Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podsłuchiwała polskich dziennikarzy. Chodzi o rozmowy Bogdana Rymanowskiego (TVN i TVN24) i Cezarego Gmyza ("Rzeczpospolita") z Wojciechem Sumlińskim. O całej sprawie pisze "Rzeczpospolita". - Jestem totalnie zaskoczony - komentował na gorąco na antenie TVN24 Rymanowski. ABW w sobotę rano wydała w tej sprawie oświadczenie.
Z taką sprawą nie spotkaliśmy się nigdy w czasie całej kariery adwokackiej. Ilość przepisów, jakie przy tej okazji złamały ABW oraz prokuratura, jest przerażająca. reprezentujący "Rz" mecenas Jacek Kondracki
Jestem w szoku. To pierwszy materialny dowód podsłuchiwania dziennikarzy przez służby specjalne. W demokratycznym państwie to dziennikarze powinni kontrolować działalność służb, a nie na odwrót. Bogdan Rymanowski
(...) jeśli podsłuchy gromadzone są w celu ustalenia informatorów dziennikarza, to mamy do czynienia z niebywałym skandalem, bo to godzi w fundament tego zawodu, jakim jest tajemnica dziennikarska szefowa Stowarzyszenia Dzienniarzy Polskich Krystyna Mokrosińska
Rymanowski: jestem w szoku
Zdaniem "Rzeczpospolitej" i "Polski", ABW wbrew prawu nie zniszczyła stenogramów niezwiązanych ze sprawą (np. prywatnych rozmów dziennikarzy). Co więcej, odtajnono je na wniosek pełnomocnika wiceszefa ABW Jacka Mąki i użyto w procesie przeciwko dziennikowi - pisze gazeta.
– Z taką sprawą nie spotkaliśmy się nigdy w czasie całej kariery adwokackiej. Ilość przepisów, jakie przy tej okazji złamały ABW oraz prokuratura, jest przerażająca – powiedział adwokat "Rz" Jacek Kondracki.
– Jestem totalnie zaskoczony, totalnie zdziwiony, wręcz zszokowany - skomentował na gorąco całą sprawę Bogdan Rymanowski na antenie TVN24. - Nie przypuszczałem, że moje służbowe i prywatne rozmowy dziennikarskie będą nagrywane przez kogokolwiek, a już na pewno nie przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego - dodał dziennikarz.
Powiedział, że chciałby usłyszeć wyjaśnienia na jakiej podstawie go podsłuchiwano. - Abstrahując od tego, że w jakiś sposób ingerowano w pracę dziennikarza, mamy tu do czynienia z przypadkiem łamania elementarnych praw człowieka - ocenił Rymanowski.
Klauzula zdjęta nielegalnie?
Według "Rzeczpospolitej" zdjęcie klauzuli tajności ze stenogramów jest niezgodne z prawem. "Kodeks postępowania karnego dopuszcza, by z takimi materiałami mógł się zapoznawać jedynie sąd, prokurator, a w zupełnie wyjątkowych przypadkach policja. Zdjęcie klauzuli tajności z tych materiałów i udostępnienie ich pełnomocnikowi procesowemu Jacka Mąki to bezprawie" – mówi reprezentujący "Rzeczpospolitą" mecenas Kondracki.
Wykorzystanie materiałów z podsłuchów zebranych w związku ze sprawą Sumlińskiego w prywatnym procesie jest, zdaniem adwokata, niezgodne z prawem.
Tajemnica podeptana
Przez całe życie kierowałem się wyłącznie zasadami postępowania zgodnego z prawem. Dlatego też czuję się skrzywdzony kolejną próbą publicznego zdyskredytowania mnie i reprezentowanej przeze mnie instytucji Wiceszef ABW Jacek Mąka
Bardzo istotną kwestią jest też naruszenie tajemnicy dziennikarskiej. "Rejestrowanie rozmów telefonicznych przeprowadzonych przez dziennikarza, bez względu na to, kogo podsłuchiwano, w oczywisty sposób zawiera dane umożliwiające identyfikację jego informatorów. To złamanie wszelkich zasad dotyczących ochrony tajemnicy dziennikarskiej" - powiedział prawnik gazety.
ABW: podsłuchy pod kontrolą sądu i prokuratury
Agencja w sobotę rano wydała oświadczenie, w którym odcina się od odpowiedzialności za ujawnienie podsłuchów. W czterech punktach zaznacza, że o wszelkie środki procesowe, w tym podsłuchy kontroluje prokuratura i sąd, jedynym dysponentem stenogramów jest prokuratura i to on może odnosić się do "insynuacji zawartych w wyżej wymienionych publikacjach", a "obowiązujące w Polsce reguły państwa demokratycznego uniemożliwiają Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego stawianie się ponad prawem i wpływanie na działalność i decyzje sądów i prokuratury".
Mąka: To kolejna próba zdyskredytowania mnie
Sam wiceszef ABW też odpiera zarzuty w specjalnie wydanym oświadczeniu. - W związku z ostatnimi przesłuchaniami, w ramach wspomnianego procesu Wojciecha S. i Cezarego Gmyza, reprezentujący mnie w procesie sądowym pełnomocnik wystąpił do prokuratury prowadzącej postępowanie w sprawie korupcyjnej, przeciwko wyżej wymienionemu Wojciechowi S. i Aleksandrowi L. o dowody mogące podważać tezę autora wspomnianej publikacji (Mąka twierdzi, że to co napisał na jego temat Gmyz to kłamstwo - red.). Wniosek pełnomocnika został uwzględniony na podstawie art. 156 & 5 kodeksu postępowania karnego. W następstwie, materiały z prokuratorskiego śledztwa zostały udostępnione i uznane przez sąd za dowody w wytoczonym przeze mnie procesie cywilnym - napisał Mąka.
Wiceszef AWB podkreślił, że "jedynym dysponentem materiałów, o które wystąpił mój pełnomocnik, nie jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, lecz Prokuratura Apelacyjna w Warszawie". - Przez całe życie kierowałem się wyłącznie zasadami postępowania zgodnego z prawem. Dlatego też czuję się skrzywdzony kolejną próbą publicznego zdyskredytowania mnie i reprezentowanej przeze mnie instytucji - dodał Mąka.
Pod lupą prokuratury krajowej
Głos w sprawie zabrało też Stowarzyszenie Dziennikarzy Polski."Oczywiście dziennikarz to nie święta krowa i jeśli by dopuścił się przestępstwa, a sąd wyraził zgodę na podsłuch, to jest to legalne. Jednak jeśli podsłuchy gromadzone są w celu ustalenia informatorów dziennikarza, to mamy do czynienia z niebywałym skandalem, bo to godzi w fundament tego zawodu, jakim jest tajemnica dziennikarska" - napisała Krystyna Mokrosińska, szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Sprawą podsłuchiwania dziennikarzy zajęło się już Ministerstwo Sprawiedliwości. "Minister natychmiast przekazał ją prokuratorowi krajowemu Edwardowi Zalewskiemu z prośbą o analizę i podjęcie stosownych działań" - poinformowała Joanna Dębek z biura prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości.
Źródło: "Rzeczpospolita", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24