Dr Ewa Odachowska-Rogalska została zapytana o umorzenie postępowania wobec kierowcy, który pod koniec czerwca chwalił się nagraniem, na którym pokazywał jazdę autem z prędkością ponad 300 kilometrów na godzinę w Warszawie. Odparła, że "nie jest to jakiś szczególnie dobry efekt wychowawczy, ponieważ tego rodzaju zachowania rzeczywiście powinny się spotkać z penalizacją i oczekujemy tego również społecznie".
- Mamy jeszcze my sami jako społeczeństwo chyba lekcje do odrobienia, dlatego że z jednej strony znaczna część społeczeństwa twierdzi, że tego rodzaju zachowania powinny być karane i to powinno być karane nieuchronnie. Natomiast z drugiej strony mamy nadal dosyć wysoki społeczny akcept, jeśli chodzi o kwestię przekraczania prędkości - zaznaczyła.
Wskazała, że "jest to trochę taki brak konsekwencji, w związku z czym rzeczywiście z jednej strony chcielibyśmy takie zachowanie wyeliminować, z drugiej strony cieszą się one dosyć dużą popularnością w mediach społecznościowych".
Dr Odachowska-Rogalska zauważyła, że kara, która powinna prowadzić do zmiany zachowania, musi być "nieuchronna, natychmiastowa i współmierna do winy".
"Człowiek prowadzi samochód tak, jak żyje"
Jak powiedziała doktor, w takich sytuacjach "aktywizujemy nasze pobudzenie emocjonalne". - Mózg rzeczywiście wydziela adrenalinę, wydziela dopaminę, co sprawia, że czujemy intensywne emocje, których często szukamy - wskazała.
- Kiedyś ktoś powiedział, że człowiek prowadzi samochód tak, jak żyje. To znaczy, że jeśli ktoś nie radzi sobie z emocjami na co dzień, bądź też jest "dopaminożercą", czyli lubi bardzo intensywne emocje, bądź też przekracza normy, zasady i tak dalej, to również na drodze będzie to robił - zauważyła.
- To nie jest tak, że my wsiadamy za kierownicę i nagle jesteśmy innym człowiekiem - dodała.
Autorka/Autor: kkop/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock