głosu". - On i publicznie i w rozmowach prywatnych mówił to samo, mówił o rzeczach, które były dla niego najważniejsze. Mówił, że musimy być uczciwi wobec widzów, że musimy być rzetelni i musimy być niezależni. Zawsze podkreślał, że nie ma silnych w samotności - wspominał dziennikarz.
Marta Gordziewicz o pierwszym spotkaniu z Mariuszem Walterem
Reporterka TVN24 Marta Gordziewicz opowiedziała o swoim pierwszym spotkaniu z Mariuszem Walterem. - Pan Mariusz Walter przyjechał z panią Bożeną (Walter) na jakąś uroczystość związaną z Fundacją TVN Nie Jesteś Sam. Ja miałam tę uroczystość relacjonować. Stanęłam sobie z boku za wielkim tłumem w sali, w której to się odbywało i nie było miejsca. Nagle podszedł do mnie pan Mariusz Walter i przedstawił mi się, powiedział: dzień dobry, nazywam się Mariusz Walter - wspominała. - Ja pomyślałam sobie: no wiem, znam pana z telewizji. To było dla mnie bardzo niezwykłe. Zaczął ze mną rozmawiać, ze mną w ogóle nieznaną nikomu reporterką, tak zupełnie normalnie, jak mi się pracuje, jakie mam plany zawodowe, co ja bym chciała robić w tej telewizji. Ja wtedy przekonałam się, że to jest oczywiście szef, twórca wielkiej stacji telewizyjnej, twórca TVN24, naszego domu telewizyjnego, ale jednocześnie to był taki szef, który wychodził do nas pracowników i po prostu rozmawiał z nami, o życiu, o pracy o wszystkim, był z nami - podkreśliła reporterka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24