Ministerstwo Obrony Narodowej nie daje za wygraną i znów będzie próbowało kupić nowoczesne samoloty bezzałogowe. W środę na spotkanie z polskimi wojskowymi przyjeżdża do Warszawy przedstawiciel izraelskiego rządu i wojska. Jednym z tematów rozmów ma być kwestia zakupu dronów. Poprzednia próba nabycia takich maszyn, też od Izraelczyków, skończyła się skandalem i klapą. W grę wchodzą olbrzymie pieniądze.
Przyjeżdżający do Polski przedstawiciel izraelskiego rządu to Szef Agencji Promocji Przemysłu i Współpracy Obronnej z izraelskiego MON-u, gen. Shamya Anieli.
Izraelczyk ma się spotkać z Polakami na środowym posiedzeniu Polsko-Izraelskiej Komisji ds. Współpracy Przemysłów Obronnych, której przewodniczy gen. Waldemar Skrzypczak, zajmujący się obecnie w MON-ie między innymi kwestią modernizacji i zakupów uzbrojenia.
Tanio nie znaczy dobrze
Jak poinformowało nas ministerstwo, spotkanie ma dotyczyć „zatwierdzenia mechanizmu polsko-izraelskiej międzyrządowej współpracy strategicznej w obszarze uzbrojenia i modernizacji” oraz „uzgodnienia map drogowych” w kwestii obrony powietrznej i bezzałogowych systemów powietrznych. Najprawdopodobniej oznacza to, że mają zostać podpisane wstępne porozumienia dotyczące zakupu technologii lub uzbrojenia z tych dziedzin.
Najwyraźniej polskie wojsko czyni drugie podejście do zakupienia za granicą samolotów bezzałogowych. Poprzednia próba skończyła się blamażem. W lutym 2010 roku MON podpisał kontrakt z izraelską firmą „Aeronautics Defense Systems”, która miała zaskakująco tanio (za około 90 mln złotych, a MON zarezerwował na ten cel dwa razy więcej pieniędzy) i szybko (w pół roku) dostarczyć polskim żołnierzom w Afganistanie drony Aerostar. Jednak jak się szybko okazało, firma nie była w stanie wywiązać się z umowy.
Polscy żołnierze do dzisiaj własnych bezzałogowców nie dostali, a kontrakt dwa lata po jego podpisaniu zerwano. Teraz MON stara się o odzyskanie 30 mln złotych zaliczki i kar umownych, ale szanse są na to małe, ponieważ firma Aeronautics jest w stanie upadłości.
Nowe podejście
Obecnie nie planuje się już kupienia maszyn w przetargu elektronicznym, tak jak miało to miejsce w 2010 roku. Pierwszą próbę zakupu dronów skrytykował między innymi obecny minister obrony Tomasz Siemoniak. – Byłem bardzo zdziwiony tym, że zdecydowano się tak złożony sprzęt kupować w drodze aukcji elektronicznej. Wygrała firma, która nawet w swoim kraju nie należy do czołówki – mówił minister w październiku.
Wizyta gen. Anieli świadczy o tym, że MON chce teraz załatwić sprawę za pośrednictwem izraelskiego rządu, co daje większą gwarancję rzetelnego wykonania kontraktu. Sprawa dla Izraelczyków jest bardzo interesująca, bowiem minister Siemoniak zapowiedział w minionym miesiącu, iż MON planuje zakup 82 bezzałogowców „różnych klas, od krótkiego do dalekiego zasięgu”. Jest więc szansa na intratny wielomilionowy kontrakt.
W grę wchodzą gigantyczne pieniądze. W swojej wypowiedzi z października minister Siemoniak szacował koszt zakupu bezzałogowych maszyn od dwóch do trzech miliardów złotych.
Skromny wybór
Jedynymi potencjalnymi dostawcami są dwie izraelskie firmy, które zostały pokonane w przetargu w 2010 roku: Elbit Systems i Israel Aerospace Industry. Firmy z innych państw nie są brane pod uwagę, ponieważ sprawdzone i nowoczesne drony oferują jeszcze praktycznie tylko Amerykanie. Nasi sojusznicy zza oceanu są jednak znacznie mniej skłonni do dzielenia się technologią ich produkcji i obsługi. Ich maszyny są również droższe.
Izraelczycy są natomiast skłonni do znacznie głębszej i bardziej partnerskiej współpracy. Obie firmy mają dość bogatą ofertę maszyn, od małych do dużych, z których niemal wszystkie służą w izraelskiej armii, czyli przeszły próbę praktycznego zastosowania. Mogą więc wypełnić polskie oczekiwania. Jednocześnie istnienie dwóch potencjalnych dostawców daje możliwość uzyskania korzystnych warunków z racji na istnienie rywalizacji pomiędzy nimi.
Wszystko za pieniądze
Przykład tego, jak można wykorzystać dużą umowę na zakup dronów z Izraelczykami, jest kontrakt rosyjski z 2010 roku. Wówczas państwowy koncern, zajmujący się między innymi rozwojem nowych technologii w przemyśle zbrojeniowym, Oboronprom, podpisał z Israel Aerospace Industry umowę wartą niemal pół miliarda dolarów. W jego ramach Izraelczycy mają dostarczyć do Rosji 12 gotowych dronów i stworzyć fabrykę bezzałogowców, która ma produkować dziesiątki kolejnych maszyn na potrzeby rosyjskich sił zbrojnych.
W ten sposób Rosjanie dostarczą swojemu wojsku nowoczesne maszyny bezzałogowe, których obecnie dramatycznie brakuje. Rosyjski przemysł obronny pomimo dekad prób nie jest w stanie zbudować nowoczesnych i niezawodnych dronów. Nieoficjalnie w zamian za transfer technologii Rosjanie mieli się zgodzić na wstrzymanie dostaw nowoczesnych systemów przeciwlotniczych S-300 do Iranu.
Autor: Maciej Kucharczyk/mat / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Matthieu Sontag, CC BY-SA